poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział XXIV

         Wyszłam z łazienki w samym ręczniku. Szymon odkładał mój telefon na stolik. Spojrzał na mnie, zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech, a potem zajęłam miejsce obok niego.
-Kto dzwonił?- spytałam.
-Nie przedstawił się, ale z kontaktów wynikało, że jakiś Michał.
-I co powiedział?
-Że zadzwoni później.
-A niech dzwoni. I tak nie odbiorę.
-Jula czy to jest … ojciec dziecka?
-Chyba tak- westchnęłam.
-Czemu nie chcesz z nim rozmawiać?
-Bo nie mamy o czym. Zaraz przed moim wyjazdem pokłóciliśmy się.
Szymek przytulił mnie i zaczął gładzić po plecach. Po moim ciele przebiegły przyjemne dreszcze i wtuliłam się w niego mocniej.
-Rozchmurz się- zaczął mnie łaskotać.
Zaczęłam się bronić, ale był silniejszy. Leżał na mnie i cały czas łaskotał. W pewnym momencie poczułam, że ręcznik mi spada.
-Szymon dość!
-A czemu?- nie przestawał.
-Bo zaraz będę leżała tu bez niczego.
-Wiesz, że mówiąc to bardziej mnie zachęcasz, żebym cię dalej łaskotał niż zniechęcasz.
-Ej! Uważaj, bo nadal mogę wrócić na noc do mieszkania.
-Dobra już nic nie robię- odsunął się, a ja poprawiłam ręcznik.
-To dasz mi jakąś koszulę do spania?
-A już daję- uśmiechnął się.
Po chwili leżałam w łóżku Szymona przebrana w jego koszulę. On przeniósł się do pokoju Dawida. W nocy obudziły mnie grzmoty i pioruny. Od zawsze bałam się burzy. Wstałam i poszłam do pokoju Szymka. Wśliznęłam się pod kołdrę i wtuliłam w niego.
-Ej Julka co jest?
Wtedy znów usłyszałam grzmot i mocniej go przytuliłam. Objął mnie i pocałował w czoło.
-Nie mów, że boisz się burzy- wyczułam, że się uśmiecha.
-To nie jest śmieszne.
-Przepraszam.
Długo nie mogłam zasnąć. Co chwilę się błyskało. Szymon trzymał mnie mocno w ramionach i gładził po ramieniu. W końcu udało mi się zasnąć. Gdy się rano obudziłam Szymek nadal mnie przytulał. Uśmiechnęłam się. Wstałam i poszłam do toalety. Odświeżyłam się, a potem przebrałam. Zabrałam się za śniadanie. W pewnym momencie poczułam ręce na biodrach.
-I jak tam moja bojaźliwa księżniczko?
-Szymon chcesz oberwać?
-Nie zrobiłabyś tego.
-Pewnie, że bym zrobiła. A potem zwaliła na to, że hormony mi buzują.
-Dobra już nic nie mówię- nadal trzymał mi ręce na biodrach.
-Możesz mnie puścić?
-A jeśli nie mam na to ochoty?
-Szymon.
-No dobra.
Dokończyłam robić śniadanie i usiedliśmy razem przy stole. Szybko zjedliśmy i zaczęłam się ubierać.
-Już idziesz?
-Tak.
-Czekaj. Przebiorę się i cię odwiozę.
-Nie trzeba.
-Nie pozwolę, żebyś tłoczyła się w autobusie. Musisz o siebie dbać.
-Dzięki- uśmiechnęłam się.
Cieszyłam się, że mam kogoś kto o mnie dba. Szymon był idealny. Uwielbiałam z nim przebywać i rozmawiać.

Michał:

            Siedziałem w Spale i myślałem o Julce. To nie mogło się tak skończyć. Ona mogła nosić pod sercem moje dziecko. Poza tym nadal ją kochałem. Bałem się, że znalazła sobie nowego faceta. Wtedy do pokoju wleciał Igła.
-A co ty tu tak sam siedzisz? Chodź do nas.
-Daj mi spokój.
-Mów. Co się stało z Julką?
-Nic.
-A tu mi jedzie czołg.
-No dobra- westchnąłem- Boję się, że sobie kogoś znalazła.
-No tak.
-Co to miało znaczyć?- spojrzałem na niego wrogo.
-Michał- zaczął- Julka to piękna i młoda dziewczyna. Podoba się facetom. Spokojnie mogła sobie znaleźć kogoś.
-Ona jest w ciąży!
-I co z tego? Ciąża często dodaje uroku. Nie jest powodem dla którego facet nie może się w niej zakochać.
-Nie pozwolę na to. To może być moje dziecko.
-Ale nie musi.
-To jest moje dziecko! Czuję to!
-To znajdź ją!- też podniósł głos.
-Nie wiem jak. Jej rodzice nie chcą mi nic powiedzieć. Asia uznała, że kolejny raz nie może narazić się na utratę zaufania przyjaciółki. I tak się lekko pokłóciły, gdy powiedziała mi o poronieniu Julki.
-To nie wiem co mam ci poradzić. Chyba tylko, żebyś dzwonił do skutku.
-I to zamierzam zrobić.
Następny dzień mieliśmy wolny. Chłopaki pojechali do miasta, a ja zostałem w ośrodku. Nie miałem ochoty na chodzenie po sklepach. Wziąłem telefon i zacząłem wydzwaniać do Julki. Na początku nie odbierała, potem odrzucała połączenia, a na końcu wyłączyła telefon. Westchnąłem tylko. Mogłem mieć nadzieję, że po jakimś czasie się złamie i odbierze. Wieczorem, gdy kumple wrócili poszedłem się przejść po lesie. W pokoju panował taki hałas, że nie słyszałem własnych myśli. Szedłem dość długo. W końcu znalazłem jakiś kamień, na którym mogłem usiąść. Spojrzałem w niebo. Było mnóstwo gwiazd.
-Julka znajdę cię. Nie wiem jak, ale cię znajdę i będziemy razem.

Pójdę pod wiatr, jak najdalej. Gwiazdy znów
wskażą mi drogę, którą do ciebie iść. Pójdę
pod wiatr nie ustanę, na twój głos, oddech
twój będę czekał, aż braknie tchu …
Aż braknie sił” 

Przepraszam, że rozdział nie ukazał się wczoraj, ale nie było mnie w domu. Mm nadzieję, że się podoba 10 komentarzy = nowy rozdział 

12 komentarzy:

  1. Świetny jak zawsze ale taki krótki jakiś :) pozdrawiam //D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;)
    Oby się już pogodzili

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog :D (~.~)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy oni się pogodzą?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział chociaż Szymon nieco mnie już wkurza :P Ja chcę Michała&Julkę! :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że wkrótce się pogodzą i Julka porozmawia z Michałem

    OdpowiedzUsuń
  7. Miejmy nadzieje że Julka oleje Szymona

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednak moja teoria o homoseksualizmie Szymona upada. ciekawe kiedy Michał znajdzie w końcu Julkę, oby jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja na początku myślałam tak samo ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymam kciuki za Miśka. Licze na to ze wroca do siebie juz niebawem, bo gdyby Julka wskakiwala kazdemu do łózka to nie najlepiej by o niej świadczylo ;>
    /P.

    OdpowiedzUsuń