Następnego dnia Michał musiał jechać na trening, a
ja zostałam w domu z Arkiem i Zbyszkiem. Atakujący siedział na
fotelu i przyglądał mi się. Miałam już tego dość.
-Powiesz o co ci chodzi czy będziesz się tak gapił?
-Mam wrażenie, że cię już kiedyś widziałem.
-Może w Wałczu- zasugerowałam.
-Czekaj … Ty kiedyś już chodziłaś z Dzikiem.
-Łał Amerykę odkryłeś.
-Julia Solecka?- upewniał się.
-Tak.
-Boże jak on zawsze o tobie opowiadał.
-Serio?- przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele.
-Ale nie raczył powiedzieć, że jesteś taka piękna.
Poczułam się niezręcznie. Wstałam i poszłam do
synka Nie spał tylko leżał i przyglądał się karuzeli.
Uśmiechnęłam się i wzięłam go na ręce. Nie płakał tylko
przyglądał mi się. Weszłam z nim do salonu.
-O mały Dzik?- Bartman się ożywił.
-Chyba tak- westchnęłam- Okaże się niedługo.
-Kiedy zrobicie testy?
-Nie wiem. Niedługo. Patryk nie odpuści.
-Mogę go wziąć na ręce?
-Pewnie. W końcu to twój chrześniak.
Zbyszek powili przejął ode mnie Arka. Widziałam, że
bał się go mocniej przytulić, ale oswoił się z sytuacją i to
szybciej niż Michał. Uśmiechnął się do małego.
-Miałeś już kiedyś do czynienia z małym dzieckiem?
-Igła się liczy?- spojrzał na mnie.
-Nie- zaśmiałam się.
-Zdarzyło się. Czemu pytasz?
-Bo Misiek potrzebował więcej czasu, żeby pewnie
trzymać Arka. Jakby się bał, że coś mu zrobi.
Pokiwał tylko głową i spojrzał znów na małego.
Wtedy zadzwonił dzwonek.
-Ja otworzę- powiedział Zibi i podał mi synka.
Przytuliłam go do siebie. Po chwili w drzwiach stanął
atakujący z Czarnowskim.
-Julka musimy jechać na badania- powiedział.
-Co?
-Zabieram was na badania DNA.
-Nie pomyślałem o tym, że powinieneś nas wcześniej
poinformować?
-Chcę to załatwić jak najszybciej. To może być moje
dziecko.
-Ale może być Michała!- już mnie irytował.
-Wszystko się okaże. Idziemy.
-Poczekaj na dole- westchnęłam- Zaraz dołączymy.
Gdy wyszedł odwróciłem się do Zbyszka.
-Jedź ze mną.
-Co?- zdziwił się.
-Jedź ze mną- powtórzyłam.
-To Michał powinien być z wami nie ja.
-Ale go tu nie ma. Proszę cię. Nie chce jechać tam
sama z Patrykiem.
-No dobra.
Michał:
Pojechałem na trening, ale najchętniej zostałbym w
domu z Julką i synem. Nie mogłem się nimi nacieszyć. Ledwo
wszedłem do szatni, a wylądowałem na podłodze przygnieciony przez
resztę drużyny.
-Co wy robicie? Złaźcie ze mnie- wkurzyłem się.
-Jak się czujesz?- spytał Igła gdy już wstałem.
-Nie źle biorą pod uwagę, że przed chwilą leżało
na mnie tysiąc kilo.
-Ej nie przesadzaj jakie tysiąc? Zresztą nie o to
pytałem. Jak się czujesz jako ojciec?
-A to- uśmiechnąłem się.
-Z miny wnioskuję, że bardzo dobrze.
-Nigdy nie sądziłem, że to takie uczucie. Jak patrzę
na Arka nic innego nie ma znaczenia. Najważniejszy jest on i to,
żeby nic mu nie brakowało.
-Młody ojciec- westchną libero.
Zaśmiałem się tylko i przebrałem. Trening strasznie
mi się dłużył. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i
zobaczyć syna. Gdy w końcu trener wypuścił nas do szatni
przebrałem się jak najszybciej potrafię, pożegnałem się z
kumplami i pojechałem do mieszkania. Nikogo nie było. Zdziwiło
mnie to. Wybrałem numer do Julki, ale zostawiła komórkę.
Spróbowałem dodzwonić się do Zbyszka.
-Hej Dziku- usłyszałem przyjaciela.
-Cześć. Gdzie wy jesteście?
-Na badaniach.
-Na jakich badaniach?- zaniepokoiłem się.
-Patryk przyszedł i zabrał Arka z Julką na badania
DNA.
-Co?!- zdenerwowałem się- Gdzie jesteście?
Gdy tylko odpowiedział wsiadłem do samochodu i
pojechałem tam. Jak on śmiał to zrobić? Specjalnie wybrał
moment, gdy nie było mnie w domu. Po 15 minutach byłem na miejscu.
Zacząłem szukać Julki. Wtedy wpadłem na Zbyszka.
-Gdzie oni są?- spytałem bez zbędnych wstępów.
-Chłopie uspokój się.
-Nie umiem. Ten kretyn zrobił to specjalnie.
-Dobrze, że zrobicie te testy. ?Trzeba to jak
najszybciej załatwić, żebyś czasem nie przywiązał się za
bardzo do małego, bo jakby się okazało … - przerwałem mu.
-To mój syn!
-Czyli już się przywiązałeś.
-Bo to moje dziecko. Jestem tego pewien.
-To w takim razie nie masz się czego bać.
-Mów gdzie oni są.
-Chodź, zaprowadzę cię.
Po chwili zauważyłem Julkę z Arkiem i podbiegłem do
nich.
-Kochanie czemu nie zadzwoniłaś?
-Nie było na to czasu. Uznałam, że im szybciej
zrobimy te testy to szybciej Patryk da nam spokój.
Objąłem ją i pocałowałem.
„Pozostawię
wam swoją twarz w kamieniu,
zamknę
w nim ten czas, który miałem tu.
Żyję
z dnia na dzień, pewność mam
niepewną.
Życie uczy mnie, że nie same
łatwe
dni, że czasami warto iść z głową w dół.”
No to mamy kolejny. Mam nadzieję, że się podoba. 10 komentarzy = nowy rozdział
kocham Twój blog! oczywiście, że musi być Aruś synkiem Miśka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie
http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
och czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńcudny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się podoba :) Świetny rozdział./ An.
OdpowiedzUsuńO matko! W następnym rozdziale chwila prawdy :D Mocno wierzę w to że Arek ma w sobie krew Kubiaków nie Czarnowskich :)
OdpowiedzUsuńŻeby to dziecko było Michała :D Świetny rozdział, do następnego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze :) czekam na następny, pozdrawiam ;)/Wi.
OdpowiedzUsuńOby ojcem był Kubiak :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Nie mogę się już doczekać wyników testów.
OdpowiedzUsuńKtosik
podoba, podoba :D czekam :D Nat :)
OdpowiedzUsuń