czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział LXXXVII

Siedziałam w pokoju z Miśką na rękach, a Michał na podłodze bawił się z Arkiem i Bajką. Uśmiechnęłam się.
-Mama- powiedziała moja córeczka.
-Kochanie to twoje pierwsze słowo- przytuliłam ją.
-Jak słodko- mąż usiadł obok mnie i wziął syna na kolana.
Czas niestety leciał szybko i nim się obejrzeliśmy musiałam wracać z dziećmi do Rzeszowa. Michał nie chciał się z nami rozstawać tak jak my z nim. Namówiłam Asię, żeby zamieszkała na czas reprezentacji u mnie razem z synkiem.
-Będę tęsknił- wyszeptał mi mąż do ucha.
-Ja też- pocałowałam go.
Potem przyszła kolej na pożegnanie z dziećmi. To buło trudne. Arek rozumiał, że jego tato reprezentuje Polskę i był z niego dumny, ale wiedziałam, że wolałby, żeby był z nami w domu. W Rzeszowie byliśmy po kilku godzinach drogi. Rozpakowałam walizki i zrobiłam pranie. Przyjaciółka pomogła mi przy obiedzie.
-Co jesteś tata smutna?- spytałam.
-Ostatnio coś do mnie dotarło.
-Co?- zdziwiłam się.
-Że będę musiała powiedzieć kiedyś Kajtkowi, że Zbyszek nie jest jego biologicznym ojcem.
-Asia- przytuliłam ją- Może na początku będzie ciężko, ale potem wszystko wróci do normy. Dla Kajtka ojcem zawsze będzie Zbyszek. To on był przy jego porodzie, to on go wychowuje. Jest dla niego lepszym ojcem niż Kacper byłby kiedykolwiek.
-Wiem. Nie rozumiesz mnie. Boję się powiedzieć mu kim był jego ojciec, bo wiem, że zacznie pytać, a ja co mu odpowiem? Że jego ojciec był kryminalistą?
-Asia posłuchaj mnie uważnie. Twój syn będzie dorastał w pełnej, kochającej się rodzinie. Możliwe, że będzie wypytywał o Kacpra z ciekawości jak mu wszystko powiesz, ale to nie zmieni tego, że dla niego ojcem będzie Zibi.
-Mam nadzieję, że masz rację- westchnęła.
-Na pewno mam. Czemu zaczęłaś nagle o tym myśleć? Przecież jeszcze przez wiele lat mu tego nie powiesz.
-Zaczęłam o tym myśleć odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Obawiam się, że Zbyszek będzie inaczej traktował swoje biologiczne dziecko nić Kajtka, że będzie poświęcał mu więcej czasu niż jemu i … -przerwałam jej.
-Nawet tak nie mów. Zibi traktuje Kajtka jak swojego syna i chyba już to udowodnił. Uznała go w świetle prawa, dobrze się nim zajmuje. Jestem pewna, że będzie traktował dzieci na równi, a teraz przestań się smucić. Jesteś w ciąży, masz być radosna.
Uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Ulokowałam ją w pokoju gościnnym razem z Kajtkiem. Niedługo pewnie będziemy musieli z Michałem przerobić go na pokój dla dziecka. Następnego dnia odwiedziła nas Ola. Wyszłyśmy we trzy razem z dziećmi na spacer. Usiadłyśmy w jakiejś kawiarni. Podszedł do nas kelner i uśmiechnął się.
-Co mogę podać pięknym paniom?- spytał.
-Ja poproszę sok pomarańczowy i szarlotkę.
-Dla mnie to samo- powiedziała Asia.
-To trzy razy- uśmiechnęła się Ola.
-Nie wolą panie kawy do ciasta?
-Nie piję kawy, jestem w ciąży- uśmiechnęłam się.
-Gratuluję- odwzajemnił uśmiech- A panie?
-Też jestem w ciąży- powiedziała Asia.
-W takim razie też gratuluję- widać było, że dziwnie się poczuł. Spojrzał uśmiechnięty na Olę- To może pani?
-Też jestem w ciąży- zaśmiała się.
Kelner zdziwił się mocno, a my zaśmiałyśmy się. Zamówiłam jeszcze lody dla Arka. Gdy mężczyzna odszedł spojrzałam na przyjaciółki.
-Normalnie stowarzyszenie kobiet w ciąży- usłyszałyśmy jeszcze szept kelnera- Ja to zawsze muszę mieć pecha.
Wybuchnęłyśmy śmiechem. Rozmawiałyśmy długo. W końcu uznałyśmy, że trzeba się zbierać. Zapłaciłyśmy i udałyśmy się w stronę domu. Pożegnałyśmy się z Olą, która musiała już wracać do siebie, a potem weszłyśmy do środka.
-Nigdy nie zapomnę miny tego kelnera- zaśmiała się Asia.
-Ja też nie. Stowarzyszenie kobiet w ciąży. Coś w tym jest.
-Daj spokój.
Położyłam spać Misię, bo była zmęczona, a Asia Kajtka. Arek wyszedł na podwórko z Bajką. Zrobiłam herbatę i usiadłam z przyjaciółką na tarasie obserwując synka.

Jakiś czas później:

-Mamo! Zaczęło się chyba!- Arek złapał mnie za rękę- Chodź!
-Już idę, zaczekaj.
Ciężko mi było się poruszać ze względu na zaawansowaną ciążę. Jakieś dwa miesiące temu okazało się, że nasza suczka oczekuje szczeniąt. Arek bardzo się ucieszył, ja z Michałem nie do końca. Zastanawialiśmy się co zrobimy ze szczeniakami. W końcu uznaliśmy, że jednego zatrzymamy, a resztę rozdamy. Już nawet mieliśmy kilku chętnych. Igła uznał, że weźmie jednego dla Sebastiata, Zbyszek z Asią i Piotrek z Olą też chcieli po jednym. Nie wiedzieliśmy tylko ile się ich urodzi. Poszłam po męża.
-Misiek szczeniaki się rodzą.
-No najwyższa pora. Krzysiek co chwilę dzwoni. Mówi, że Seba nie daje mu żyć i cały czas pyta o szczeniaka.
Wieczorem szczeniaki były już na świecie. Było ich aż 8: trzy suczki i pięć psów. Zadzwoniłam do Ignaczaka i mu o tym powiedziałam.
-Świetnie- ucieszył się- Jutro podrzucę wam Sebę. Może jak zobaczy pieski to trochę się uspokoi.
-Okej, będziemy czekać.
Zadzwoniłam jeszcze do Asi i Oli, a potem zaczęłam się zastanawiać co zrobili z resztą szczeniąt. Wtedy poczułam ręce na biodrach. Dłonie Michała przesunęły się na mój brzuch, a on złożył pocałunek na mojej szyi.
-Kochanie- szepnął- Misia śpi, Arek śpi, Bajka zajmuje się szczeniakami to może i my zajmiemy się sobą?
Zaśmiałam się. Wzięliśmy wspólną kąpiel, a potem położyliśmy się. Zasnęłam wtulona w męża. Następnego dnia przyjechał Igła z Sebą. Młody Ignaczak poszedł razem z Arkiem do Bajki, żeby wybrać szczeniaka.
-Nawet nie wiecie jak miałem już dość tego gadania- żalił się libero- Co chwilę było: tato, a kiedy będzie piesek? Tato czemu jeszcze nie ma pieska? Oszaleć szło.
-Cóż po kimś odziedziczył tą swoją gadatliwość- mruknął Michał.
-Słyszałem!
Zaśmiałam się i poszłam po coś do picia. Gdy wróciłam Sebastian ciągnął Igłę, bo chciał mu pokazać, którego pieska wybrał.
-No idę, idę- powiedział zrezygnowany libero.
Uśmiechnęłam się i zajęłam swoje miejsce. Cieszyłam się, że tak dobrze nam się układa.

Mogę wykrzyczeć głośno że kocham Cię i
zawsze czuć że blisko jesteś oraz być z Tobą
zawsze i wszędzie, gdzie pogna Tylko nas, droga
i czas.”

Nie wiem co mam napisać. Myślałam, że przez wakacje będę dodawała częstsze wpisy, ale mi się nie udało. Co chwilę wyskakiwały jakieś plany, a jak znalazłam już czas na pisanie to zwykle było to inne blogi. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział LXXXVI

Patrzyłem na uśmiechniętą Julkę. Kiedy już miną pierwszy szok wziąłem ją na ręce i zacząłem kręcić. Krzyknęła i uwiesiła mi się na szyi.
-Ej zakochańce! Ciszej!- z korytarza doszedł nas głos Ignaczaka, a myśmy się zaśmiali- Przecież macie dzieci w pokoju!
-I na korytarzu też- mruknąłem.
-Słyszałem!- libero wszedł do środka i zrobił zdziwioną minę- Czemu trzymasz Julkę na rękach?
-Cóż Krzysiu wygląda na to, że zostanę ojcem- uśmiechnąłem się.
-Żartujesz?!- podbiegł do nas i wziął ode mnie Julkę.
-Ej! Oddaj mi żonę!- pobiegłem za nim.
-Ludzie jest nowina!- krzyczał Igła na korytarzu z Julką na rękach.
-Co jest?- Kłos z Wroną spojrzeli na niego dziwnie.
-Czemu masz Julkę na rękach?- zdziwił się Kurek.
-Bo ciężarne kobiety powinno nosić się na rękach- uśmiechnął się.
-Jakie?- Pit zakrztusił się kanapką i Bartek musiał go poklepać w plecy- Julka jest w ciąży?- zapytał gdy już odzyskał mowę.
-Nie, Kubiak! Jasne, że Julka!- libero pokręcił głową.
Wszyscy zaczęli gratulować mi i mojej żonie. Okazało się, że zachowywaliśmy się za głośno i obudziliśmy dzieci. Z naszego pokoju wyszedł zaspany Arek. Wziąłem go za rączkę i zaprowadziłem do łóżka. Sprawdziłem co u Misi, a potem wróciłem na korytarz. Julka wyrywała się chłopakom, którzy podawali ją sobie, przytulali ją i jej gratulowali.
-Michał pomóż!- zapiszczała gdy znalazła się na rękach u Pita.
-To aż takie straszne?- środkowy zrobił smutną minę.
-A ty jakbyś się czuł co?- spojrzała na niego.
-Daj mi ją- uśmiechnąłem się.
Wróciłem z żoną do pokoju, postawiłem ją i zamknąłem drzwi. Gdy się odwróciłem zachwiała się. Szybko wziąłem ją znów na ręce.
-Michał nie trzeba- zapewniała.
-Mało nie upadłaś.
-Zakręciło mi się w głowie. To normalne w ciąży. Postaw mnie.
Niechętnie wykonałem prośbę Julki, ale objąłem ją ramieniem. Po kąpieli położyliśmy się spać. Następnego dnia wstałem na poranny trening. Nie chciałem budzić żony, więc cicho się wymknąłem. Przy drzwiach zauważyłem synka.
-Nie śpisz?- zdziwiłem się.
-Nie. Chciałem iść z tobą na trening. Mogę tato?- wyciągnął do mnie ręce.
-Oczywiście- wziąłem go na ręce- Tylko muszę cię przebrać.
Po 10 minutach byłem już z Arkiem na hali. Synek pobiegł na trybuny, a ja udałem się do szatni. Większość już tam była. Ledwo wszedłem, a już wszyscy na mnie spojrzeli i uśmiechnęli się. Zająłem swoje miejsce.
-Dziku- Igła się znalazł od razu obok mnie- Będzie baby bom w reprezentacji- zaśmiał się.
-Bez przesady.
-Pit będzie miał dziecko, ty będziesz miał dziecko, Zibi będzie miał dziecko … -przerwał wyliczania- Znów robicie wszystko razem!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Weszliśmy na salę, a tam zastaliśmy żonę Michała Winiarskiego z synem. Winiar poszedł się z nimi przywitać, a ja podszedłem do Arka, który bawił się piłką i zacząłem z nim odbijać.
-Widzę, że nowy zawodnik nam rośnie- Bartman do nas podszedł.
-Oczywiście- uśmiechnąłem się- Z takich genów wyrośnie nowy reprezentant Polski- wypiąłem dumnie pierś.

Julka:

Gdy się obudziłam Michała już nie było. Zostawił mi tylko kartkę, że poszedł na trening i wziął ze sobą Arka. Poszłam się wykąpać, a potem nakarmiłam córkę. Gdy ją położyłam usłyszałam pukanie do drzwi. Zupełnie nie spodziewałam się takiego gościa.
-Asia!- rzuciłam się jej na szyję.
-Julka!- przytuliła mnie mocno.
Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na kanapie. Tak dawno jej nie widziałam. Odkąd wyjechała ze Zbyszkiem do Włoch rozmawiałyśmy tylko przez komórkę.
-A gdzie masz Kajtka?- spytałam.
-Śpi w pokoju. Jula chciałam cię przeprosić.
-Za co?- zdziwiłam się.
-Za naszą ostatnią rozmowę. Dzwoniłaś do mnie, żeby się wyżalić, a ja byłam tak przejęta swoją ciążą, że nie dałam ci dojść do słowa.
-Asia rozumiem cię. Na twoim miejscu pewnie zrobiłabym to samo.
-Julka tak mi przykro- przytuliła mnie.
-Kiedy przyjechałaś?- spytałam.
-Jakąś godzinę temu.
Widać Zbyszek nie powiedział jej, że ja i Michał będziemy mieli dziecko. Pociągnęłam przyjaciółkę na kanapę.
-Co jest?- spytała.
-Widzisz trochę się pozmieniało od naszej ostatniej rozmowy- uśmiechnęłam się- Dowiedziałam się niedawno, że … jestem w ciąży.
-Żartujesz?!- przytuliła mnie- A Michał wie?
-Żeby tylko Michał. Jak mu mówiłam to zrobiło się takie zamieszanie, że cała kadra się dowiedziała.
-Zbyszek nie pisnął ani słowa. Już ja mu pokażę.
Zaśmiałam się. Zobaczyłam, że Bajka skacze po drzwiach. Asia zaproponowała, żebyśmy wyszły na spacer razem z dziećmi. Ułożyłam Misię w wózku, założyłam Bajce smycz i wyszłam na korytarz. Tam czekała już na mnie przyjaciółka. Spacerowałyśmy z wózkami po terenie ośrodka. Spuściłam suczkę ze smyczy, bo strasznie się wyrywała. Moment straciłam ją z oczu. Po chwili szła w moją stronę razem z Arkiem. Zaraz za nimi dostrzegłam całą kadrę na czele z moim mężem i Bartmanem. Podeszli do nas.
-Cześć kochanie- Michał mnie pocałował.
Zbyszek chciał pocałować Asię, ale mu nie pozwoliła. Spojrzał na nią zdziwiony. Nie wiedział co się dzieje.
-Czemu mi nie powiedziałeś?- spytała przyjaciółka.
-Ale czego?
-Że Julka jest w ciąży!
-Oj kochanie. Jak przyjechałaś spieszyłem się na trening i wyleciało mi to z głowy. Wybaczysz mi?
-Może- zaśmiała się i pocałowała go- A powiedziałeś im?
-Nie. Czekałem z tym na ciebie.
Nie miałam pojęcia o czym oni teraz rozmawiają. Spojrzałam na Michała, ale też pokręcił głową na znak, że nie wie o co chodzi.
-Co nas ominęło?- spytał mąż.
-Chcieliśmy was poinformować, że ja i Asia ustaliliśmy datę ślubu- tym mnie zupełnie zaskoczyli- Chciałem, żeby odbył się wcześniej, ale Asia chciała, żeby odbył się po porodzie, więc pobieramy się za 10 miesięcy.

Szczęście jest blisko
co w głowie się nie mieści.
Szczęście jest blisko
na wyciągnięcie ręki.”

Ojejku nie wiem co mam napisać. Po pierwsze na pewno chciałabym was przeprosić za tak długą nieobecność, ale straciłam wenę na tego bloga. Po wyjeździe wakacyjnym jakoś nie mogłam napisać ani słowa. Mam nadzieję, że nadal ktoś to czyta. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ