Minęło trochę czasu.
Sezon ligowy trwał w najlepsze. W najbliższą sobotę Resovia miała
przyjechać do Gdańska, by zmierzyć się z tutejszą drużyną.
Udało mi się załatwić dwa bilety na mecz i szłam na niego z
Szymonem. Miał przyjechać po mnie o 17. Uczesałam się, umalowałam
i zaczęłam szukać w szafie pasiaka. Gdy w końcu go znalazłam
przyłożyłam do ciała i przestraszyłam się, że się w niego nie
zmieszczę. Byłam w zaawansowanej ciąży, termin miałam za
miesiąc. Na wszystkie wizyty lekarskie chodził ze mną Szymek.
Lekarz myślał, że jest on ojcem dziecka, a my nie wyprowadziliśmy
go z błędu. Uznaliśmy, że tak będzie łatwiej. Płci nie
chciałam znać. Najważniejsze dla mnie było, żeby maleństwo było
zdrowe. Spróbowałam się wbić w koszulkę. Ledwo, ale mi się
udało. Odetchnęłam i w tym momencie zadzwonił dzwonek.
Uśmiechnęłam się i poszłam otworzyć.
-Cześć księżniczko-
powiedział Szymon.
-Cześć. Wchodź-
wpuściłam go do środka.
-Widzę, że jesteś
gotowa- zaśmiał się i poprawił mi pasiaka.
-No pewnie, ale ledwo się
w niego wcisnęłam.
-Oj tam. Nie marudź.
Według mnie wyglądasz pięknie- położył dłoń na moim brzuchu i
uśmiechnął się.
-Dziękuję- zarumieniłam
się.
-To co jedziemy?- spytał.
-Pewnie.
W drodze na halę
rozmyślałam. Dziś miałam znów zobaczyć Michała. Tak dużo
czasu minęło. Nie chciałam, żeby on też mnie widział. Mógłby
chcieć porozmawiać, a nie miałam na to ochoty. Gdy dotarliśmy
zajęliśmy swoje miejsca i oglądaliśmy rozgrzewkę. W końcu
zaprezentowano wyjściowe szóstki. Mecz nie był zbyt ciekawy.
Pierwsze dwa sety pewnie wygrali Rzeszowianie i w trzecim zmierzali
do końcowego sukcesu. Przy stanie 20:16 czas wziął trener
gospodarzy. Nagle Szymek zaczął ciągnąć mnie za rękaw.
-Co jest?- spytałam.
-Patrz- wskazał do góry.
Spojrzałam tam gdzie
pokazywał i zamarłam. Na telebimie pokazywali mnie i Szymka.
Spojrzałam na Michała. Igła mu właśnie pokazywał. Kubiak zaczął
się rozglądać na wszystkie strony. Szukał mnie.
-Szymon może już
wyjdziemy?
-Co?- zdziwił się- Ale
czemu?
-Nie powiedziałam ci
jednej rzeczy.
-Jakiej?
-Ojcem dziecka jest chyba
Michał …
-No tak. Mówiłaś.
-Kubiak- dokończyłam.
-Żartujesz?
Pokręciłam tylko głową.
-Zobaczył cię?
-Na telebimie tak-
spojrzałam na boisko. Dzik nadal się rozglądał- Jeszcze mnie nie
zauważył.
-To chodźmy.
Szymek wziął mnie za
rękę i wyszliśmy z hali.
Michał:
Julka. Julka tu jest. W
Gdańsku! Zacząłem się rozglądać, ale nie mogłem znaleźć
miejsca, w którym siedziała. Poprosiłem trenera o zmianę i dalej
szukałem. W końcu ją zobaczyłem. Właśnie wstawała. Jakiś
facet wziął ją za rękę i razem wyszli. Czułem jak wzbiera we
mnie złość. Nie, to nie była złość. Właściwym słowem była
zazdrość. Nie pozwolę, żeby była z kimś innym. I jeszcze ta
ciąża … Była już dobrze widoczna. Pięknie wyglądała.
Chciałem podejść, przytulić ją, dotknąć brzucha. Czułem, że
to moje dziecko. Po końcówce seta i wybraniu MVP, którym został
Alek wziąłem telefon i zadzwoniłem do niej. Odrzuciła połączenie.
Mogłem się domyślić. Szybko znalazłem w internecie numer do
oddziału w Gdańsku i zadzwoniłem. Po chwili odebrała jakaś pani.
-Dzień dobry- zacząłem-
Chciałem prosić o adres pani Juli Soleckiej.
-Nie mogę go panu podać.
-Tyle, że ja umówiłem
się z nią na wywiad, ale zapomniała mi go podać.
-Pani Julia jest na
zwolnieniu. Czy nie można tego przeprowadzić z kimś innym, albo w
innym terminie?
-Niestety nie da rady.
Jutro wyjeżdżam za granicę.
-No dobrze.
Gdy mi podała dres
szybko się rozłączyłem. Zastanawiało mnie jakim cudem zatrudnili
tam tą panią. Nawet nie spytała mnie jak się nazywam. Nie było
czasu się nad tym zastanawiać. Pobiegłem do szatni i szybko się
przebrałem.
-A gdzie ty lecisz?-
spytał Krzysiek.
-Mam jej adres.
-Żartujesz? Jak?
-Potem opowiem. Teraz
jadę do niej.
-Tylko postaraj się być
delikatny.
-Czemu tak mówisz?-
zdziwiłem się.
-No wiesz jeśli twój
widok za bardzo hmm … ją pobudzi to może zacząć rodzić za
wcześnie.
-Nie przesadzaj.
-Dobra, przekonamy się.
-Mam prośbę. Powiedz
trenerowi, że pojechałem i, że wrócę na czas.
-Nie ma sprawy.
Wybiegłem przed halę i
zobaczyłem taksówkę, którą wcześniej zamówiłem. Wsiadłem i
podałem adres. Jadąc myślałem tylko o Julce i dziecku. Chciałem
móc wziąć ją w ramiona, pocałować. Powiedzieć, że ją kocham,
że chcę spędzić z nią resztę mojego życia. Bałem się tylko
kim był ten facet. Czy znalazła sobie kogoś? Wziął ją za rękę,
razem byli na meczu, razem też wyszli. Trudno. Jeśli ma kogoś to z
tym kimś zerwie. Nie mam zamiaru stracić jej kolejny raz. Na pewno
nie teraz. W końcu podjechaliśmy pod blok. Zapłaciłem i zacząłem
szukać klatki. Drzwi były otwarte. Wbiegłem na odpowiednie piętro
i zadzwoniłem dzwonkiem.
-Otworzysz?- usłyszałem
krzyk Juli.
-Jasne- odpowiedział
męski głos.
Po chwili stał przede
mną mężczyzna. Zmierzył mnie wzrokiem.
-Mogę w czymś pomóc?-
spytał.
-Tak. Chcę się zobaczyć
z Julką.
-A musi to być teraz?
Jest zmęczona- widziałem, że stara się mnie spławić.
-Tak musi- warknąłem.
Za kogo on się uważał?
Nie miał prawa posyłać mnie do diabła, kiedy w mieszkaniu była
moja kobieta z moim dzieckiem pod sercem.
-No dobra- westchnął-
Księżniczko ktoś do ciebie.
Księżniczko? Przed
oczami stanęła mi wizja tych dwoje razem. Od razu ją od siebie
odpędziłem. W drzwiach stanęła Julka. Serce mi mocniej
przyśpieszyło.
-Michał- szepnęła
„Czekam tylko na te
dni, które chciałbym
przeżyć z tobą.
Wierzę w to, że ty dasz mi
najpiękniejsze z
chwil. Chociaż nasze dłonie
wciąż razem spotkać
się nie mogą.
Jestem tu, pragnę z
tobą być.”
No to mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. 10 komentarzy = nowy rozdział
No w końcu :D
OdpowiedzUsuńuhh czekam niecierpliwie na kolejny :)K.
OdpowiedzUsuńNo to teraz Jula musi wrócić do Miśka :P Ciekawi mnie czy to dziecko Kubiaka czy nie. Super blog! :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDobry rozdzial. Fajny pomysłz tymi cytatami na końcu rozdzialu. Oddają charakter bloga i jakby pokazuja determinacje Miśka.
OdpowiedzUsuń/P.
Świetny ;) czekam na następny D.//
OdpowiedzUsuńCiekawe co wyjdzie z ich rozmowy, czekam na kolejny :)/An.
OdpowiedzUsuńfajny :D
OdpowiedzUsuńBoże ciekawe jaka będzie ich rozmowa :D
OdpowiedzUsuńNareszcie się spotkali.
OdpowiedzUsuńKtosik