poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział LXXXIV

         Reszta pobytu w Barcelonie minęła nam na zwiedzaniu i opalaniu się nad basenem. Gdy się pakowaliśmy nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zleciały mi te wakacje. Podeszłam do Michała i go przytuliłam.
-Szkoda, że musimy już wracać, ale w sumie tęsknię już za dziećmi- powiedziałam.
-Ja też. Jak wrócimy to od razu po nie pojedziemy- pocałował mnie- A teraz skończymy się pakować, bo tyle nakupiliśmy, że pewnie będziemy musieli płacić za nadbagaż.
-Weźmiemy coś do podręcznego i nie będziemy musieli.
-No to się okaże.
Po spakowaniu się okazało się, że udało nam się wszystko tak rozplanować, by nie płacić za nadbagaż. Poszliśmy ostatni raz przez wyjazdem popływać w basenie. Michał wziął mnie na barana, a potem wrzucił do wody.
-Wariat!- krzyknęłam.
Kubiak wskoczył za mną do basenu. Było już późno, więc nikogo prócz nas nie było. Podpłynął do mnie zadowolony i chciał objąć, ale ochlapałam go i zaczęłam uciekać.
-Tak chcesz się bawić?- usłyszałam za sobą.
Ganialiśmy się po całym basenie. Michał bardo szybko pływał, więc jak tylko dotarłam do drabinki chciałam wyjść. Wtedy mnie złapał i z powrotem zaciągnął do basenu. Wyrywałam mu się, ale nie puścił mnie tylko odwrócił twarzą do siebie.
-Dalej będziesz się tak stawiać?- uśmiechnął się.
-Tak- odepchnęłam go, ale ani drgnął.
-Zaraz sprawię, że twój opór zniknie.
-Jasne, ciekawe jak- prychnęłam.
Przyciągnął mnie bliżej do siepie i wpił się w moje usta. Błądził rękami po moich plecach. Nagle złapał za sznurek od biustonosza i pociągnął.
-Misiek- oderwałam się od niego i sięgnęłam do tłu, żeby zawiązać sznurek.
-No co?- powstrzymał mnie.
-Ktoś tu może przyjść- upomniałam go.
-Trudno- uśmiechnął się- Będzie nam zazdrościł, a potem sobie pójdzie- złapał mnie za ręce i położył sobie na torsie.
Zagryzłam wargę. Mąż zaczął mnie całować po policzkach, szyi. W końcu nie wytrzymałam i zarzuciłam mu nogi na biodra. Uśmiechnął się i wrócił do moich ust. Oparł mnie o krawędź basenu i przesunął sobie wyżej. Czułam jego usta na piersiach. Jedną ręką trzymał mnie w pasie, a drugą zaczął rozwiązywać sznurki przy moich majtkach. Nim się obejrzałam leżały już z biustonoszem koło basenu. Zacząłem zsuwać mu kąpielówki. Nie puszczając mnie zdjął je. Po chwili poczułam go w sobie. Zaczął powoli by po chwili przyśpieszyć. Pocałowałam go zachłannie. Wyczułam, że się uśmiecha i zarzuciłam mu ręce na szyje. Gdy wróciliśmy do pokoju zasnęłam wtulona w Michała. Następnego dnia wstaliśmy wcześnie, rano i udaliśmy się na lotnisko.
-Misiek kiedy jedziesz do Spały?- spytałam.
-Za trzy dni- westchnął- Wolałbym zostać z wami.
Wtedy zadzwoniła mężowi komórka. Gdy zobaczył kto dzwoni uśmiechnął się i odszedł na bok. Siedziałam chwilę sama. Przyjmujący wrócił uradowany.
-Kto dzwonił?- spytałam.
-Pit.
-Co chciał?- zdziwiłam się.
-Robotnicy się z nim skontaktowali i powiedzieli, że skończyli urządzać nasz dom. Wszystko jest już pomalowane, meble są wstawione. Możemy się tam wprowadzić choćby jutro.
-Kochanie to cudownie- przytuliłam go.
-W takim razie przed moim wyjazdem do Spały postaramy się przeprowadzić- uśmiechnął się.

Michał:

             Po powrocie do Polski zostawiliśmy bagaże w mieszkaniu i od razu pojechaliśmy do Wałcza po dzieci. Gdy podjechaliśmy pod dom rodziców Julki zobaczyłem Arka bawiącego się z Bajką w ogrodzie. Od razu do nas podbiegł, a ja wziąłem go na ręce.
-Tata, mama!
-Cześć skarbie- powiedziała żona- Jak się bawiłeś u babci?- spytała.
-Dobrze, ale tęskniłem za wami.
-My też za tobą tęskniliśmy- zapewniła- Za tobą i Misią.
Weszliśmy do domu. Rodzice Juli zrobili herbatę. Usiedliśmy i opowiadaliśmy im nasze wakacje. Powiedzieliśmy też o nowym domu. W końcu zdecydowaliśmy, że trzeba już wracać do Rzeszowa. Pożegnaliśmy, podziękowaliśmy za opiekę nad dziećmi i ruszyliśmy w drogę. Co chwilę zerkałem na Julkę i dzieci. Cieszyłem się, że żona w końcu zapomniała o badaniach i już się nimi nie przejmuje. Do mieszkania wróciliśmy dość późno. Arek i Miśka zasnęli w samochodzie za to Bajka była pełna życia. Latała po całym mieszkaniu, a ja z żoną w tym czasie zaczęliśmy pakować pierwsze pudła, żeby się wyrobić przed moim wyjazdem do Spały.
-Jutro poproszę Piotrka, żeby pomógł mi to wszystko przewozić- zapewniłem.
-Czyli już jutro się tam przeniesiemy?- spytała uśmiechnięta Julka.
-Jeśli chcesz to jasne- przytuliłem ją.
Położyliśmy się szczęśliwi i zasnęliśmy. Następnego dnia wstaliśmy wcześnie, żeby dokończyć pakowanie. W międzyczasie zadzwoniłem do Nowakowskiego. Zgodził mi się pomóc od razu. Gdy przyjechał prawie wszystko już było w pudłach.
-Cześć, dzięki za pomoc- powiedziałem na wstępie.
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się- To co? Nosimy pudła?
-Jasne.
Gdy ja z Pitem mieliśmy zawieść rzeczy do nowego domu Julka miała spakować resztę. Zastanawiałem się przez chwilę czy dobrze robimy. Może lepiej było wprowadzić się tam jak wrócę ze zgrupowania kadry. Wtedy sam bym się wszystkim zajął, a teraz musiałem zostawić to na głowie żony. Na miejscu wnieśliśmy ze środkowym wszystkie pudła.
-Nie zła chata- Piotrek rozglądał się po pokojach- Kurde może też sobie taką postawię.
-Chcesz wybudować dom w Rzeszowie?- spytałem.
-Mocno się nad tym zastanawiam. Wiesz kiedy Ola urodzi dziecko nasze mieszkanie może się okazać trochę za małe.
-Ale wiesz, że budując tu dom w pewnym sensie … -przerwał mi.
-Wiem z czym to się wiąże, ale już dawno zastanawiałem się nad swoją karierą. Po co szukać szczęścia gdzie indziej jak podoba mi się w Rzeszowie? Jeśli klub będzie mnie nadal chciał to nie odejdę.
-Na pewno będą cię chcieli- uśmiechnąłem się.
Gdy wróciliśmy do mieszkania Julka zdążyła już spakować resztę rzeczy. Uznaliśmy, że zmieszczą się już do mojego samochodu, dlatego podziękowaliśmy środkowemu za pomoc i spakowaliśmy resztę rzeczy do auta. Arek bardzo się ucieszył na wieść, że przeprowadzamy się do domu. Uznał, że będzie mógł się bawić w ogrodzie z Bajką jak u dziadków. Na miejscu od razu pobiegł zobaczył swój pokój.
-Pięknie tu- powiedziała żona.
-No teraz zostaje mi tylko zasadzić drzewo- uśmiechnąłem się.
-Co?- zdziwiła się.
-Każdy mężczyzna powinien wybudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna tyle, że ja trochę pomyliłem kolejność- zaśmiałem się.

Jesteś przeznaczeniem, moim ukojeniem.
Ty naprawdę kochasz. Końcem i początkiem,
każdym życia wątkiem, Ty przenikasz moją
duszę wskroś.”

No i jest kolejny, mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie, to bardzo motywuje :)

6 komentarzy:

  1. paluszki lizać, cudowny. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. podczas czytania uśmiech nie schodził mi z twarzy :D cieszę się, że im się układa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wszystko im się układa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fantastyczny;) dobrze ze im się układa;) M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam czytać takie rozdziały ;) Super, że tak i się wreszcie zaczyna układać, niech jak najdłużej będą tacy szczęśliwi. Nika

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny :* Cieszę się, że zaczyna im się układać i że wyjazd się udał. A ta akcja w basenie no nie ładnie :P. Pozdrawiam Dooma :).
    PS. Zapraszam także do mnie :*

    OdpowiedzUsuń