piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział LXIII

              Siedziałam z Asią w pokoju i bawiłam się z Arkiem i Bajką. Wtedy do pokoju wszedł Michał ze Zbyszkiem. Walnęli się razem na łóżku padnięci. Zaśmiałam się i podeszłam do nich z przyjaciółką.
-Trener dał wam wycisk?- spytałam.
-I to jaki- westchnął przyjmujący- Na sam początek 50 kółek dookoła boiska, potem ćwiczenia siłowe, zagrywka, atak, a na sam koniec znów 50 kółek. Co myśmy mu takiego zrobili, że on chciał nas zabić?
Zaczęłyśmy się z Asią śmiać. Widać trener się wkurzył za imprezę, którą zorganizował Ignaczak. Przyniosłam siatkarzom po szklance wody. Usiedli i wypili ją jednym łykiem. Odstawili szklanki i popatrzyli na nas.
-To teraz powiedzcie nam gdzie nauczyłyście się grać w karty- Zbyszek uśmiechnął się tajemniczo. Rozumiałam teraz o czym mówiła Asia. Nawet osoba, która by go nie znała orientowałaby się, że coś kombinuje.
-Mój były był właścicielem kasyna- zaczęła przyjaciółka- Często chodziłyśmy tam z Julką. Uczył nas grać we wszystko i pokazywał jak się nie dać oszukać. Jak widać dobrze nas wyszkolił- uśmiechnęła się.
Chłopaki popatrzeli na siebie. Oboje coś kombinowali, a my nie wiedziałyśmy co. Wrócili wzrokiem do nas.
-Pomożecie nam?- spytał Kubiak.
-W czym?- spytałyśmy równo.
-Mamy takiego znajomego, z którym graliśmy kiedyś w karty. Zawsze nas ogrywał i nigdy z nikim nie przegrał. Chcielibyśmy się mu odwdzięczyć, a jak przegra z kobietą to będzie jeszcze lepiej- wytłumaczył Bartman.
-To chyba możemy zrobić. Tylko on naprawdę jest taki dobry?
-Tak, ale patrząc na waszą wczorajszą grę dacie sobie z nim radę- powiedział pewnie atakujący.
Po chwili Zbyszek z Asią wyszli, a Michał poszedł pobawić się z Arkiem. Położyłam sobie rękę na brzuchu i zaczęłam się zastanawiać czy będziemy mieć chłopca czy dziewczynkę. Koło mnie usiadł mąż.
-Misiek wolałbyś syna czy córkę?- spytałam.
-Hmmm wiesz z jednej strony łatwiej pilnować jednego chłopca niż całego miasta, ale z drugiej chciałbym mieć też córkę. Wiem- uśmiechnął się- Teraz chłopiec, a następna będzie dziewczynka- uśmiechnął się.
-Następna?- zdziwiłam się.
-No tak.
-Czekaj, czekaj, a skąd ci przyszło do głowy, że będziemy mieć więcej dzieci?
-No to chyba oczywiste. Zawsze chciałem mieć trójkę dzieci. Co ty na to?
-Pomyślimy- zaśmiałam się- A kto będzie chrzestnym?
Zamyślił się na chwilę. Widziałam, że analizuje coś w głowie. Zastanawiał się jakieś 5 minut, aż w końcu się odezwał.
-Kurek.
-Chrzestną Kamila. Pamiętasz ją?- spytałam.
-Jakbym mógł zapomnieć. Wszędzie z nią chodziłaś w liceum. Julka, a jakie imię wybierzemy? Bo mam propozycję.
-Jaką?
-Chłopiec Ignacy.
-Nie- od razu zaprotestowałam- Na takie imię się nie zgadzam.
-Ale czemu?- zdziwił się.
-Bo mi się nie podoba. Ignacy. Co to za imię?
-Zwyczajne. Moglibyśmy do niego Ignaś mówić.
-Nie podoba mi się- założyłam ręce na piersi.
-A ty jaki masz pomysł?
-Gabriel.
-Julka nie.
-Nie kłóć się z ciężarną- wystawiłam mu język.
-Nie mam zamiaru. Pewnie będzie dziewczynka skoro kłócimy się o imię dla chłopca. Ale dla córki też mam propozycję. Sandra.
-Kto ci takie głupie pomysły podsuwa?
-A masz lepszy?
-Tak. Adrianna- uśmiechnęłam się.
Pokręcił głową na znak, że się nie zgadza. Mierzyliśmy się wzrokiem i każde czekało aż drugie ustąpi. W końcu przyjmujący podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Kochanie nie kłóćmy się. Do porodu jeszcze trzy miesiące. Dojdziemy w tym czasie do porozumienia.
-No dobra- westchnęłam.
Posiedzieliśmy chwilę w pokoju, a potem zeszliśmy na obiad. Wszyscy już tam byli. Zajęliśmy swoje miejsca i jedliśmy. W pewnym momencie podszedł do mnie Igła. Wziął krzesło, usiadł obok i wpatrywał się we mnie.
-Można wiedzieć co ty robisz?- spytałam.
-Próbuję cię rozgryźć- powiedział tylko i dalej świdrował mnie wzrokiem.
-A co to znaczy?
-Zastanawiam się jakim cudem mnie pokonałaś w karty.
Zaczęłam się śmiać. Ignaczak wystawił mi język i czekał chyba aż mu to wytłumaczę. Wróciłam do jedzenia.
-Ej! Powiedz.
-Może kiedyś to zrobię- uśmiechnęłam się.
Mimo to nie poszedł sobie. Głupio było mi jeść jak się gapił, ale w końcu skończyłam, odniosłam talerz i poszłam z mężem i Arkiem do pokoju.
-Igła nie odpuści prawda?- spytałam.
-Nie. Jeszcze żadnemu z nas nie udało się z nim wygrać w karty, a ty z Asią zrobiłaś to wczoraj kilka razy.
-I tak nic mu nie powiem- uśmiechnęłam się i pocałowałam Kubiaka.
Kilka dni później musiałyśmy z Asią już wracać do Rzeszowa. Michał pakował mi wszystko, żebym nic nie dźwigała.
-Na prawdę musicie już jechać?- spytał smutno.
-Tak. Mam jutro wizytę u ginekologa. Ma mi zrobić USG.
-Chciałbym pójść tam z tobą i zobaczyć naszego bobaska na monitorze- kucną i pocałował mój brzuch.
-Ale nie chcę znać płci.
-Ja też nie- uśmiechnął się- To ma być niespodzianka.
-Idziesz tam sama?
-Nie, z Asią. Zaraz po mnie ona ma umówioną wizytę.
-Zadzwoń jak wyjdziesz od lekarza. Chcę być na bieżąco.
-Jasne, że zadzwonię.
Michał zniósł bagaże do samochodu. Pocałował Arka w główkę i posadził go w foteliku. Bajka usiadła synkowi na kolanach. W końcu odwrócił się do mnie.
-Będę tęsknił- powiedział i pocałował mnie.

Ja czekam cały dzień. Odliczam wolno czas,
by znowu spotkać Cię jak wtedy … pierwszy raz.
Ja czekam cały dzień. Noc zetrze słowa złe.
Otulę Cię jak sen, w kołysce ramion … ” 

No jest kolejny. Mam nadzieję, że wam się podoba, bo jakoś nie miałam weny do pisania. Jutro rozdział się nie pojawi, bo jadę na pogrzeb(oto powód mojego braku weny). Proszę komentujcie to bardzo motywuje.  

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział LXII

        Wszyscy leżeli na podłodze oglądając Igłę i Winiara. Ci dwaj jako jedyni się nie śmiali i patrzyli na nas wrogo.
-Kto to przyniósł?- spytali.
-Kubiak- wszyscy pokazali na mnie.
-Ale z was koledzy- szepnąłem.
-Oj dziku dziku. Biedny ty będziesz- powiedział Krzysiek.
-Ej! Pamiętaj, że mam syna i będę miał drugie dziecko. Dzieci muszą mieć ojca.
-Igła, Winiar nie róbcie mu nic- Julka spojrzała na nich.
-Nie ma mowy, żebyśmy mu odpuścili- Ignaczak założył ręce na piersi.
-Kobiecie w ciąży nie wolno odmawiać- uśmiechnęła się.
-Ale … ale- szukał w głowie argumentów.
-Ja też cię proszę, żebyście nie robili nic Michałowi- wtrąciła się Asia.
Libero spuścił głowę i poszedł puścić jakąś piosenkę, a żona pocałowała mnie. Objąłem ją i przytuliłem. Impreza trwała dalej. Gadałem ze Zbyszkiem i Kurkiem. Przysiadł się do nas Pit i zaproponował grę w karty. Chciałem razem z Bartmanem zagrać z Julą i Asią, ale nigdzie ich nie było. Zaczęliśmy szukać po pokojach. Poszedłem do pokoju żony i to był strzał w dziesiątkę. Siedziały i oglądały jakiś film.
-Czemu wyszłyście?
-Bo to nie dla nas kochanie- Julka podeszłam i pocałowała mnie- Nie mamy siły na zabawę. Uwierz, że dźwiganie twojego dziecka trochę męczy- położyła sobie rękę na brzuchu- Ale ty tam wracaj.
-Bez ciebie nigdzie nie idę.
Uśmiechnąłem się i usiadłem z nimi. Po chwili do pokoju wpadł atakujący. Spojrzał na nas, a potem usadowił się obok Asi. Razem oglądaliśmy film i rozmawialiśmy. Położyłem Julce rękę na brzuchu i poczułem ruch dziecka. To było cudowne uczucie wiedzieć, że niedługo znów zostanę ojcem. Wtedy nasz spokój zakłócili siatkarze.
-Co wy tu robicie? Powinniście być na imprezie- powiedział Bartek.
-No właśnie. Mieliśmy grać w karty- dołączył się Pit.
Za nimi stał jeszcze Możdżonek i Ruciak. Spojrzałem na żonę. Uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Asia tak samo.
-To tu zagramy- powiedziałam.
Wszyscy prócz mnie i Zbyszka grali pojedynczo. On był z Joasią, a ja z Julką. Nowakowski tasował karty.
-A i gramy w rozbieranego- powiedział Kurek.
-Okej- powiedzieliśmy chórem.
-My sobie odpuścimy- powiedziała Jula z Asią.
-Gracie- uśmiechnął się Bartek- Ale za was rozbierają się Zbyszek z Dzikiem.
-Mi pasuje- żona przytuliła się do mnie.
Musiałem to przełknąć i graliśmy. Na szczęście okazało się, że Julka i Asia są świetne. Wygrywały wszystko co szło, a ja ze Zbyszkiem byliśmy jedynymi w pełni ubranymi siatkarzami. Gdy Pit, Kurek i Ruciak mieli już na sobie tylko majtki, a Możdżon majtki i koszulkę widziałem, że niechętnie rozdają karty.
-To kto pierwszy ściąga gacie?- spytała Asia i popatrzyła po siatkarzach- Może Bartek?- uśmiechnęła się.
Ten otworzył szeroko oczy i popatrzył na Nowakowskiego.
-Nie wolałabyś, żeby był to Piotrek?
-O nie, nie, nie- środkowy się włączył- Na początku wskazała ciebie, więc niech tak zostanie. Czego się wstydzisz?- uśmiechnął się- Nic tam nie masz?
-Piter- powiedzieli wszyscy chórem.

Julka:

            Chłopaki nie mieli pojęcia, że ja i Asia miałyśmy epizod w swoim życiu, w którym byłyśmy częstym gościem w kasynie. Nie grałyśmy tylko przychodziłyśmy do znajomego, który był wtedy chłopakiem przyjaciółki i właścicielem lokalu. Wytłumaczył nam wszystkie zasady i pokazał jak nie dać się zrobić w konia. Teraz to procentowało. Widziałam, że zaskoczyłyśmy Michała i Zbyszka, ale cieszyłyśmy się z tego. Do pokoju wpadła reszta siatkarzy. Spojrzeli dziwnie na swoich prawie gołych kolegów.
-Nie mówicie, że daliście się tak łatwo?- Igła popatrzył na nich i uśmiechnął się.
-Tak? To sam spróbuj- zaproponował Kurek.
-A chętnie.
Wtedy grali już wszyscy. Z Asią postanowiłyśmy, że najpierw rozbierzemy Krzyśka, a potem resztę. Widziałam, że był w szoku gdy został w samej bieliźnie. Po jakimś czasie tylko Michał i Zbyszek byli dalej ubrani.
-Igła?- spytała przyjaciółka.
-Igła- kiwnęłam głową.
-Ej! Dziewczyny nie bądźcie takie- poprosił.
Uśmiechnęłyśmy się tylko i zaczęłyśmy rozdanie. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Oczywiście padło na Ignaczaka. Niechętnie wstał, odwrócił się do nas tyłem i zaczął zsuwać majtki. Wtedy do pokoju wpadł trener.
-Mój wybawco- Krzysiek rzucił się na niego.
-No nie- westchnęłam i wtuliłam się w męża.
-Chciałaś go bez gaci zobaczyć?- Michał uniósł brew.
-Nie. Chciałam zobaczyć jak się czerwieni.
Trener wygonił wszystkich do siebie i ogłosił, że następnego dnia, a właściwie dziś, bo była trzecia nad ranem, że o 7 mają się stawić na hali. Ze zrezygnowaniem wyszli. Został tylko Kubiak. Poszłam się wykąpać. Gdy wyszłam leżał już w łóżku. Położyłam się obok i wtuliłam w jego tors. Gładził mnie po włosach.
-Gdzie się nauczyłaś tak grać?- spytał.
-Nie dzisiaj. Jutro czeka cię ciężki dzień.
-Ale jutro mi powiesz?- dopytywał.
-Tak.
Zasnęliśmy. Rano Misiek pognał na trening, a ja zajęłam się synkiem i wyszłam z Bajką na spacer. Gdy wróciłam zaczęła się bawić z Arkiem. Widziałam, że pies sprawił mu ogromną frajdę. Wtedy ktoś zapukał.
-Wejdź Asiu- powiedziałam.
-Skąd wiedziałaś, że to ja?- zdziwiła się.
-Po pierwsze siatkarze są na treningu, a po drugie tylko ty tutaj pukasz do drzwi- uśmiechnęłam się.
-W sumie racja. Michał pytał się ciebie gdzie nauczyłaś się grać w karty?- spytała.
-Tak, a czemu pytasz?
-Bo mnie Zbyszek też wypytywał i jestem pewna, że on coś kombinuje.
-Ale co?- zdziwiłam się.
-Nie mam pojęcia, ale znam go i wiem, że coś knuje.
-A powiedziałaś mu?
-Nie. Uznałam, że opowiem jutro, bo trening ma wcześnie, ale chciała z tobą ustalić co powiemy.
-Prawdę- postanowiłam- A potem zobaczymy co wymyślili.

W żaglach wiatr, rejs na wyspy, gdzie rozkoszy brzeg
Słodkich słów w ustach smak, bo na nich imię twe
Tango serc, spojrzeń walc, step by step, wprost do
gwiazd, naszych gwiazd ...”

Wiem, że nawaliłam znów jeśli chodzi o godzinę, ale miałam dziś gościa i po prostu nie mogłam wcześniej, bo wyszedł 10 minut temu. Przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. 10 komentarzy = nowy rozdział

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział LXI

          Stałem i śmiałem się z Winiara i Igły. Po chwili pojawiły się sprzątaczki i dały im jakieś ścierki. Ględziły, że nie mają zamiaru sprzątać po nich i że została im jeszcze stołówka. Zajrzałem do niej i oniemiałem. Wszędzie były naleśniki. Na ścianach, stołach, podłodze, nawet na suficie. Zaśmiałem się jak wyobraziłem sobie jak będą sufit czyścić. Wróciłem do żony, syna i chłopaków. Kurek wyszedł przed szereg.
-Dużo wam jeszcze tego zostało?- spytał.
-Uwierz, że dużo- podszedłem do niego- Oglądałem stołówkę.
-Czyli nie będziecie na imprezie. Szkoda- Bartek wzruszył ramionami.
-Co?!- Winiar i Ignaczak krzyknęli.
Po chwili już ich nie było. Wszyscy zajrzeli do stołówki. Uwijali się jakby jakieś motorki w tyłkach im ktoś zamontował.
-Idziemy do pokoju?- spytałem żony.
-Jasne- uśmiechnęła się.
Wziąłem Arka na ręce i po po chwili siedzieliśmy już w pokoju Juli. Syn bawił się z Bajką, a ja z Julką oglądałem film.
-Myślisz, że Winiar kapnie się, że ma na sobie tonę makijażu?- spytała.
-Nie wiem- uśmiechnąłem się- Ale jedno jest pewne. Gdy się zorientuje możemy się doczekać kolejnej wojny.
-Nawet tak nie mów. Nie chcę na obiad też musieć gdzieś iść.
-W sumie racja.
Wtedy usłyszałem drapanie. Bajka domagała się wyjść. Spojrzałem na żonę. Westchnęła i chciała wstać, ale jej to uniemożliwiłem.
-Ty leż i odpoczywaj, a ja biorę Arka i idę na spacer z Bajką.
-Kochany jesteś- pocałowała mnie w policzek.
Po chwili byliśmy już w holu. Musiałem zajrzeć na stołówkę. Powstrzymywałem się od śmiechu. Igła siedział Michałowi na barana i starał się sprzątnąć naleśniki i resztki po nich z sufitu.
-No jeszcze trochę- mówił libero- W lewo.
Po chwili leżałem ze śmiechu gdy jeden naleśnik akurat spadł i wylądował na głowie Krzyśka. Ten zrzucił go z twarzy, ale … prosto na twarz Winiarskiego.
-Nic nie widzę!
Po chwili usłyszałem huk. Igła wstał i zaczął pocierać obolały tyłek. Spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.
-A ty z czego się śmiejesz.
-Gdybyś widział tą scenkę z boku też byś się śmiał- odpowiedziałem tylko- Pomogę wam.
-Serio?- podnieśli się.
-No pewnie- uśmiechnąłem się- Jak Winiar wejdzie na stół i wtedy weźmie cię na barana to dosięgniesz. Miłego sprzątania.
Szybko się zmyłem. Zdążyłem jeszcze zauważyć, że w rogu sali jest kamera. Po spacerze z Bajką poszedłem do pokoju ochrony.
-Czy mógłbym dostać taśmę ze stołówki?- poprosiłem ochroniarza.
-Nie wolno mi jej udostępniać.
-Niech pan będzie człowiekiem. Taki cyrk wszyscy muszą zobaczyć.
-No dobrze- westchnął- Ale jeśli ktoś się o tym dowie …
-Obiecuję, że nikomu nie powiem.
Po chwili byłem już u Julki w pokoju razem ze swoją zdobyczą. Zasnęła przed telewizorem. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta. Obudziła się.
-Misiek. Musiałam zasnąć- przetarła oczy- Czemu się tak uśmiechasz?
-Musisz coś zobaczyć.

Julka:

          Patrzyłam na ekran i nie dowierzałam. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się wielki uśmiech. Przytuliłam Michała.
-To najlepsza komedia pod słońcem.
-Pomyślałem, żeby zrobić z tego atrakcję wieczoru na dzisiejszej imprezie. Co ty na to?
-Jestem jak najbardziej za- pocałowałam go.
Poszliśmy na obiad. Na szczęście Igła z Winiarem uwinęli się i posprzątali na czas. Usiadłam przy stole z mężem, Arkiem, Pitem i Bartkiem. Zjedliśmy razem, a potem rozeszliśmy się po swoich pokojach. Zaczęłam się przygotowywać na imprezę. Wzięłam sukienkę i poszłam pod prysznic. Wysuszyłam i zakręciłam włosy oraz zrobiłam makijaż. Wyszłam już gotowa. Czekał na mnie Misiek w niebieskiej koszuli w kratkę i czarnych jeansach. Uśmiechnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyję.
-To idziemy?- spytałam.
-Pewnie. Arek śpi a Bajka go pilnuje. Zresztą jakby co jesteśmy dwa pokoje dalej. Chodź- wziął mnie za rękę, zamknął drzwi i po chwili byliśmy już w pokoju Igły.
Odnalazłam wzrokiem Asię i podeszłam do niej. Piła sok pomarańczowy. Rozglądnęłam się po siatkarzach. Wszyscy trzymali w rękach piwo.
-Jak im się udało przemycić alkohol?- spytałam Michała.
-Nie wiem. To Winiar z Igłą załatwiali. Napijesz się … -rozglądną się po sali i odnalazł napoje bezalkoholowe- Coli lub soku?
-Soku- uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce obok przyjaciółki.
-Posłuchaj- zaczęła- Rozmawiałam ze Zbyszkiem i chcę cię o coś prosić.
-O co?
-Możemy zostać dłużej?
-No jasne- uśmiechnęłam się- Rozmawiałam z Michałem i chciałam cię prosić o to samo. A myślałaś już jak długo zostaniemy?
-Nie wiem. Może tydzień?- zaproponowała- Nie możemy przecież siedzieć tu za długo.
-Racja. Niech będzie tydzień.
Igła zaczął puszczać różne piosenki. Chłopaki się bawili, a ja nie miałam siły, żeby tańczyć. Dziecko mnie trochę kopało. Wtedy podszedł do mnie Michał i poprosił do tańca. Spojrzałam błagalnie na Igłę. Westchnął i puścił wolną piosenkę. Zaczęłam tańczyć z mężem. Koło nas pojawił się Zbyszek z Asią.
-Jak romantycznie. Ja też tak chcę- usłyszałam głos Kurka- Pit chodź zatańczyć.
-Co?!- Nowakowski się zakrztusił piwem- Chyba żarty sobie stroisz. Idź do Winiara on bardziej pasuję na twoją partnerkę.
-Czemu ja?- spytał przyjmujący.
-Bo masz na sobie tonę makijażu.
-Co?!
Wybiegł do łazienki. Wszyscy spojrzeli na Piotrka. Wzruszył tylko ramionami.
-Musiałem się jakoś obronić przed przytulańcem z Siurakiem.
-IGŁA!- doszedł nas krzyk Winiarskiego.
-Życzę powodzenia- szepnęłam Krzyśkowi.
-Wiem jak go uratować- uśmiechnął się Kubiak.
Wyciągnął płytę z nagraniem ze stołówki i szybko je włączył. Wszyscy zasiedli i zaczęli oglądać. O dziwo nawet Winiar zapomniał o zemście na Igle i wpatrywał się w ekran. Gdy się zorientował z Ignaczakiem co jest na płycie nie byli zachwyceni.

Nie wiem czy zgubiłem się w tym mieście, czy
to tylko wina mocny smak. W myślach swych
próbuję znaleźć miejsce, gdzie widziałem cię
ostatni raz. Nie pamiętam już tych przebytych
dróg. W serce czuję chłód.”

I znów późno. Rozdział był już dawno gotowy, ale najpierw byłam na Podpromiu, a potem oglądałam mecz Olsztyna z Częstochową. Mam nadzieję, że się podoba. 10 komentarzy = nowy rozdział

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział LX

          Winiar zamknął się w toalecie i nie można było go stamtąd wyciągnąć. Po chwili do pokoju wleciał Ignaczak oczywiście bez pukania.
-Gdzie on jest?- spytał.
-Ale kto?- zdziwił się Michał.
-No Winiarski! Jak ja go dorwę.
-Tu go nie ma- Kubiak wzruszył ramionami- Idź zobacz u Możdżonka.
-Pfff- Igła prychnął- To ostatnie miejsce gdzie by się schował.
-No właśnie. Dlatego mógł tam pójść z myślą, że na to nie wpadniesz- zasugerował przyjmujący.
-Może masz rację- powiedział Igła i już go nie było.
Spojrzałam na męża i zaczęłam się śmiać. On też wybuchnął śmiechem. Wiedziałam, że opóźniamy tylko egzekucję Winiarskiego, ale trzeba pomóc przyjacielowi. Po chwili opuścił łazienkę i nas przytulił.
-Dzięki. To ja idę spać- udał się w kierunku mojego łóżka.
-Hola, hola, a gdzie ty idziesz?- spytałam.
-No spać. Julka mi odmówisz?
Zrobił błagalne oczy. Odwróciłam wzrok, bo wiedziałam, że bym im uległa. Spojrzałam na Dzika. Westchnął tylko i się zamyślił.
-No dobra- powiedział w końcu- Winiar idziesz do pokoju mojego i Zbyszka spać. Najprawdopodobniej będziesz miał cały pokój dla siebie. Zamknij się tam.
-Dzięki, a ty i Zbyszek gdzie będziecie spać?- zdziwił się.
Misiek popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Winiarski też spojrzał w moim kierunku, potem znów na Michała i znów na mnie. Wyszczerzył się jak głupi do sera i poklepał kolegę po plecach. Szepnął coś mojemu mężowi do ucha za co dostał kopniaka i wyszedł z pokoju. Podeszłam i zarzuciłam Miśkowi ręce na szyję.
-Co on ci powiedział?
-Żebyśmy pamiętali, że w pokoju jest dziecko.
Zaśmiałam się tylko i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam zastałam szczeniaka śpiącego obok Arka. Synek przytulał do siebie psiaka.
-Jak słodko.
-Prawda?- nagle pojawił się przyjmujący- Jestem pewny, że to suczka.
-A skąd?- spytałam i spojrzałam na niego podejrzanie.
-No po prostu wiem. To jak damy jej na imię?- spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nie wiem. Może Arek jakieś wybierze?- zaproponowałam.
Pokiwał tylko głową i zajął łazienkę. Pocałowałam synka w czoło i położyłam się. Po chwili poczułam ramiona męża wokół siebie odwróciłam się do niego przodem, pocałowałam i wtuliłam się w jego tors. Następnego dnia obudził mnie synek, który dość głośno bawił się ze szczeniakiem. Michał nadal spał. Wyswobodziłam się z jego ramiona i poszłam do Arka.
-Mamo on zostanie z nami?- spytał i złapał psiaka za ogon.
-Oczywiście, a ty możesz wybrać imię. Tylko pamiętaj, że to suczka- zaznaczyłam.
-Ale fajnie.

Michał:

          Obudziłem się i zobaczyłem żonę i syna bawiących się z szczeniakiem. Uśmiechnąłem się i dołączyłem do nich.
-Wybraliście imię?- spytałem.
-Nie. Arek ma wybrać.
-Masz już jakiś pomysł?- wziąłem syna na kolana.
-Bajka- powiedział zadowolony.
-Bajka. Mi się podoba- spojrzałem na żonę.
-Mi też- uśmiechnęła się- To może pójdziemy na śniadanie?- zaproponowała- Trochę zgłodniałam.
-Jasne.
Julka poszła się ubierać, a ja przebrałem Arka. Bajka latała mi koło nóg i domagała się głaskania. Położyłem ją na łóżku koło syna, żeby się z nią pobawił, a ja w tym czasie skoczyłem do pokoju się ubrać. Jednak takiego widoku się nie spodziewałem. Winiar leżał na łóżku pomalowany chyba wszystkimi możliwymi kosmetykami, a nad jego głową wisiało wiadro z wodą. Jakby wstał od razu by się na niego wylało. Uznałem, że nie mogę popsuć planów Krzyśkowi, bo miałbym przechlapane, a że Winiarski spał w łóżku Zbyszka nie musiałam się martwić, że będę musiał spać na mokrym materacu. Po cichu wyszedłem z pokoju i wróciłem do żony i syna. Byli już gotowi. Szybko się przebrałem i wyszliśmy. Jula wzięła na ręce Bajkę, a ja Arka. Na korytarzu zebrała się cała kadra i stała pod moim pokojem. Igła stał z boku. Wtedy usłyszałem huk i krzyk Winiarskiego. Wybiegł z pokoju. Nie dość, że był cały mokry to makijaż mu się rozmazał. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Igła!- krzyknął.
-No co? Przynajmniej szybko się rozbudziłeś.
-Już ja cię rozbudzę.
Zaczęli się ganiać po całym ośrodku.
-Czemu mam wrażenie, że Krzyśkowi o to chodziło?- spytała mnie żona.
-Bo najprawdopodobniej masz rację- uśmiechnąłem się- Winiar cały mokry z rozmazanym makijażem, o którym pewnie nie ma pojęcia. Aż żal by było, żeby wszyscy tego nie zobaczyli.
-Asia- zawołała przyjaciółkę, która stała niedaleko.
-Tak?- podeszłam razem ze Zbyszkiem.
-To ty użyczyłaś Igle kosmetyków?
-Pewnie- uśmiechnęła się- Wiesz wolałam pomóc niż potem też się tak obudzić.
-No nie zły numer- włączył się Bartman.
-Też tak uważam- powiedziałem zadowolony- A wiesz co jest najlepsze?
-Co?
-Że Winiar spał w twoim łóżku.
-Co?! Jak ja dorwę Krzyśka.
-Wiesz ja bym na twoim miejscu odpuścił. Widziałeś do czego jest zdolny.
-Może masz rację.
-Winiar to jest jednak głupi- pokręciłem głową- Jak mógł nie zamknąć drzwi. Przecież mu przypominałem.
-Wiesz tak naprawdę to on zamknął drzwi. Tylko użyczyłem Krzyśkowi klucza- powiedział atakujący.
-Oj uważaj na Winiarskiego. On też umie się odegrać.
-Idziemy na śniadanie?- Asia i Julka spytały w tym samym momencie.
-Jasne- zaśmiał się Zbyszek- Widać, że dzieci są głodne. A powiecie mi skąd się wziął ten szczeniak?
W drodze na stołówkę opowiedziałem mu jak znaleźliśmy Bajkę w lesie. Gdy chcieliśmy wejść o mało nie dostaliśmy naleśnikiem. Zajrzałem do środka. Igła z Winiarem urządzili sobie walkę na jedzenie.
-Wiecie co może lepiej chodźmy gdzie indziej coś zjeść- zaproponowałem.
-Wydaje mi się, że to bardzo dobry pomysł.
Wyszliśmy z ośrodka. Za nimi poszli jeszcze Pit, Kurek, Rucy, Konar, Drzyzga i Wiśniewski. Zjedliśmy razem, a potem wróciliśmy. Wszyscy wybuchnęli śmiechem jak tylko przekroczyli próg. Winiar z Igłą latali z mopami i sprzątali bałagan, który narobili.

Muzyka, przyjaźń, radość, śmiech.
Życie łatwiejsze staje się.
Przynieście dla mnie wina dzban,
potem ruszamy razem w tan.”

No i to już 60 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) 10 komentarzy = nowy rozdział

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział LIX

          Michał zabrał mnie do małej, przytulnej restauracji. Cieszyłam się, że mamy trochę czasu dla siebie. Kelner podał nam karty.
-Co zamawiasz?- spytał mój mąż.
-Placki ziemniaczane po węgiersku.
-A nie lepiej warzywa na parze? Zdrowiej dla dziecka.
-Misiek chyba wiem na co mam ochotę i na co ma ochotę moje dziecko.
-Nasze- poprawił mnie- No dobra niech będzie. A do picia?
Uśmiechnęłam się. Postanowiłam go troszkę podjudzić.
-Piwo.
-Julka tobie nie wolno!
Zaczęłam się śmiać. Przyjmujący tylko pokręcił głową, ale nie był zły. W końcu nie mógł. Nie wolno obrażać się na ciężarną kobietę.
-Sok pomarańczowy.
Gdy przyszedł kelner Michał zamówił dwa razy placki po węgiersku, sok i colę. Gdy znów zostaliśmy sami wziął mnie za rękę.
-Jula posłuchaj chciałbym, żebyś pojechała razem z Arkiem na moje mecze Ligi Światowej.
Zaskoczył mnie tym. Bardzo chciałam pojechać i oglądać jak gra, ale po prostu nie mogłam. Arek był jeszcze za mały, żeby tyle podróżować, a ze względu ma moją ciążę też nie powinnam jechać. Westchnęłam.
-Misiek bardzo bym chciała, ale nasz syn jest za mały, a mnie będą za bardzo męczyć ciągłe podróże.
-Wiem, przepraszam- spuścił głowę.
-Nie masz za co. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być przy tobie.
Uśmiechnął się i pocałował mnie. Po chwili kelner przyniósł nam zamówienie. Zjedliśmy ze smakiem, a potem wracaliśmy pieszo do ośrodka. W pewnym momencie usłyszałam jakieś piski z krzaków.
-Misiek co to?- spytałam.
-Nie wiem.
Puścił moją dłoń u poszedł w miejsce skąd dochodziły dźwięki. Po chwili wrócił uśmiechnięty ze szczeniakiem na rękach.
-Jaki cudny- przejęłam od niego psiaka.
-Ktoś przywiązał go do drzewa i zostawił.
-Jak można być takim potworem. Przecież nie przeżyłby.
Ruszyliśmy do ośrodka. Po 15 minutach stałam pod drzwiami do pokoju. Szczeniak zasnął mi na rękach.
-I co my mamy z nim zrobić?- spytał Kubiak.
Spojrzałam na niego błagalnie. Popatrzył na mnie, potem na psa. A potem znów wrócił do mojej twarzy. W końcu zrozumiał o co mi chodziło.
-Julka nie.
-Ale czemu?
-Nie teraz. Arek jest mały, niedługo urodzi się kolejne dziecko. Jak sobie z tym wszystkim poradzisz gdy będę gdzieś na meczu z reprezentacją?
-Nie wiem, ale uda mi się. Proszę cię.
-Julka …
-Proszę, proszę, proszę.
-Nie umiem ci odmówić- pokręcił głową.
-A! Dziękuję- pocałowałam go.
Weszliśmy do pokoju i stanęliśmy jak wryci. Igła leżał na podłodze związany, a na nim siedział Arek i trzymał pisak, którym dorysowywał libero wąsy. Spojrzałam na męża i wybuchnęliśmy śmiechem.
-No Krzysiu widzę, że dobrze się bawicie. To może my wam nie będziemy przeszkadzać- powiedział Michał.
-Ej no weźcie! Zróbcie coś!- lamentował Ignaczak.
-Bardzo chętnie- przyjmujący wyciągnął telefon i zrobił zdjęcie.
Pokręciłam głową, odłożyłam szczeniaka na podłogę i zdjęłam Arka z Igły. Kubiak podszedł i zaczął rozwiązywać liny.
-Zaraz wracam tylko zabiję Winiara- powiedział libero.
-A co on ma z tym wspólnego?- zdziwiłam się.
-Jak to co? To on mnie związał. Gdy Arek chciał się bawić w Indian i mnie związać to uznałem, że to nie będzie takie złe. W końcu on nie umie jeszcze mocno lin wiązać. Nogi sam związałem i podałem Arkowi linę, żeby zajął się rękami.
-Chyba znam dalszą część historii- uśmiechnął się przyjmujący- Przyszedł Winiar i to on związał ręce, posadził ci Arka na plecach i dał mu flamaster.
-Dokładnie- powiedział i już go nie było.
-No to Michał ma przechlapane- uśmiechnął się Dzik- Igła odwdzięczy mu się i możemy być pewni, że będzie to słychać na cały ośrodek.
-Chciałabym to zobaczyć, ale pewnie już wtedy mnie tu nie będzie.
-Kiedy wyjeżdżacie?
-Po jutrze.
-Tak szybko? Jula zostańcie dłużej- przejął Arka.
-To nie zależy tylko ode mnie. Asia też musiałaby chcieć tu zostać.
-Oj wydaje mi się, że Zbyszek łatwo ją do tego przekona. Słuchaj jutro Igła robi imprezę, bo mamy wolne. Wtedy pogadasz z Asią o przedłużeniu pobytu najlepiej przy Bartmanie.
-Niech będzie. Trzeba położyć Arka.
-Ja to zrobię- Misiek od razu powiedział- A ty zajmij się pieskiem.
-Okej.
Wzięłam szczeniaka i wykąpałam, a potem go nakarmiłam. Nie rozumiałam kim trzeba być, żeby zostawić go na pastwę losu w lesie. Mąż podszedł do mnie i położył mi ręce na biodrach. Odwróciłam się i pocałowałam go.
-Może zostałbym na noc u ciebie- uśmiechnął się.
-Ja cię bardzo chętnie przyjmę, ale czy Zbyszek nie zatęskni za tobą?
-Wątpię, żeby zauważył, że mnie nie ma. Pewnie też nie zamierza nocować dziś u nas. Wydaje mi się, że będzie przekonywał Asię, żeby została dłużej.
Uśmiechnęłam się i położyłam sobie rękę na brzuchu, bo poczułam ruch dziecka. Misiek przyklęknął przede mną i przytulił się do mojego brzucha. Wzruszyłam się i poczułam, że po policzku poleciały mi pojedyncze łzy.
-Ej czemu płaczesz?
Kubiak wstał z kolan i starł słoną ciecz z moich policzków. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Objął mnie i oddał pocałunek.
-Kocham cię- szepnęłam- Tak bardzo cię kocham.
-Ja też cię kocham. I nasze dzieci. Julka obiecuję ci, że jak tylko będę miał chociaż tydzień wolnego to wyjedziemy gdzieś całą czwórką.
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w męża. Wtedy do pokoju wpadło tornado zwane inaczej Michał Winiarski.
-Was nikt nie nauczył pukać?- spytałam.
-Co mi teraz po pukaniu. Błagam ukryjcie mnie- złożył błagalnie ręce.
-Oj chyba Igła go znalazł- uśmiechnął się Dzik.

W zapomnieniu, w zatraceniu
pędzę, choć jedyny cel
wciąż ucieka, tak, ucieka
W zapomnieniu, w zatraceniu
błądzę, ocal wreszcie mnie
powiedz do mnie: będę czekać!”

Za późną porę przepraszam, ale najpierw oglądałam losowanie grup na MŚ, a potem miałam gościa :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba, ale coś jest za słodka. Chyba muszę coś zepsuć :D 10 komentarzy = nowy rozdział

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział LVIII

          Nie miałam pojęcia gdzie jest Asia i strasznie się bałam, że zrobi coś głupiego. Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała. Michał próbował dodzwonić się do Zbyszka, ale on też nie raczył odebrać. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek. Za drzwiami stała moja przyjaciółka pod rękę z Bartmanem.
-Boże Aśka- przytuliłam ją- Wiesz jak się bałam? Mogłaś powiedzieć, że wychodzisz.
-Przepraszam. Po prostu nie dawałam sobie z tym wszystkim rady.
Weszliśmy do salonu. Joanna wtuliła się w atakującego, a ja w przyjmującego. Cieszyłam się, że Zibi zdążył przyjechać na czas.
-Nie usunę ciąży, a zaraz po rozprawie przeciwko Kacprowi wyjeżdżam do Włoch- zakomunikowała.
-A powiesz mu, że spodziewasz się jego dziecka?- spytałam.
-Nie. Nigdy się o tym nie dowie.
Rozumiałam ją. Pewnie gdyby Kacper wiedział to robiłby jej trudności. Cieszyłam się ich szczęściem. Naprawdę wyglądali na zakochanych. Posiedzieli jeszcze chwilę, a potem pojechali do mieszkania Asi.
-Udało się- Michał objął mnie.
-Tak. To było cudowne ze strony Zbyszka, że tak się zachował. Wielu facetów uciekłoby w takiej sytuacji.
-Nie Bartman- mąż uśmiechnął się i pocałował mnie.

Kilka miesięcy później:

           Kacper został skazany na 10 lat pozbawienia wolności za porwanie, znęcanie się, próbę gwałtu i zabójstwa. Resovia zdobyła mistrzostwo Polski, a Michał pojechał na zgrupowanie kadry. Mój brzuszek było już dobrze widać. Byłam w szóstym miesiącu tak samo jak Asia. Gdy Zbyszek pojechał na zgrupowanie zamieszkała ze mną i Arkiem. Właśnie pakowałyśmy wszystko i miałyśmy jechać do Spały w odwiedziny.
-Masz wszystko?- spytałam przyjaciółki.
-Tak, a ty?
-Też.
-Mamo, mamo- synek do mnie podbiegł i dał jakąś zabawkę- Jeszcze to.
-Dobrze kochanie.
Wrzuciłam ją do torby i zniosłyśmy bagaże do samochodu. Po chwili siedziałyśmy już w samochodzie. Arek cieszył się, że zobaczy ojca, ja też nie mogłam się doczekać, by przytulić Michała. Dość dużo razu musiałyśmy się zatrzymywać ze względu na ciążę i mojego synka. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Siatkarze nie mieli pojęcia o naszej wizycie. Poszłyśmy do recepcjonistki.
-O pani Kubiak- uśmiechnęła się na mój widok- I … ?- spojrzała na Asię.
-Przyszła pani Bartman- powiedziałam.
Dała mi kluczyk do pokoju tak samo jak mojej przyjaciółce. Gdy zaniosłyśmy bagaże i się odświeżyłyśmy udałyśmy się na halę. Chłopcy ćwiczyli i dawali z siebie wszystko. Stanęłyśmy z boku i obserwowałyśmy ich. Pierwszy zauważył nas Igła. Nie powiedział nic tylko podbiegł i wziął Arka na ręce, a potem pocałował mnie i Asię w policzki.
-Co wy tu robicie? Nie mówiłyście, że przyjedziecie.
-Taka niespodzianka- uśmiechnęłam się.
-Gdzie jest Igła?!- usłyszałam krzyk Michała.
-Koło twojej żony stoi- odpowiedział mu Winiarski.
-Co?!
Kubiak zaczął się rozglądać aż w końcu mnie zobaczył. Podbiegł i pocałował mnie. Zaraz za nim pojawił się Zbyszek i pocałował Asię.
-Kochanie nie mówiłaś, że przyjedziesz.
-Chciałam ci zrobić niespodziankę- zarzuciłam mu ręce na szyję- Mam nadzieję, że się udała.
-I to jak.
Zerknęłam na Igłę. Arek wyrywał mu się i wyciągał ręce do przyjmującego. Misiek przejął syna od Krzyśka i go przytulił.
-Julka!- koło nas pojawił się Winiar i przytulił mnie- Który miesiąc?- spytał.
-Szósty.
-A ty?- zwrócił się do Joanny.
-Szósty- uśmiechnęła się.
-To wy nawet dzieci ustalacie kiedy będziecie razem robić?- spojrzał na Zbyszka i Michała.
Zmarszczyłam czoło. Kadra nie miała pojęcia, że to nie jest dziecko Bartmana. Pewnie tak było lepiej, ale domyślałam się jak musiała się w tym momencie poczuć Asia.
-No chyba nie- Michał- podniósł wyżej Arka- Widzisz gdzieś jakieś dziecko Bartmana w takim samym wieku jak mój syn?
-Nie.
-No widzisz, więc nie planujemy razem. Jakoś tak się złożyło.
Niestety siatkarze musieli wrócić do treningu. Usiadłyśmy na trybunach i obserwowałyśmy ich. Nagle piłka na nas poleciała. Arek odbił ją. Uśmiechnęłam się i wzięłam go na kolana.
-No widać czyje ma geny- Winiarski od razu się zaśmiał- Taki mały a już umie odbijać. Dziku chyba masz następcę.
-No a jak- Kubiak wypiął dumnie pierś- Może niedługo urodzi się kolejny.
-O nie. To będzie dziewczynka.
-Chłopak- mąż znalazł się obok mnie.
-Dziewczynka.
-Chłopak.
-To może mały zakładzik- zaproponował Winiar- Jeśli to będzie dziewczynka Michał przez miesiąc sprząta, a jeśli to będzie chłopak Julka przez miesiąc podaje śniadanie do łóżka.
-Mi pasuje, ale jak wygram też chcę śniadania do łóżka.
-Okej- mąż podał mi rękę, a Winiarski przeciął zakład.
-Miesiąc bez sprzątania- rozmarzyłam się.
Poczekaliśmy do końca treningu i poszliśmy do pokoju. Arek po długiej podróży szybko zasnął. Wtedy ktoś wszedł do pokoju.
-Igła a pukania w domu nie nauczyli?- spytałam.
-Oj tam. Słuchaj ubieraj się.
-Ale ja jestem ubrana.
-Dobra inaczej. Wkładaj jakąś sukienkę, umaluj się, bo wychodzisz z Michałem na kolację, a ja zajmuję się Arkiem.
-No dobra.
Wyciągnęłam z torby sukienkę i kosmetyczkę. Po 15 minutach byłam gotowa. Krzysiek siedział na łóżku.
-Pięknie wyglądasz.
-Dzięki. Posłuchaj jeśli Arek się obudzi to daj mu jakąś przekąskę. W bocznej kieszeni torby są jego zabawki.
-Mam dwoje dzieci. Umiem się nimi zajmować- naburmuszył się.
-A czy ja mówię, że nie?
Wtedy do pokoju wszedł przyjmujący. Uśmiechnął się na mój widok i pocałował mnie.
-Idziemy?
-Jasne.

Gdzie miłość jest, nie będzie już łez,
na pewno. Znów dla nas jest świat
i radość nam da, niejedną.”

Szybko wam idzie to komentowanie :) 10 komentarzy = nowy rozdział 
Dodałam też rozdział na moim nowym blogu Pokochaj mnie Serdecznie zapraszam :)

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział LVII

          Julka rozmawiała z Asią, a ja siedziałem w salonie z Arkiem. Rozumiałem, że nie chciała mieć dziecka z Kacprem, ale skoro była już w ciąży nie mogła jej usunąć. Przecież zabiłaby własne dziecko. Teraz mogło jej się to wydawać dobre rozwiązanie, ale potem nie będzie mogła sobie tego wybaczyć. Wziąłem synka na ręce i poszedłem z nim do sypialni. Na szafce leżał mój telefon. Wybrałem numer.
-Dziku już się za przyjacielem stęskniłeś?- usłyszałem głos Bartmana.
-Nie mam nastroju na żarty.
-Co się stało?
-Posłuchaj Asia jest u nas. Może to nie jest rozmowa na telefon, ale nie mam jak ci tego przekazać.
-Mów o co chodzi!
-Ona jest w ciąży z Kacprem. I chce ją usunąć.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Wiedziałem, że jest to dla niego trudne, ale musiał wiedzieć. Znałem go bardzo dobrze i wiedziałem, że nie pozwoli Aśce poddać się aborcji. Musiał tylko przetrawić wiadomość.
-Będę jak szybko się da- odezwał się w końcu.
-Pośpiesz się. Boję się, że będzie chciała to zrobić jak najszybciej.
-To ją powstrzymajcie- powiedział i rozłączył się.
-Żeby to było takie łatwe- mruknąłem.
Odłożyłem komórkę na szafkę i poszedłem do kuchni. Moja żona dalej starała się przekonać przyjaciółkę by nie poddawała się aborcji.
-To jest morderstwo- powiedział, gdy już brakowało jej argumentów.
-To zrobię tak jak ty.
-O czym ty mówisz?- nie rozumiała.
-Po prostu zrobię wszystko, żeby poronić jak ty.
-Ja nie chciałam stracić dziecka- zobaczyłem łzy w oczach Juli.
Podszedłem i przytuliłem żonę. Tu Aśka przegięła. Chyba o tym wiedziała, bo wyglądała na zakłopotaną.
-Boże Julka przepraszam. Nie chciałam sprawić ci przykrości.
-Ale sprawiłaś! Aśka czy ty nic nie rozumiesz? Nie masz prawa zabijać tego dziecka.
Wyciągnęła do mnie ręce. Wiedziałem o co jej chodzi, ale bałem się dać jej synka. Nie mogła go dźwigać. Spojrzała na mnie spode łba. Westchnąłem i go jej dałem.
-Spójrz na Arka. Naprawdę nie będziesz miała wyrzutów sumienia, że odbierzesz życie dziecku?
Widziałem, że zaczęła się wahać. Miałem nadzieję, że Julce uda się przemówić jej do rozumu zanim będzie za późno.
-Nie wiem. Muszę jeszcze pomyśleć.
Poszła do salonu. Przejąłem syna od żony i ją przytuliłem. Wiedziałem, że bardzo zabolało ją to co powiedziała Joanna. Mnie zresztą też. W końcu to było też moje dziecko.
-Misiek ona to zrobi- szepnęła- Znam ją i wiem, że jest zdecydowana.
-Ale mówiła, że się zastanowi.
-Mówiła. Mówić może wszystko, ale zrobi to co powiedziała.
-Powstrzymaj ją do przyjazdu Zbyszka- poprosiłem.
-Zibi przyjeżdża?- zdziwiła się, a ja kiwnąłem głową- Może jemu uda się namówić ją, żeby urodziła.
-Też mam taką nadzieję.

Julka:

        Michał pojechał na trening, a ja starałam się pilnować Asi. Chciałam, żeby do przyjazdu Zbyszka została u nas, ale nie mówiłam jej, że atakujący przyjeżdża, bo by uciekła. Arek chciał pobawić się w artystę i zaczął malować. Siedziałam obok niego i oglądałam jego pracę. Koło mnie pojawiła się przyjaciółka.
-Julka wiem, że dla ciebie macierzyństwo jest wszystkim. Też chcę być matką, ale nie dziecka Kacpra.
-A zdajesz sobie sprawę, że możesz nie mieć więcej możliwości nią zostać?
-O czym ty mówisz?- nie rozumiała.
-Po aborcji często kobiety już nie mogą mieć dzieci. Po poronieniu też. Asia nie możesz się pozbyć tego dziecka.
Widziałam, że to nią trochę wstrząsnęło. Wiedziałam jednak, że nie na długo. Niech ten Zbyszek się pośpieszy. Po jakimś czasie wrócił Michał. Zajął się Arkiem, a ja zrobiłam obiad. Wieczorem czytałam synowi, a mąż się kąpał. Gdy poszłam do salonu zdałam sobie sprawę, że nie ma Asi. W kuchni, ani sypialni też jej nie było. Zabrała kurtkę. Zaczęłam się bać, że podjęła już decyzję i nie chciała mi nic mówić.
-Julka co jest?- usłyszałam za sobą głos Kubiaka.
-Jezu!- podskoczyłam- Nie zachodź mnie od tyłu.
Widziałam, że zdziwił się. Przestraszyłam się … w sumie nie wiem czemu. Zaczęłam to analizować w swojej głowie. Kacper zaszedł mnie od tyłu. To musiało być to. Uznałam, że muszę się jakoś opanować.
-Posłuchaj nie ma Asi. Boję się, że zrobi coś głupiego.
-Zbyszek powinien już być- przyjmujący popatrzył na zegar- Może zadzwonię do niego?
-Dźwoń.

Zbyszek:

         Gdy tylko podjechałem pod blok Kubiaka poszedłem do mieszkania. Przed klatką ktoś na mnie wpadł.
-Asia- przytuliłem dziewczynę.
-Zbyszek? Co ty tu robisz?- wyraźnie zdziwiła się na mój widok.
-Michał do mnie dzwonił. Musimy poważnie porozmawiać.
Po jej policzkach poleciały łzy. Chciałem je zetrzeć, ale odepchnęła mnie i pobiegła przed siebie. Wołałem ją i biegłem za nią. Po chwili ją złapałem choć starała się wyrywać. Zmusiłem ją, żeby popatrzyła mi w oczy.
-Asia uspokój się.
-Nie mogę. Naprawdę nie chcę cię stracić.
-Ja ciebie też nie.
-Przestań. Przecież wiem, że chcesz mnie zostawić.
Stałem jak wryty. Nie miałem pojęcia skąd jej się to wzięło.
-O czym ty mówisz? Co ci przyszło do głowy?
-To nie chcesz mnie zostawić?
-Nie. Kocham cię- pocałowałem ją- Posłuchaj- pociągnąłem ją na ławkę- Nie wolno ci usunąć tej ciąży.
-Ale … - przerwałem jej.
-Nie ma żadnego ale. To dziecko ma prawo żyć, nie jest niczemu winne. Pomogę ci we wszystkim. Będę je traktował jak swoje.
-Na prawdę?
-Tak. Nie usuniesz … prawda?
Zagryzła warkę i położyła sobie rękę na brzuchu. Widziałem, że nie wie co powiedzieć. W końcu spojrzała na mnie.

Ty jak woda gasisz me pragnienia, Ty prowadzisz
z marzeń do spełnienia, dajesz sens, zabierasz lęk
Ja dla ciebie zerwę jabłko w raju, w cztery strony
pójdę na rozstaju, przyszłe dni, daruję ci.”

No jest kolejny. Jak myślicie czy Asia usunie ciążę? 10 komentarzy = nowy rozdział
WAŻNE! Znów mam do was prośbę o to samo co wczoraj. Proszę zagłosujcie i pomóżcie mi. Dla was to tylko chwila, a dla mnie to bardzo ważne. http://koszulkaigly.pl/projekt-74/

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział LVI

           Nie wierzyłam w to co powiedział mi Kacper. Siedziałam na komisariacie i cały czas o tym myślałam. Źle się czułam z tym, że nie poniesie żadnych konsekwencji za to co mi zrobił, ale też nie mogłam pozwolić by Michał został w areszcie. Jeszcze jakby się media o tym dowiedziały to byłby koszmar. Trzymałam Arka na kolanach, a obok mnie siedział Ignaczak. Nie powiedziałam mu o tym czego zażądał Kacper. Po pewnym czasie pozwolili mi w końcu zobaczył się z mężem. Pierwsze co zrobiłam to go przytuliłam.
-Julka niedługo stąd wyjdę i wrócimy do domu- szepnął.
Spuściłam głowę i usiadłam, a on zajął miejsce naprzeciwko mnie. Opowiedział o tym jak policjanci go przesłuchiwali.
-Kochanie nie denerwuj się. Czemu nic nie mówisz?- spytał.
-Misiek ja wiem jak cię stąd wyciągnąć szybciej.
-Jak?
-Rozmawiałam z Kacprem.
-Co zrobiłaś?! Julka nie chcę dalej tego słuchać!
-Michał proszę. Nie możesz zostać w areszcie, a jest sposób, żebyś wyszedł.
-Jaki niby?
-Muszę wycofać oskarżenie.
-Co?!- wstał- Nie zgadzam się rozumiesz?! On musi ponieść karę!
-Ale Misiek może to najlepsze wyjście.
-Słyszysz co ty mówisz?!- podszedł i kucnął koło mojego krzesła- Sam się o to prosiłem. Nie możemy pozwolić, żeby ten idiota wyszedł na wolność, bo znów może ci coś zrobić, a moja sprawa wcale nie jest poważna.
-Nie?
-Nie. Nie spowodowałem stałego uszczerbku na zdrowiu. Policjant powiedział, że zatrzymają mnie do jutra, a potem wypuszczą. Będę musiał zapłacić tylko jakąś karę.
-Michał- przytuliłam go- Nie mogłeś powiedzieć od razu?
Pocałował mnie, a potem musiałam już wyjść. Krzysiek odwiózł mnie do domu i wszedł do środka. Zrobiłam herbatę i wszystko mu opowiedziałam.
-Kubiak ma dużo szczęścia, że tylko tak to się skończyło- powiedział libero- Dobrze, że nie musiałaś wycofywać oskarżenia. Ten krety myślał, że zrobisz to, żeby nie płacić jakiejś grzywny?- zdziwił się.
-Wydaje mi się, że on nie ma pojęcia o tym, że tylko na tym stanęło.
-Możliwe. Mocno się zdziwi- zaśmiał się libero.
Posiedział jeszcze chwilę, a potem pojechał do siebie. Zrobiłam obiad. Zjadłam i nakarmiłam Arka, a potem puściłam mu jakąś bajkę. Wtedy usłyszałam dzwonek.
-Asia- przytuliłam przyjaciółkę.
-Cześć Jula- była przybita.
-Wchodź.
Usiadłyśmy w salonie.
-Kawy, herbaty?- zaproponowałam.
-Nie, dzięki. Posłuchaj przyszłam do ciebie, bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Potrzebuję twojej pomocy.
-O co chodzi?- zaniepokoiłam się.
-Julka ja jestem w ciąży z Kacprem- zaczęła płakać.
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko ją przytuliłam i pozwoliłam się wypłakać. Po jakimś czasie uspokoiła się.
-Posłuchaj chętnie bym ci pomogła, ale nie wiem jak.
-Pomóż mi wyjechać.
-Ale gdzie?- nadal nie rozumiałam.
-Gdzieś gdzie można dokonać aborcji.
-Aśka oszalałaś? Przecież dziecko nie jest tu niczemu winne.
-Ja nie mogę go mieć. Nie chciałam mieć dziecka z Kacprem. Muszę to zrobić- uparła się.
-Nie lepiej będzie je urodzić i oddać do adopcji? Pomyśl. Jeśli usuniesz ciążę to będzie tak jakbyś zabiła własne dziecko. To ty będziesz musiała z tym żyć.
-To co mam zrobić?
-Po pierwsze powiedz Zbyszkowi.
-Nie! Jak się dowie to mnie zostawi- znów zaczęła płakać.
-Jeśli naprawdę cię kocha to cię nie zostawi.
Przytuliłam ją znów. Zaproponowałam, żeby została u mnie na noc. Wolałam nie puszczać jej samej w takim stanie do domu. Położyłam Arka, a przyjaciółce pościeliłam na kanapie.
-Julka, a gdzie Michał?
-W areszcie.
-Co?!
-Jutro go wypuszczą.
-A co zrobił?
-Pobił Kacpra.
Asia uśmiechnęła się. Pokręciłam tylko głową.
-Coraz bardziej lubię tego twojego męża.
Następnego dnia gdy wstałam ona jeszcze spała. Zajrzałam do synka. Leżał w łóżeczku. Uśmiechnęłam się i poszłam zrobić śniadanie. Wtedy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Poszłam zobaczyć kto to. Po chwili byłam już w objęciach Michała. Pocałował mnie i wróciłam z nim do kuchni.
-Pomóc ci?- spytał.
-Nie trzeba. Misiek Asia u nas jest.
-Nocowała tu?- zdziwił się, a ja kiwnęłam głową- Czemu?
-To jest … ciężka sprawa.
-Pokłóciła się ze Zbyszkiem.
-Nie. To coś poważniejszego. Ona jest w ciąży z Kacprem.
Michała zamurowało tak samo jak mnie gdy się dowiedziałam. Usiadł na krześle i patrzył na mnie zszokowany.
-Ale … co ona teraz zrobi?
-Nie wiem. Chciała usunąć, ale mam nadzieję, że przekonałam ją, że to złe wyjście. Przecież dziecko nie jest niczemu winne.
-Też tak uważam- posadził mnie sobie na kolanach i położył rękę na moim brzuchu- Już nie mogę się doczekać aż nasze się urodzi.
-Ja też nie- pocałowałam męża.
Skończyłam robić śniadanie. Gdy położyłam kanapki na stole do kuchni weszła Asia. Nie wyglądała najlepiej.
-Siadaj i jedz.
-To ty musisz się zdrowo odżywiać.
-Ty też.
-Wcale nie. Cześć Michał- dopiero zauważyła przyjmującego.
-O czym ty mówisz?
-Nie spałam pół nocy, ale podjęłam decyzję.
Bałam się tego co zaraz miałam usłyszeć. Znałam ją na tylko dobrze, że wiedziałam co postanowiła zrobić.
-Usunę ciążę.

Tyle dni jesteśmy tak bezradni, choć patrzymy
sobie prosto w twarz. Uciekamy cały czas od
prawdy. Miłość znów przechodzi obok nas.
Nie pamiętam już, tych przebytych dróg.
W sercu czuję chłód.”

Spisujecie się świetnie :) 
Mam do was prośbę. Biorę udział w konkursie na projekt koszuli Ignaczaka i bardzo mi na tym zależy. Proszę pomóżcie mi i oddajcie na mnie głosy http://koszulkaigly.pl/projekt-74/
Na prawdę bardzo mi na tym zależy. 
10 komentarzy = nowy rozdział