środa, 2 lipca 2014

Rozdział LXXXIII

          Sezon dobiegł końca. Na szczęście udało nam się zdobyć Mistrzostwo Polski. Podczas treningu przed ostatnim mecz Piotrek uznał, że trzeba powiedzieć wszystkim o tym, że zostanie ojcem. Długo czekałem na ten moment. Trener był we wszystko wtajemniczony. Wyszedł na środek i zaczął.
-Doszły mnie słuchy, że któremuś z was się rodzina powiększy.
Dało się słyszeć szumy. Spojrzałem na Pita i uśmiechnąłem się.
-Była tu ostatnio kobieta i powiedziała, że chce bym zmusił swojego podopiecznego do uznania tego dziecka.
-Jak wyglądała?- spytał Fabian.
-A co? Myślisz, że to do ciebie?- zaśmiał się Igła.
-Jestem ciekaw tylko- naburmuszył się rozgrywający.
-Jasne, jasne.
Zaczęło się wzajemne oskarżanie. Siedziałem z Piotrkiem z boku i przyglądałem się całemu zamieszaniu. Parsknąłem śmiechem.
-Może wystarczy?- spytałem.
-No nie wiem. Myślisz?
Kiwnęliśmy na trenera. Kiwnął głową i zaczął uciszać całe towarzystwo. Gdy wszyscy już spokojnie siedzieli mówił dalej.
-Ta kobieta jest teraz w hali. Kto się przyznaje?- spytał.
-Ja- Piotrek wstał zadowolony.
-Pit?- zdziwili się wszyscy.
Gdy na salę weszła Ola i przytuliła się do Nowakowskiego Ignaczak nie wytrzymał. Podszedł do niego i skoczył na niego.
-Jak mogłeś? A niby Cichy Pit. Trzeba ci nową ksywkę wymyślić!
Skończyło się na tym, że każdy zaczął gratulować Piotrkowi, ale co to by był za dzień gdyby Igła się mnie nie czepił.
-Ty wiedziałeś!- zauważył nagle- I dlatego Julka cię ostatnio u m,nie walnęła, bo mało się nie wygadałeś. Jak mogłeś nic nie powiedzieć?! Foch!
-Oj Krzysiu daj spokój- powiedziałem tylko i rozczochrałem mu włosy.
Szczęśliwy siedziałem w domu z żoną i dziećmi i pakowaliśmy się na wyjazd z żoną do Barcelony.
-Misiek, ale jak ja się zmieszczę w tym limicie bagażu- marudziła Julka.
-Kochanie dasz radę- uśmiechnąłem się- W końcu zbyt wiele nie trzeba, wystarczy bielizna i jakaś sukienka na ramionach.
-Jasne- położyła ręce na biodrach- Jeszcze muszę dzieci spakować do dziadków. Misiek myślisz, że dobrze robimy zostawiając je rodzicom?
-Tak. Musisz się odstresować, a rodzice się cieszą, że mogą spędzić czas z wnukami. Wszyscy zadowoleni.
-Prócz Arka- zauważyła- Chciał jechać z nami.
-No tak, ale jak mu powiedziałem, że psa nie można do samolotu brać to uznał, że woli z Bajką u dziadków siedzieć. Więc mniej gadania, więcej pakowania. No już, bo jutro mamy samolot.
Żona pokręciła głową i zajęła się ubraniami. Ja w tym czasie zacząłem przygotowywać swój bagaż. Poszło mi dość sprawnie, więc uznałem, że pomogę Julce.
-Tą musisz wziąć- wskazałem na krótką, czerwoną sukienkę i uśmiechnąłem się.
-Nie zmieści mi się już do walizki.
-U mnie zostało jeszcze trochę miejsca.
-Teraz mówisz?
Julka wzięła dwie sukienki łącznie z tą, którą jej zasugerowałem i włożyła mi do walizki. Zaśmiałem się tylko.
-Skończyłaś?- upewniłem się.
-Tak. Teraz trzeba spakować dzieci, bo jutro rano przyjeżdżają po nich moi rodzice.
-Już się robi kochanie- pocałowałem Julkę.
Razem udaliśmy się do pokoju synka. Arek co chwilę dokładał do torby kolejne zabawki, a my je wyjmowaliśmy. W końcu dał za wygraną. Gdy wszystko było przygotowane, a dzieci spały położyliśmy się.
-Misiek- Julka położyła mi się na torsie.
-Tak?
-Co będziemy robić w Barcelonie po przylocie?- spytała.
-Mam plan, ale to niespodzianka- uśmiechnąłem się.
-No Misiek mów!
-Nie. Niespodzianka to niespodzianka.
-Jestem zbyt zmęczona, żeby się z tobą kłócić. Dobranoc- pocałowała mnie.
Następnego dniu musieliśmy wstać bardzo wcześnie. Ubraliśmy się i dzieci, zjedliśmy śniadanie, a potem czekaliśmy na rodziców Julki. W końcu przyjechali.
-Mamo dalej mam wyrzuty sumienia, że zostawiam wam dzieci na głowie- powiedziała Julka.
-Córeczko to dla nas czysta przyjemność. Jedźcie i o nic się nie martwcie.
-Dziękuję.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. W samolocie Julka oparła mi głowę na ramieniu i zasnęła.

Julka:

           Cały lot przespałam. Gdy byliśmy na miejscu obudził mnie Michał. Prosto z lotniska pojechaliśmy do hotelu. Mieliśmy duży pokój z wielkim łóżkiem. Uśmiechnęłam się i rzuciłam na nie.
-Znów będziesz spać?- zaśmiał się mąż.
-Nie. Jestem wypoczęta i gotowa na niespodziankę.
-W takim razie przygotuj się i wychodzimy- pocałował mnie.
-Nie ma sprawy.
Znalazłam w walizce sukienkę, którą kazał mi wziąć Michał, kosmetyczkę i zamknęłam się w łazience. Gdy wyszłam czekał na mnie mąż w garniturze i z bukietem czerwonych róż. Uśmiechnęłam się.
-To dla ciebie- podał mi kwiaty.
-Dziękuję- pocałowałam go.
-To co? Idziemy?
-Jasne.
Wzięłam Michała pod rękę. Weszliśmy do windy, ale ku mojemu zdziwieniu zamiast na parter pojechaliśmy na dach. Było tam jacuzzi i pięknie przygotowana kolacja. Mąż odsunął mi krzesło, a potem zajął miejsce naprzeciwko mnie. Otworzył szampana i nalał nam do kieliszków. Zjedliśmy razem.
-Wejdziemy?- Michał stanął przy jacuzzi.
-Jasne.
Mąż został tylko w bokserkach, a ja w bieliźnie. Weszliśmy do wody i przytuliliśmy się do siebie. Misiek gładził mnie po ramieniu. Pocałowałam go, a on zsunął rękę na zapięcie od biustonosza. Szybko sobie z nim poradził. Posadził mnie sobie na kolanach i zaczął całować moje piersi. Po chwili byliśmy już całkiem nadzy. Michał gładził mnie po plecach, a potem delikatnie wszedł we mnie. Poruszał się powoli, by po chwili przyśpieszyć. Mąż skończył pierwszy i wywołał moją reakcję. Wtuliłam się w niego.
-Kocham cię- szepnęłam.
-Ja też cię kocham.
Gdy wróciliśmy do pokoju wzięliśmy wspólny prysznic, a potem zasnęliśmy wtuleni w siebie. Następnego dnia zwiedzaliśmy Barcelonę. Pojechaliśmy na stadion Camp Nou, bo Michał bardzo chciał go zobaczyć, a potem do kościoła Sagrada Familia.
-Może usiądziemy gdzieś?- zaczął marudzić przyjmujący.
-No nie wiem, nie wiem- uśmiechnęłam się.
-Julka.
-No dobra.
Usiedliśmy w kawiarni. Misiek zamówił nam lody. Zastanawiałam się co możemy jeszcze zwiedzić, a Michał błagał mnie, żebyśmy wrócili do hotelu.
-Kochanie zrobię wszystko, ale proszę dość zwiedzania na dziś.
-Ale maruda jesteś. Prawie nic nie zobaczyliśmy, ale niech ci będzie.
-Dziękuję- pocałował mnie.
Tak jak chciał Michał wróciliśmy do hotelu i postanowiliśmy poopalać się koło hotelowego basenu. Gdy leżeliśmy widziałam, że Kubiaka nosi. Zaśmiałam się. Najpierw nie chciał chodzić, a teraz nie umie usiedzieć w miejscu.
-Idę popływać- zakomunikował.
-Okej.
Patrzyłam jak pływa. W pewnym momencie znalazły się koło niego jakieś dziewczyny. Wstałam i stanęłam obok basenu. Założyłam ręce na piersi. Michał mnie zauważył i podpłynął do mnie. Uśmiechał się cwaniacko.
-Co się stało kochanie?
-Nic- odburknęłam.
-Jasne. Chodź do mnie.
-Nie mam ochoty.
Gdy chciałam odejść poczułam, że Misiek złapał mnie za kostkę. Po chwili wciągnął mnie do basenu.
-Michał!
-No co? Mamy wakacje, trzeba się bawić.
-Chcesz się bawić?- upewniłam się.
-Tak.
-Niech będzie.
Zaczęłam go oblewać wodą. Śmiał się i robił to samo. Bawiliśmy się jak dzieci. Gdy po dłuższej chwili zdecydowaliśmy się wrócić do pokoju był już wieczór. Przebrałam się i chciałam zejść na kolację, ale zobaczyłam męża, który leżał na brzuchu i miał całe plecy czerwone.
-A mówiłam ci, żebyś się posmarował kremem to oczywiście musiałeś być mądrzejszy prawda?
-Kochanie później będziesz mi mówić co mówiłaś, a teraz proszę powiedz, że masz jakiś krem, który łagodzi oparzenia słoneczne.
-Mam- pokręciłam głową i zaczęłam szukać kremu w torbie.
-A posmarujesz mi plecy?- spytał słodko.
-Tak.
-Jesteś aniołem.
-Tak i mam przy tobie anielską cierpliwość. No pokaż te plecy- usiadłam obok niego na łóżku.
Gdy Michał uznał w końcu, że możemy coś zjeść było już po kolacji, więc zamówiliśmy coś do pokoju. Jedliśmy a Misiek cały czas przy każdym ruchu się krzywił.
-Co ja z tobą mam- zaśmiałam się.
Wystawił mi tylko język. Gdy leżeliśmy potem w łóżku patrzyłam na męża i uśmiechałam się.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- spytał.
-Kocham cię- powiedziałam tylko.
-Ja ciebie też- uśmiechnął się i pocałował mnie- Śpijmy już.

Zamknij na chwilę oczy
Nie myśl o tym, czy boisz się czy nie
Na chwilę zostawmy w tyle rozczarowań gniew
Dziś to co mamy na pewno to siebie nic więcej
Więc leć ze mną niech chmury pędzą donikąd chociaż raz”

Wczoraj mój blog miał pierwsze urodziny :) Z tej okazji zostawiam was z o połowę dłuższym rozdziałem, mam nadzieję, że się cieszycie. Komentujcie to bardzo motywuje ;)

9 komentarzy:

  1. Wspaniala nispodzianka z ta kolacja na dachu;) nam nadzieje ze wszystko befzie juz ok;) rozdzial jak zawsze fantastycznyyyy. M

    OdpowiedzUsuń
  2. Przydadzą im się wakacje tylko we dwoje ;] świetny rozdział ;]
    zatem wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga xd
    przy okazji zapraszam do siebie living-in-suffer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszymy się, cieszymy się i cieszymy się z takiego obrotu sprawy :D. Jak ja lubię takie rozdziały :P. Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jejciu, jakie cudo *.*
    a może Julce uda się jednak zajść w tą ciążę ;> ? taki urodzinowy suprajsik :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie ;) Wakacje tylko we dwoje na pewno dobrze im zrobią. Rozdział fantastyczny. Bardzo podoba mi się taki obrót spraw Nika :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Fajnie się wraca do Barcelony , gdy było się tam tydzień temu :D Czekam na nn Oli:)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział. Michał umie przygotować niespodzianki, których Julka się nie spodziewa :) Oby teraz było już tylko lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ej nie czytałam tego xdd i moja piosenka!!! <3

    OdpowiedzUsuń