Wyszłam z łazienki w
samym ręczniku. Szymon odkładał mój telefon na stolik. Spojrzał
na mnie, zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się. Odwzajemniłam
uśmiech, a potem zajęłam miejsce obok niego.
-Kto dzwonił?- spytałam.
-Nie przedstawił się,
ale z kontaktów wynikało, że jakiś Michał.
-I co powiedział?
-Że zadzwoni później.
-A niech dzwoni. I tak
nie odbiorę.
-Jula czy to jest …
ojciec dziecka?
-Chyba tak- westchnęłam.
-Czemu nie chcesz z nim
rozmawiać?
-Bo nie mamy o czym.
Zaraz przed moim wyjazdem pokłóciliśmy się.
Szymek przytulił mnie i
zaczął gładzić po plecach. Po moim ciele przebiegły przyjemne
dreszcze i wtuliłam się w niego mocniej.
-Rozchmurz się- zaczął
mnie łaskotać.
Zaczęłam się bronić,
ale był silniejszy. Leżał na mnie i cały czas łaskotał. W
pewnym momencie poczułam, że ręcznik mi spada.
-Szymon dość!
-A czemu?- nie
przestawał.
-Bo zaraz będę leżała
tu bez niczego.
-Wiesz, że mówiąc to
bardziej mnie zachęcasz, żebym cię dalej łaskotał niż
zniechęcasz.
-Ej! Uważaj, bo nadal
mogę wrócić na noc do mieszkania.
-Dobra już nic nie
robię- odsunął się, a ja poprawiłam ręcznik.
-To dasz mi jakąś
koszulę do spania?
-A już daję- uśmiechnął
się.
Po chwili leżałam w
łóżku Szymona przebrana w jego koszulę. On przeniósł się do
pokoju Dawida. W nocy obudziły mnie grzmoty i pioruny. Od zawsze
bałam się burzy. Wstałam i poszłam do pokoju Szymka. Wśliznęłam
się pod kołdrę i wtuliłam w niego.
-Ej Julka co jest?
Wtedy znów usłyszałam
grzmot i mocniej go przytuliłam. Objął mnie i pocałował w czoło.
-Nie mów, że boisz się
burzy- wyczułam, że się uśmiecha.
-To nie jest śmieszne.
-Przepraszam.
Długo nie mogłam
zasnąć. Co chwilę się błyskało. Szymon trzymał mnie mocno w
ramionach i gładził po ramieniu. W końcu udało mi się zasnąć.
Gdy się rano obudziłam Szymek nadal mnie przytulał. Uśmiechnęłam
się. Wstałam i poszłam do toalety. Odświeżyłam się, a potem
przebrałam. Zabrałam się za śniadanie. W pewnym momencie poczułam
ręce na biodrach.
-I jak tam moja bojaźliwa
księżniczko?
-Szymon chcesz oberwać?
-Nie zrobiłabyś tego.
-Pewnie, że bym zrobiła.
A potem zwaliła na to, że hormony mi buzują.
-Dobra już nic nie
mówię- nadal trzymał mi ręce na biodrach.
-Możesz mnie puścić?
-A jeśli nie mam na to
ochoty?
-Szymon.
-No dobra.
Dokończyłam robić
śniadanie i usiedliśmy razem przy stole. Szybko zjedliśmy i
zaczęłam się ubierać.
-Już idziesz?
-Tak.
-Czekaj. Przebiorę się
i cię odwiozę.
-Nie trzeba.
-Nie pozwolę, żebyś
tłoczyła się w autobusie. Musisz o siebie dbać.
-Dzięki- uśmiechnęłam
się.
Cieszyłam się, że mam
kogoś kto o mnie dba. Szymon był idealny. Uwielbiałam z nim
przebywać i rozmawiać.
Michał:
Siedziałem w Spale i
myślałem o Julce. To nie mogło się tak skończyć. Ona mogła
nosić pod sercem moje dziecko. Poza tym nadal ją kochałem. Bałem
się, że znalazła sobie nowego faceta. Wtedy do pokoju wleciał
Igła.
-A co ty tu tak sam
siedzisz? Chodź do nas.
-Daj mi spokój.
-Mów. Co się stało z
Julką?
-Nic.
-A tu mi jedzie czołg.
-No dobra- westchnąłem-
Boję się, że sobie kogoś znalazła.
-No tak.
-Co to miało znaczyć?-
spojrzałem na niego wrogo.
-Michał- zaczął- Julka
to piękna i młoda dziewczyna. Podoba się facetom. Spokojnie mogła
sobie znaleźć kogoś.
-Ona jest w ciąży!
-I co z tego? Ciąża
często dodaje uroku. Nie jest powodem dla którego facet nie może
się w niej zakochać.
-Nie pozwolę na to. To
może być moje dziecko.
-Ale nie musi.
-To jest moje dziecko!
Czuję to!
-To znajdź ją!- też
podniósł głos.
-Nie wiem jak. Jej
rodzice nie chcą mi nic powiedzieć. Asia uznała, że kolejny raz
nie może narazić się na utratę zaufania przyjaciółki. I tak się
lekko pokłóciły, gdy powiedziała mi o poronieniu Julki.
-To nie wiem co mam ci
poradzić. Chyba tylko, żebyś dzwonił do skutku.
-I to zamierzam zrobić.
Następny dzień mieliśmy
wolny. Chłopaki pojechali do miasta, a ja zostałem w ośrodku. Nie
miałem ochoty na chodzenie po sklepach. Wziąłem telefon i zacząłem
wydzwaniać do Julki. Na początku nie odbierała, potem odrzucała
połączenia, a na końcu wyłączyła telefon. Westchnąłem tylko.
Mogłem mieć nadzieję, że po jakimś czasie się złamie i
odbierze. Wieczorem, gdy kumple wrócili poszedłem się przejść po
lesie. W pokoju panował taki hałas, że nie słyszałem własnych
myśli. Szedłem dość długo. W końcu znalazłem jakiś kamień,
na którym mogłem usiąść. Spojrzałem w niebo. Było mnóstwo
gwiazd.
-Julka znajdę cię. Nie
wiem jak, ale cię znajdę i będziemy razem.
„Pójdę pod wiatr,
jak najdalej. Gwiazdy znów
wskażą mi drogę,
którą do ciebie iść. Pójdę
pod wiatr nie ustanę,
na twój głos, oddech
twój będę czekał,
aż braknie tchu …
Aż braknie sił”
Przepraszam, że rozdział nie ukazał się wczoraj, ale nie było mnie w domu. Mm nadzieję, że się podoba 10 komentarzy = nowy rozdział
Świetny jak zawsze ale taki krótki jakiś :) pozdrawiam //D.
OdpowiedzUsuńSuper :**
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńOby się już pogodzili
Super blog :D (~.~)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKiedy oni się pogodzą?!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział chociaż Szymon nieco mnie już wkurza :P Ja chcę Michała&Julkę! :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wkrótce się pogodzą i Julka porozmawia z Michałem
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieje że Julka oleje Szymona
OdpowiedzUsuńJednak moja teoria o homoseksualizmie Szymona upada. ciekawe kiedy Michał znajdzie w końcu Julkę, oby jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńJa na początku myślałam tak samo ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Miśka. Licze na to ze wroca do siebie juz niebawem, bo gdyby Julka wskakiwala kazdemu do łózka to nie najlepiej by o niej świadczylo ;>
OdpowiedzUsuń/P.