Drogi Michale!
Skoro to czytasz, to
znaczy, że mnie już nie ma. Lekarz już dawno mi powiedział, że
jeśli zdecyduję się urodzić dziecko to mogę umrzeć. Nie mówiłam
Ci o tym, ponieważ wiedziałam, że namawiałbyś mnie na zmianę
decyzji, a ja nie mogłabym żyć z myślą, że zabiłam nasze
wymarzone dziecko.
Przez całą ciążę
było mi ciężko z tym wszystkim. Nie mogłam się nikomu zwierzyć,
bo bała się, że ta osoba doniesie o tym Tobie. Już dawno poznałam
płeć naszego dziecka. Poprosiłam lekarza, żeby mi powiedział, bo
bałam się, że umrę zanim się dowiem. Daj naszemu synkowi na imię
Iwo, to moja ostatnia prośba.
Chciałam, żebyś
wiedział, że niezależnie co mówiłam czy robiłam, zawsze Cię
kochałam. Wiem, że dasz radę sam wychować dobrze nasze dzieci,
ale proszę ułóż sobie z kimś życie, bo nigdy nie wiesz
gdzie znajdziesz szczęście.
Zawsze Twoja,
Julka.
To teraz to co najtrudniejsze. Chciałam wam bardzo podziękować za tysiące wyświetleń i setki komentarzy, które dawały mi motywację do pisania. Ta historia się już skończyła, ale chciałabym was zaprosić do czytania innych moich blogów: o Kurku, o Ignaczaku i o Muzaju, na których będę się teraz skupiała.
Proszę niech każdy kto dotrwał do końca tego opowiadania zostawi po sobie ślad w postaci komentarza.