Strasznie
się cieszyłem, że mogłem znów trzymać Julkę w ramionach,
całować. Bardzo ją kochałem i naszego syna. W końcu odsunęliśmy
się od siebie. Uśmiechała się. Odwzajemniłem uśmiech.
-Wrócisz
ze mną i Arkiem do Rzeszowa gdy wyzdrowieje?- spytałem.
-Tak.
-A
twój ślub?- zmarszczyłem brwi.
-Razem
z Szymonem doszliśmy do wniosku, że lepiej nam będzie osobno. Ja
kocham ciebie, a on nadal kocha Dawida.
Przytuliłem
ukochaną, a ona się we mnie wtuliła. Nie mogłem się doczekać aż
znów we mną zamieszkają. Całą noc siedzieliśmy przy synku.
Cieszyłem się, że mogę być dawcą szpiku, że mogę uratować mu
życie. Jula spała mi na kolanach, a ja gładziłem ją po plecach.
Wtedy do sali wszedł lekarz. Obudziłem ją.
-Musimy
przygotować pana na zabieg.
-Oczywiście.
Pocałowałem
syna w główkę , a Julkę w usta i poszedłem z doktorem. Zaczął
mi wszystko tłumaczyć chociaż i tak niewiele z tego rozumiałem.
Miałem tylko jedno, bardzo ważne pytanie do niego.
-Czy
mimo przeszczepu mój syn może umrzeć?
-Nigdy
nie ma stu procent pewności, że przeszczep się przyjmie. Proszę
być dobrej myśli- uśmiechnął się.
Julka:
Żałowałam,
że sama nie mogę być dawcą dla Arka. Bardzo się denerwowałam o
syna i Michała. Lekarze uspokajali mnie, że na pewno wszystko
pójdzie dobrze, ale nie mimo to byłam przerażona. Cały czas
myślałam nad tym czemu akurat Arek musiał mieć białaczkę. Czemu
to spadło na niego? Był przecież taki mały. Przez cały dzień
nie mogłam usiedzieć. Szymon posadził mnie sobie na kolanach.
-Jula
uspokój się. Będzie dobrze. Musi.
-Wiem,
ale nic na to nie poradzę.
Siedział
ze mną cały czas w szpitalu. Michał leżał już na sali. Weszłam
do niego i usiadłam na łóżku. Położyłam mu rękę na policzku.
Nagle otworzył oczy i pociągnął mnie. Wylądowałam na nim.
-Misiek.
-No
co?- zaśmiał się, a potem mnie pocałował.
-Wariat-
powiedziałam- Jak się czujesz?
-Bardzo
dobrze. Mam ciebie przy sobie i ratuję życie naszemu synkowi.
Siedziałam
przy Kubiaku, bo do Arka nie można było wchodzić. Najpierw lekarze
musieli mieć pewność, że przeszczep się przyjął. Przyjmujący
widział, że jestem zdenerwowana. Usiadł i przytulił mnie.
-Wszystko
będzie dobrze- szepnął.
-Wszyscy
mi to powtarzają, ale i tak nie potrafię przestać się denerwować.
To mój syn.
-Mój
też i wiem, że wyjdzie z tego. Jest silny. Ma to po tacie-
uśmiechnął się.
-Skromny
jesteś.
Następnego
dnia Michał został wypisany. Siedział ze mną na korytarzu. Przez
chorobę Arka prawie w ogóle nie spałam. Czasem tylko zdrzemnęłam
się w szpitalu. Musiałam porozmawiać z Kubiakiem.
-Misiek-
usiadłam mu na kolanach.
-Co
jest?
-Musisz
wracać do Rzeszowa.
-Chyba
żartujesz.
-Nie
żartuję. Drużyna cię potrzebuje.
-Jesteście
dla mnie ważniejsi. Muszę być tu cały czas. Chcę wiedzieć jak
najszybciej czy przeszczep się przyjął.
-Dobrze,
ale zaraz po tym jak się dowiesz wrócisz do Rzeszowa.
-Jula
a wy?- widziałam, że się przestraszył.
-Dojedziemy
jak Arkowi się poprawi
-Nie
jestem przekonany- zmarszczył brwi.
-Obiecuję-
pocałowałam go.
Siedzieliśmy
w szpitalu i czekaliśmy na jakiekolwiek informacje. Cały czas
lekarze zbywali nas mówiąc, że minęło za mało czasu, że
dopiero jutro będą badania robić. Miałam już dość czekania.
Chciałam wiedzieć.
-Julka
chodź- Michał wziął mnie za rękę.
Wyszliśmy
przed szpital. Zaczął ciągnąć mnie na parking. Gdy otworzył mi
drzwi zatrzymałam się.
-Misiek
ja tu zostaję.
-I
tak nic nie zrobimy. Nie można nawet do niego wejść. Długo nie
spałaś. Musisz odpocząć
Westchnęłam
tylko i wsiadłam. Przyjmujący zajął miejsce kierowcy. Po 15
minutach byliśmy pod hotelem.
-Myślałam,
że odwieziesz mnie do mieszkania.
-Chcę
być z tobą cały czas- uśmiechnął się.
Weszliśmy
na górę. Wzięłam od Michała koszulkę i poszłam się wykąpać.
Dość długo siedziałam pod prysznicem. W końcu wyszłam i
usiadłam obok ukochanego.
-Chciałem
cię o coś prosić- zaczął.
-O
co?- spytałam.
-Widzisz.
Kiedy odeszłaś nie wierzyłem w to co się działo. Mogliśmy w
końcu stworzyć szczęśliwą rodzinę, byliśmy przecież
zaręczeni, ale pojawiła się Monika. Teraz chcę, żeby wszystko
było jak dawniej i kolejny raz cię proszę- przyklęknął i wyjął
pierścionek- Wyjdź za mnie.
-Misiek-
pocałowałam go- Chcę zostać twoją żoną jak tylko wrócimy do
Rzeszowa.
-To
da się załatwić- uśmiechnął się i wsunął mi pierścionek na
palec- Kocham cię- szepnął.
-Ja
też cię kocham.
Zaczął
mnie całować. Zdjęłam mu koszulę i spodnie. Jego koszula, którą
miałam na sobie szybko wylądowała w kącie pokoju. Tak bardzo mi
go brakowało. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie ucieknę od
niego nawet jak pojawią się kolejne przeszkody. Wiedziałam, że
jeśli przejdziemy chorobę Arka to przejdziemy razem wszystko. Rano
obudziłam się wtulona w Kubiaka. Kreślił mi kółka na ramieniu.
-Cześć
kochanie- pocałował mnie.
-Cześć-
uśmiechnęłam się.
Ubraliśmy
się, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do szpitala. Gdy tylko
weszliśmy podeszła do nas pielęgniarka.
-Lekarz
chce państwa widzieć.
-Dziękujemy.
Od
razu udaliśmy się do jego gabinetu. Musieliśmy chwilkę poczekać,
bo akurat ktoś u niego był. W końcu nas poprosił.
-Panie
doktorze co się dzieje?- spytałam.
-Mam
wyniki badań państwa syna.
-Co
z nim?- spytaliśmy z Michałem w tym samym momencie.
„Świat,
dokąd zmierza świat? Pytam, choć wciąż
odpowiedzi
brak. Żyć, co to znaczy żyć?
Czy tylko
brać i nie dawać w zamian nic.
W końcu …
i tak można żyć … ''
Za późną porę przepraszam, ale nie dałam rady wcześniej. 10 komentarzy = nowy rozdział w sobotę.
Po prostu cudowny rozdzial :))
OdpowiedzUsuń/P.
Świetny :)
OdpowiedzUsuńArek wyzdrowiał prawda ?? / K.
OdpowiedzUsuńNo jak możesz w takim momencie przerywać? I my mamy czekać aż do soboty na wyjaśnienie? Mam nadzieję, że będzie dobrze ;)/ An
OdpowiedzUsuńNo nooo i co?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
OdpowiedzUsuńA niedługo pojadą do Rzeszowa i będzie ślub ;]
Rozdział świetny (jak zwykle), ale znów trzymasz nas w niepewności...
Pozdrawiam ;)
Cieszę się, że wszystko jest już dobrze. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie co z nim? Mam nadzieję że już wszystko będzie w porządku. Misiek i Julka znów razem :P Super ! :D
OdpowiedzUsuńjak mozesz urywac na tej chwili :P /N.
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuń