poniedziałek, 1 lipca 2013

Prolog

        Siedziałam w domu i przeglądałam gazetę. Przeszłam do sportu. Oczywiście na początku piłka nożna, a dopiero potem siatkówka. Michał Kubiak przenosi się do Resovii! Zdziwiłam się lekko po przeczytaniu tego tytułu. Jak kto woli pomyślałam. Złożyłam prasę i odłożyłam na stolik. Po chwili koło mnie znalazł się Bartek.
-Co tam nowego kochanie?- pocałował mnie.
-Same pierdoły- zaśmiałam się.
Wziął gazetę i zaczął przeglądać. Poszłam do kuchni po herbatę i wróciłam do narzeczonego. Uśmiechnął się do mnie.
-Pamiętasz jak z nim chodziliśmy do szkoły?
-Pamiętam- westchnęłam tylko.
-No wybił się chłop. Można by było się z nim spotkać skoro będzie mieszkał w Rzeszowie.
-To było dawno. Pewnie już nas nie pamięta.
-Ciebie by nie pamiętał? - zdziwił się- Z tego co pamiętam byliście kiedyś razem.
-Przez rok, a potem urwał nam się kontakt. Nie mamy przyjemniejszych tematów?
-Julka- pocałował mnie- Idziemy do kina.
-Na co?
-Wybierasz.
Zaśmiałam się tylko. Poszłam się ubrać i wyszliśmy. Trzymał mnie za rękę i uśmiechał się. Czułam, że w końcu znalazłam swoje miejsce na ziemi. Przeniosłam się do Rzeszowa z Wałcza na studia. Szukałam mieszkania i wtedy znalazłam ogłoszenie. Gdy poszłam na spotkanie okazało się, że to Bartek szukał współlokatora. Powspominaliśmy dawne czasy i ustaliliśmy wszystko. Po roku zostaliśmy parą, a rok później zaręczyliśmy się. Dopiero po skończeniu studiów zaczęliśmy planować ślub. Ja znalazłam pracę jako dziennikarka, a Bartek jako adwokat. Do szczęścia brakowało nam ślubu i dzieci, ale uznaliśmy, że wszystko po kolei. Po kinie poszliśmy na spacer. Wtuliłam się w ukochanego.
-Wiesz, że trzeba zarezerwować salę?- zaczął.
-Wiem, wiem- westchnęłam- Z tym ślubem to tyle roboty.
-No strasznie dużo. Damy radę. Musimy.
Zaśmiałam się tylko. Wróciliśmy powolnym krokiem do mieszkania. Wzięłam krótki prysznic i położyłam się. Minęło trochę czasu. Sezon ligowy się zaczynał. Kupiłam karnet jak co roku, a Bartek nadal nie chciał chodzić na mecze. Ubrałam na siebie pasiaka z nazwiskiem „Ignaczak” na plecach, kurtkę i poszłam na halę. Po 10 minutach byłam na podpromiu. Zajęłam swoje miejsce i patrzyłam jak zawodnicy się rozciągają. W końcu zaczął się mecz. Resovia grała ze Skrą. Szli łeb w łeb, jednak szla zwycięstwa przechyliła się na stronę Resoviaków. Wygrali 3:1 i mogli cieszyć się z 3 punktów zapisanych na koncie. Uśmiechałam się szczęśliwa. Ubrałam się i stałam koło boiska. MVP został Achrem. Sama na niego stawiałam. Już chciałam wyjść, gdy usłyszałam wołanie.
-Jula?!- odwróciłam się- Julka! To naprawdę ty!

No to zaczynamy. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu to opowiadanie. Będę tu częściej zaglądać jak skończę poprzednie. Komentujcie ;)

2 komentarze:

  1. Co zamierzasz kończyć jeszcze jakiś blog? Nieeeee! Ten o Marinie to rozumiem ale mam nadzieje ze już resztę będziesz pisać bo to takie u ciekawe!! ^^
    Fajny prolog, zapowiada się interesująco! Będę czytać jak każdy Twój blog! Do rozdziału pierwszego ! Pozdrawiam :* /Malina

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje blogi czytam wszystkie i niecierpliwością czekam na następne :) Ściskam Cie mocno ;* /Natka

    OdpowiedzUsuń