sobota, 9 listopada 2013

Rozdział XXXVII

-Wyjdź za mnie.
-Co? Żartujesz prawda?- nie wierzyłam w to co słyszę.
-Nie. To idealne rozwiązanie. Ani tobie, ani mnie nie układa się w miłości. Przyjaźń może być dobrą podstawą małżeństwa. I Arek będzie miał ojca.
-Szymon, ale ty jesteś … - zacięłam się.
-To nie ma znaczenia. Będą z tobą nie będę z nikim innym przecież. Julka wiem, że cie zaskoczyłem, ale pomyśl. To może być naprawdę dobre rozwiązanie.
-No nie wiem- spuściłam głowę.
-Zastanów się. Ja poczekam.
Miałam pustkę w głowie. Poszłam pod prysznic, a potem się położyłam cały czas myśląc o propozycji Szymka. Bałam się tego. Widziałam kilka plusów: przyjaźniliśmy się, Arek miałby ojca, pełną rodzinę, nie musiałabym się martwić o mieszkanie, pieniądze, ale były też minusy. Szymon był gejem, jakby Arek się o tym dowiedział kiedyś nie byłby zadowolony. To była bardzo trudna decyzja. Mimo że rozmyślałam nad tym całą noc nadal nie wiedziałam co mam zrobić. Następnego dnia, gdy się obudziłam przyjaciela już nie było. Zjadłam śniadanie i poszłam nakarmić synka. Wtedy zadzwonił mi telefon. Trzymałam płaczącego Arka na rękach i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
-Halo?
-Julka!- od razu rozpoznałam głos Michała- Gdzie jesteście? Błagam powiedz!
-Misiek- głos mi się łamał, przytuliłam mocniej synka- Ja nie mogę.
-Dlaczego to zrobiłaś? Byliśmy szczęśliwi póki nie pojawiła się Monika. Zrobię testy na ojcostwo- nie przestawał mówić.
-Proszę przestać- Arek coraz bardziej płakał.
-Czemu mały tak krzyczy?
-Nie wiem. Muszę kończyć.
-Julka proszę nie rozłączaj się! Wróć do Rzeszowa, do mnie.
-Michał- zagryzłam wargę- Ja nie wiem- wiedział już, że się waham.
-Obiecuję, że wszystko się ułoży.
-Julka wróciłem- usłyszałam głos Szymka.
-Kto to był?- Kubiak też go usłyszał.
-Nie ważne. Muszę kończyć- rozłączyłam się.
Bałam się, że przyjmujący rozpoznał głos przyjaciela i domyślił się, że u niego jestem. Wtedy przyjaciel wszedł do pokoju.
-Chyba jest dziś marudny. Jesteś roztrzęsiona- zauważył- Daj mi go. Uśpię go, a potem pogadamy.
-Dobrze- podałam mu Arka i poszłam do kuchni.
Zrobiłam herbatę i usiadłam w salonie. To wszystko nie miała już sensu. Strasznie skomplikowałam sobie życie. Mało brakowało, a zgodziłabym się wrócić do Rzeszowa. Byłam zła na siebie, że głos Michała wywoływał u mnie takie emocje. Po głowie chodziło mi wiele myśli: nadal mnie kochał, chciał, żebym wróciła do niego, ale była jeszcze jedna: miał dziecko z Moniką. Po chwili koło mnie usiadł Szymek.
-Przemyślałaś moją propozycję?
-Tak.
-I co?
-Zgadzam się, ale kilka warunków.
-Jakich?
-To będzie tylko ślub cywilny, Arek będzie wiedział, że nie jesteś jego biologicznym ojcem tylko Michał … - zacięłam się.
-Chcesz mu powiedzieć? A jak będzie chciał go poznać?
-To mu pozwolę. Ma prawo znać tatę.
-No dobrze- westchną- Wiem, że chciałaś coś jeszcze dodać.
-Tak, ale nie wiem jak mam to powiedzieć.
-Najlepiej prosto z mostu.
-Ja nie wiem czy my kiedykolwiek będziemy normalnym małżeństwem, bo … ja nie wiem czy dam radę … być z tobą … no wiesz.
-Chodzi ci o noc poślubną?
-No też.
-Rozumiem i zgadzam się na wszystko. Kiedy?
-Nie wiem. Wyznacz termin.
-Okej- przytulił mnie i pocałował w czoło.
Następnego dnia Szymon wrócił do domu dość późno. Siedziałam w salonie i przytulałam Arka. Usiadł obok i przytulił mnie.
-Weźmiemy ślub za rok- powiedział.
-Tak późno?- zdziwiłam się.
-Chciałem, żebyś miała czas, by przyzwyczaić się do tej myśli.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się lekko.

Około rok później:

         Za dwa tygodnie miał się odbyć mój ślub z Szymkiem. Nasze relacje mimo to nadal się nie zmieniły. Traktowaliśmy się jak przyjaciele. Gdy poszłam zobaczyć co u synka przeraziłam się. Leciała mu krem w nosa i to nie był pierwszy raz. Szybko wzięłam chusteczkę i przytuliłam go.
-Szymon!- zawołałam narzeczonego.
-Co się stało?- zjawił się szybko.
-Kolejny raz mu się krew leje. Jedziemy do szpitala to nie jest normalne.
-Dobra ubierz się, a ja ubiorę Arka.
Po 15 minutach byliśmy w szpitalu. Bardzo się bałam. Lekarze długo nie mówili nam nic. Nie miałam pojęcia co się działo z moim synem. Szymon mnie przytulił.
-Wszystko będzie dobrze- szepnął.
-A jeśli nie? Co oni tak długo robią?
-Uspokój się.
-Nie umiem! To mój syn!
-Wiem. Też jestem zdenerwowany. Traktuję go jak swojego.
-Przepraszam. Nie masz ze mną łatwego życia.
Wtedy pojawił się lekarz.
-Pani jest mamą?- spytał się mnie.
-Tak. Co z moim synem?
-Proszę do mojego gabinetu.
Wzięłam Szymka za rękę i poszłam z nim za lekarzem. Był bardzo poważny. Strasznie się bałam o Arka.
-Nie mam dla pani dobrych wieści. Pani syn ma białaczkę.
-Co?!
-Potrzebny będzie przeszczep szpiku.
-Zrobię co trzeba. Gdzie mam się zgłosić.
-Widzi pani tu pojawia się problem.
-Jaki?.
-Matki często nie mogą być dawcami.
-To co ja mam zrobić?
-Niech ojciec odda szpik.


Za rękę was poprowadzić chcę,
przez jasne dni, nocy cieć
Jak anioł stróż, Mały Książę swych róż”


No to mamy kolejny :) 10 komentarzy = nowy rozdział w sobotę

10 komentarzy:

  1. czyli będzie musiała zadzwonić do Michała. Ciekawe co tam u niego po całym roku??? może się już okazało że on nie jest ojcem dziecka Moniki. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejciu, białaczka? Biedne dziecko. Ale to oznacza że do akcji wkracza Kubiaczek. Mam nadzieję że nie dojdzie do ślubu Julki i Szymka. Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. takich komplikacji to ja się nie spodziewałam :) super rozdział/rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. lololololoolo, nie wierze. :D
    ale sie podjaralam. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. bez sensu tak po roku..

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziwny ten wątek z ich ślubem, ale pewnie do niego nie dojdzie. Biedny mały ;(/ An

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie, troche tak dziwnie z tymi zaręczynami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedne dziecko :C
    Ciekawe co będzie dalej :3/K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadrobiłam! :)
    Bardzo podoba mi się to opowiadanie <3
    Oczywiście kibicuję związkowi Julii i Michała ;)
    Biedny Aruś :(
    Mam nadzieję, że Michał będzie nadawał się na dawce i dziecku nic się nie stanie...
    I że Julia po spotkaniu z Kubiakiem zrozumie, że nie może bez niego żyć. Będą razem, Szymon znajdzie sobie chłopaka i kiedyś doczekamy ślubu Julki i Miśka <3
    A i że córka Moniki nie jest dzieckiem przyjmującego :D
    To takie moje wyobrażenie ;]
    Podobają mi się liczne zwroty akcji :)
    Nie umiem opisać dokładnie, co mi się podobało, bo przeczytałam to dzisiaj i komentarz musiałby być mega długi, żeby opisać wszystko :P
    Czekam na kolejny ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń