Siedziałam w pokoju z Miśką na rękach, a Michał na
podłodze bawił się z Arkiem i Bajką. Uśmiechnęłam się.
-Mama- powiedziała moja córeczka.
-Kochanie to twoje pierwsze słowo- przytuliłam ją.
-Jak słodko- mąż usiadł obok mnie i wziął syna na
kolana.
Czas niestety leciał szybko i nim się obejrzeliśmy
musiałam wracać z dziećmi do Rzeszowa. Michał nie chciał się z
nami rozstawać tak jak my z nim. Namówiłam Asię, żeby
zamieszkała na czas reprezentacji u mnie razem z synkiem.
-Będę tęsknił- wyszeptał mi mąż do ucha.
-Ja też- pocałowałam go.
Potem przyszła kolej na pożegnanie z dziećmi. To buło
trudne. Arek rozumiał, że jego tato reprezentuje Polskę i był z
niego dumny, ale wiedziałam, że wolałby, żeby był z nami w domu.
W Rzeszowie byliśmy po kilku godzinach drogi. Rozpakowałam walizki
i zrobiłam pranie. Przyjaciółka pomogła mi przy obiedzie.
-Co jesteś tata smutna?- spytałam.
-Ostatnio coś do mnie dotarło.
-Co?- zdziwiłam się.
-Że będę musiała powiedzieć kiedyś Kajtkowi, że
Zbyszek nie jest jego biologicznym ojcem.
-Asia- przytuliłam ją- Może na początku będzie
ciężko, ale potem wszystko wróci do normy. Dla Kajtka ojcem zawsze
będzie Zbyszek. To on był przy jego porodzie, to on go wychowuje.
Jest dla niego lepszym ojcem niż Kacper byłby kiedykolwiek.
-Wiem. Nie rozumiesz mnie. Boję się powiedzieć mu kim
był jego ojciec, bo wiem, że zacznie pytać, a ja co mu odpowiem?
Że jego ojciec był kryminalistą?
-Asia posłuchaj mnie uważnie. Twój syn będzie
dorastał w pełnej, kochającej się rodzinie. Możliwe, że będzie
wypytywał o Kacpra z ciekawości jak mu wszystko powiesz, ale to nie
zmieni tego, że dla niego ojcem będzie Zibi.
-Mam nadzieję, że masz rację- westchnęła.
-Na pewno mam. Czemu zaczęłaś nagle o tym myśleć?
Przecież jeszcze przez wiele lat mu tego nie powiesz.
-Zaczęłam o tym myśleć odkąd dowiedziałam się, że
jestem w ciąży. Obawiam się, że Zbyszek będzie inaczej traktował
swoje biologiczne dziecko nić Kajtka, że będzie poświęcał mu
więcej czasu niż jemu i … -przerwałam jej.
-Nawet tak nie mów. Zibi traktuje Kajtka jak swojego
syna i chyba już to udowodnił. Uznała go w świetle prawa, dobrze
się nim zajmuje. Jestem pewna, że będzie traktował dzieci na
równi, a teraz przestań się smucić. Jesteś w ciąży, masz być
radosna.
Uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Ulokowałam ją
w pokoju gościnnym razem z Kajtkiem. Niedługo pewnie będziemy
musieli z Michałem przerobić go na pokój dla dziecka. Następnego
dnia odwiedziła nas Ola. Wyszłyśmy we trzy razem z dziećmi na
spacer. Usiadłyśmy w jakiejś kawiarni. Podszedł do nas kelner i
uśmiechnął się.
-Co mogę podać pięknym paniom?- spytał.
-Ja poproszę sok pomarańczowy i szarlotkę.
-Dla mnie to samo- powiedziała Asia.
-To trzy razy- uśmiechnęła się Ola.
-Nie wolą panie kawy do ciasta?
-Nie piję kawy, jestem w ciąży- uśmiechnęłam się.
-Gratuluję- odwzajemnił uśmiech- A panie?
-Też jestem w ciąży- powiedziała Asia.
-W takim razie też gratuluję- widać było, że
dziwnie się poczuł. Spojrzał uśmiechnięty na Olę- To może
pani?
-Też jestem w ciąży- zaśmiała się.
Kelner zdziwił się mocno, a my zaśmiałyśmy się.
Zamówiłam jeszcze lody dla Arka. Gdy mężczyzna odszedł
spojrzałam na przyjaciółki.
-Normalnie stowarzyszenie kobiet w ciąży- usłyszałyśmy
jeszcze szept kelnera- Ja to zawsze muszę mieć pecha.
Wybuchnęłyśmy śmiechem. Rozmawiałyśmy długo. W
końcu uznałyśmy, że trzeba się zbierać. Zapłaciłyśmy i
udałyśmy się w stronę domu. Pożegnałyśmy się z Olą, która
musiała już wracać do siebie, a potem weszłyśmy do środka.
-Nigdy nie zapomnę miny tego kelnera- zaśmiała się
Asia.
-Ja też nie. Stowarzyszenie kobiet w ciąży. Coś w
tym jest.
-Daj spokój.
Położyłam spać Misię, bo była zmęczona, a Asia
Kajtka. Arek wyszedł na podwórko z Bajką. Zrobiłam herbatę i
usiadłam z przyjaciółką na tarasie obserwując synka.
Jakiś
czas później:
-Mamo! Zaczęło się chyba!- Arek złapał mnie za
rękę- Chodź!
-Już idę, zaczekaj.
Ciężko mi było się poruszać ze względu na
zaawansowaną ciążę. Jakieś dwa miesiące temu okazało się, że
nasza suczka oczekuje szczeniąt. Arek bardzo się ucieszył, ja z
Michałem nie do końca. Zastanawialiśmy się co zrobimy ze
szczeniakami. W końcu uznaliśmy, że jednego zatrzymamy, a resztę
rozdamy. Już nawet mieliśmy kilku chętnych. Igła uznał, że
weźmie jednego dla Sebastiata, Zbyszek z Asią i Piotrek z Olą też
chcieli po jednym. Nie wiedzieliśmy tylko ile się ich urodzi.
Poszłam po męża.
-Misiek szczeniaki się rodzą.
-No najwyższa pora. Krzysiek co chwilę dzwoni. Mówi,
że Seba nie daje mu żyć i cały czas pyta o szczeniaka.
Wieczorem szczeniaki były już na świecie. Było ich
aż 8: trzy suczki i pięć psów. Zadzwoniłam do Ignaczaka i mu o
tym powiedziałam.
-Świetnie- ucieszył się- Jutro podrzucę wam Sebę.
Może jak zobaczy pieski to trochę się uspokoi.
-Okej, będziemy czekać.
Zadzwoniłam jeszcze do Asi i Oli, a potem zaczęłam
się zastanawiać co zrobili z resztą szczeniąt. Wtedy poczułam
ręce na biodrach. Dłonie Michała przesunęły się na mój brzuch,
a on złożył pocałunek na mojej szyi.
-Kochanie- szepnął- Misia śpi, Arek śpi, Bajka
zajmuje się szczeniakami to może i my zajmiemy się sobą?
Zaśmiałam się. Wzięliśmy wspólną kąpiel, a potem
położyliśmy się. Zasnęłam wtulona w męża. Następnego dnia
przyjechał Igła z Sebą. Młody Ignaczak poszedł razem z Arkiem do
Bajki, żeby wybrać szczeniaka.
-Nawet nie wiecie jak miałem już dość tego gadania-
żalił się libero- Co chwilę było: tato, a kiedy będzie piesek?
Tato czemu jeszcze nie ma pieska? Oszaleć szło.
-Cóż po kimś odziedziczył tą swoją gadatliwość-
mruknął Michał.
-Słyszałem!
Zaśmiałam się i poszłam po coś do picia. Gdy
wróciłam Sebastian ciągnął Igłę, bo chciał mu pokazać,
którego pieska wybrał.
-No idę, idę- powiedział zrezygnowany libero.
Uśmiechnęłam się i zajęłam swoje miejsce.
Cieszyłam się, że tak dobrze nam się układa.
„Mogę wykrzyczeć
głośno że kocham Cię i
zawsze czuć że blisko jesteś oraz być z Tobą
zawsze i wszędzie, gdzie pogna Tylko nas, droga
i czas.”
zawsze czuć że blisko jesteś oraz być z Tobą
zawsze i wszędzie, gdzie pogna Tylko nas, droga
i czas.”
Nie wiem co mam napisać. Myślałam, że przez wakacje będę dodawała częstsze wpisy, ale mi się nie udało. Co chwilę wyskakiwały jakieś plany, a jak znalazłam już czas na pisanie to zwykle było to inne blogi. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ