niedziela, 22 września 2013

Rozdział XXVII

-Ojcze wybacz mi, bo zgrzeszyłem- zacząłem się śmiać.
-Bardzo śmieszne- Igła wystawił mi język.
-No co? Miałem gadać jak na spowiedzi.
-To mów w końcu! Gadałeś z Julką?
-Owszem.
-I?
-I … wraca jutro do Rzeszowa!
-W końcu!
Wtedy do pokoju wleciała reszta drużyny na czele z Alkiem.
-Co wy tak krzyczycie?- spytał kapitan.
-Michał w końcu zszedł się z Julą!- libero nie dał mi dojść do słowa.
-No nareszcie!- przyjmujący uśmiechnął się.
Gdy w końcu zostałem sam położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit. Na mojej twarzy gościł uśmiech. Jutro będzie ze mną. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Po tylu przejściach w końcu będziemy razem. Poszedłem się wykąpać, a potem położyłem. W międzyczasie do pokoju wrócił Ignaczak. Następnego dnia cała drużyna usadowiła się w autokarze i ruszyliśmy do Rzeszowa. Nie mogłem usiedzieć. Podróż strasznie mi się dłużyła. Nie mogłem się doczekać, aż w końcu wezmę Julkę w ramiona. Żeby zabić czas grałem z kumplami w karty. W końcu zatrzymaliśmy się na obiad. Nie obyło się bez autografów i zdjęć, ale w końcu usiedliśmy przy stolikach. Do mojego dosiadł się Igła, Alek i Paul.
-To co bierzemy?- spytał libero.
-Dla ciebie Krzysiu polecam numer 10- uśmiechnąłem się.
Libero zaczął szukać, a gdy znalazł popatrzył na mnie spode łba. Wzruszyłem tylko ramionami. Wtedy Achrem wybuchnął śmiechem.
-No przydałoby się, żeby to zjadł. Może na jakiś czas by zamilkł.
-Ej!- Igła się wkurzył- Wiecie jakby mi twarz spuchła od orzechów?
-Wiemy- uśmiechnąłem się- Tak, by ci spuchła, że miałbyś kłopot z gadaniem.
W końcu zamówiliśmy. Przy rozmowie czekaliśmy na potrawy. Po obiedzie ruszyliśmy w dalszą trasę. Napisałem do Julki. Jak tam podróż kochanie? Po chwili dostałem wiadomość. Bardzo dobrze, tylko dziecko trochę się wierci. Uśmiechnąłem się. Czułem, że to moje dziecko. Po długiej podróży w końcu dojechaliśmy do Rzeszowa. Wybrałem numer do Juli.
-Cześć Misiek.
-Cześć. Gdzie jesteś?
-W Rzeszowie.
-Czekasz pod moim mieszkaniem?
-Nie. Jestem u siebie w mieszkaniu.
-Co? Chyba żartujesz. Myślałem, że je sprzedałaś.
-Nie sprzedałam i dobrze zrobiłam, bo teraz mam gdzie mieszkać.
-Juleczka- zacząłem słodko- Mi nie o to chodziło kiedy prosiłem, żebyś wróciła do Rzeszowa.
-Nie sprecyzowałeś- wyczułem, że się uśmiecha.
-Zaraz u ciebie będę.
Po 15 minutach byłem na miejscu. Wbiegłem na górę i zadzwoniłem. Otworzył mi Szymon. W salonie siedziała Julka. Podszedłem i pocałowałem ją.
-Gdzie masz rzeczy?
-W samochodzie Szymka.
-To dobrze. Chodź, jedziemy.
Zaśmiała się tylko. Wsiadła ze mną do auta, a jej przyjaciel jechał za nami.
-Po co w ogóle przyjechałaś do swojego mieszkania?
-Bo nie miałam co ze sobą zrobić. Musieliśmy gdzieś poczekać aż dojedziesz.
Po chwili byliśmy pod blokiem. Ja z Szymonem nosiliśmy rzeczy, a Jula się rozpakowywała. Gdy wszystko było w mieszkaniu pomogliśmy jej. W końcu usiedliśmy na kanapie.
-To ja się będę zbierał- odezwał się Szymek.
-Nie ma mowy- powiedziała Julka- Nocujesz dziś u nas.
-Nie chcę wam przeszkadzać.
-Nie przeszkadzasz. Pomogłeś mi tu wrócić. Michał powiedz coś- spojrzała na mnie.
-Jula ma rację. Dziś zostajesz u nas.
Więcej nie protestował. Położył się w pokoju gościnnym, a ja z Julką w mojej … znaczy naszej sypialni. Przytuliłem ją mocno do siebie.
-Kocham cię- szepnąłem.
-Ja ciebie też.
Pocałowałem ją i uśmiechnąłem się. W końcu była moja. Położyłem rękę na jej brzuchu. Nie mogłem się już doczekać porodu.

Julka:

         Leżałam wtulona w Michała. W końcu po tak długim czasie byliśmy razem, a ja czułam, że znalazłam szczęście. Następnego dnia Michał miał wolne. Rano pożegnałam się z Szymonem.
-Julcia uważaj na siebie, nie dźwigaj, nie przemęczaj się- wyliczał.
-Przestań gadać jak mój ojciec.
-Będę za tobą tęsknił.
-Ja za tobą też- przytuliłam go- Zadzwoń jak dojedziesz.
-Dobra, a ty zadzwoń jak urodzisz i koniecznie wyślij zdjęcie dziecka.
-Nie ma sprawy.
Gdy wyszedł wtuliłam się w ukochanego. Zaczął mnie gładzić po plecach, a potem pocałował. Gdy się ode mnie odsunął uśmiechał się.
-Idziemy na spacer?- spytał.
-Pewnie.
Ubraliśmy się i poszliśmy do parku. Chodziliśmy trzymając się za ręce. Patrzyłam na bawiące się dzieci i zastanawiałam się czy będziemy mieć chłopca, czy dziewczynkę. Nie wybrałam nawet imion.
-Misiek?
-Tak?
-Jakie imiona ci się podobają?
-Chodzi ci o imię dla dziecka?
-Tak.
-Chłopiec Arek, a dziewczynka ...- przerwałam mu.
-Lena.
-Mi się bardzo podoba.
Wróciliśmy do mieszkania. Zaczęłam buszować w szafkach, w kuchni, ale nie znalazłam nic ciekawego.
-Michał skocz do sklepu- uśmiechnęłam się do niego.
-A na co masz ochotę?
-Ogórki i czekoladę.
-Już się robi.
Ubrał się i wyszedł. Po chwili usłyszałam dzwonek. Myślałam, że Dzik czegoś zapomniał, ale zupełnie mnie zaskoczył gość.
-Patryk- szepnęłam.

Powiedz kogo pragniesz, skoro serce kradniesz mi.
Kim być dla ciebie?
Nie chcę już udawać, duszę mą oddawać
gdzieś zatracać siebie
Po co mam się zmieniać, na dobre rozmieniać.
Dosyć mam tej roli, w której prawda boli
Żyję w cieniu swego ja … Jak clown …”

Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. 10 komentarzy = nowy rozdział

10 komentarzy:

  1. ouu Patryk :P ciekawe :D czekam na kolejny :)K.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie błagam niech on już się nie miesza :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Patryk? Ciekawe, kolejny raz mnie zaskoczyłaś :) Czekam na kolejny jak zawsze :)/ An.

    OdpowiedzUsuń
  4. O F**K ! . Wiedziałam,że to nie będzie jeszcze takie kolorowe(chodzi mi o wspólne życie Kubiaczka i Julki). Ciekawe czego chce Patryk?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, Jezu, Jezu. Sikam z podniecenia i niecierpliwosci na kolejny rozdzial, oby pojawil sie szybko. : D

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś czułam, że nie będzie tak sielankowo :\

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd Patryk wie, że Julka jest w Rzeszowie, i czy wie o ciąży.

    Ktosik

    OdpowiedzUsuń
  8. Nono tego się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń