-Przeszczep
się przyjął i jego stan się poprawia- powiedział lekarz, a mi
spadł kamień z serca.
-Kiedy
będę mogła go zabrać ze szpitala?- spytała Julka.
-Jeszcze
co najmniej tydzień musi tu zostać na obserwacji. Musimy mieć
pewność, że nic mu już nie grozi.
-Oczywiście,
a można do niego wejść?
-Tak.
Pielęgniarka państwa wpuści. Ja muszę iść na obchód.
Przepraszam.
Gdy
lekarz wyszedł ukochana rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją
mocno. Wyczułem, że płacze i odsunąłem ją od siebie.
-Co
jest?- otarłem jej z policzka słoną ciecz.
-Nic.
Po prostu tak się o niego bałam, że teraz nie mogę uwierzyć, że
w końcu wyzdrowieje.
Położyłem
jej dłonie na policzkach, a potem pocałowałem ją. Wzięliśmy się
za ręce i poszliśmy do synka. Leżał taki bezbronny. Uśmiechnąłem
się i usiadłem na krześle obok łóżka, a Julkę wziąłem na
kolana.
-Cóż.
Skoro Arkowi nic już nie grozi wracasz do Rzeszowa- szepnęła.
-Wolałbym
poczekać i wrócić od razu z wami.
-Rozmawialiśmy
już o tym. Dojedziemy, gdy wyjdzie ze szpitala. Obiecałam ci to.
-Wiem.
Siedzieliśmy
u synka póki pielęgniarka nas nie wyrzuciła. Nie chciałem
wyjeżdżać stąd bez Arka i Julki, ale wiedziałem, że ona nie
odpuści. Dojechaliśmy do hotelu i pomagała mi się pakować. Gdy
walizka leżała już gotowa usiedliśmy na łóżku. Przytuliłem
narzeczoną i pocałowałem.
-Obiecaj,
że wrócisz z Arkiem jak tylko wyjdzie ze szpitala.
-Obiecuję.
Położyliśmy
się i zasnęliśmy wtuleni w siebie. Rano obudziła mnie Jula.
Niechętnie zwlekłem się z łóżka i przebrałem. Zniosłem
walizkę do samochodu, a potem się wymeldowałem. Narzeczona czekała
na mnie przy aucie.
-Nie
chcę jechać- objąłem ją.
-Musisz.
Dojedziemy z Arkiem jak najszybciej- pocałowała mnie.
Westchnąłem
i otworzyłem jej drzwi. Po 5 minutach byliśmy w szpitalu. Weszliśmy
do sali Arka. Pocałowałem go w główkę. Otworzył oczy.
-Cześć
synku- pogłaskałem go po głowie.
-Mamo-
spojrzał na Julkę.
-Jestem
tu- podeszła.
-Kto
to?- spytał.
Tego
co poczułem nie życzę nikomu. Mój własny syn nie wiedział kim
jestem. Spojrzałem na Julkę. Zmieszała się.
-Kochanie
to twój tatuś.
-Szymon
tata- powiedział.
-Nie.
Szymon to wujek. Michał jest twoim tatą.
Spuściłem
głowę i wyszedłem z sali. Zaraz koło mnie pojawiła się Julka.
Przytuliłem ją.
-Misiek
przepraszam- szepnęła.
-To
nie twoja wina.
-Właśnie,
że moja. To ja wywiozłam Arka z Rzeszowa. To przeze mnie cię nie
zna.
-W
takim razie pozna.
Pocałowałem
narzeczoną i wyszedłem ze szpitala. Udałem się w stronę
Rzeszowa.
Julka:
Źle
mi było z tym, że Arek nie poznaje Michała. Wiedziałem, że to
moja, bo go zabrałam od niego, gdy był mały. Gdybym mogła cofnąć
czas wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Wróciłam do synka i
położyłam mu rękę na głowie. Wtedy ktoś zapukał. Okazało
się, że był to Szymek.
-Tata!-
ucieszył się synek.
-Cześć
smyku- przyjaciel podszedł i go przytulił- No w końcu zaczynasz
jakoś wyglądać. Niedługo cię wypiszą.
-A
ty i mama weźmiecie ślub- uśmiechnął się.
Nie
wiedziałam co mam powiedzieć. Szymon też przestał się uśmiechać
i spojrzał na mnie niepewnie. Przez ten rok był dla Arka jak
ojciec, ale nie sądziłam, że aż tak się do niego przywiązał.
Pokazałam Szymkowi, żebyśmy wyszli na chwilę.
-Słuchaj
ja z mamą musimy na chwilę zniknąć, ale zaraz wrócimy- mrugną
do Arka, a potem wyszliśmy na korytarz.
-Co
teraz?- spytałam.
-Nie
wiem. Wychowywałem go, więc nic dziwnego, że się do mnie
przywiązał, ale to nie ja jestem jego ojcem.
-Będzie
musiał się przyzwyczaić do Michała.
-Jula
to może być dla niego szok. Zupełnie obcy mężczyzna nagle
zacznie z nim mieszkać.
-To
jego ojciec.
-Ale
on go nie pamięta. Trzeba zrobić to jakoś delikatnie.
-Jak?-
spytałam.
-Pojadę
z tobą do Rzeszowa na jakiś czas.
-Słucham?-
nie wierzyłam w to co słyszę.
-Gdy
Arek przyzwyczai się do Kubiaka i już będzie wiedział, że to
jego ojciec to wyjadę.
-A
twoja praca?
-Tu
nie ma problemu. Przecież to moja firma- uśmiechnął się-
Wyznaczę jakiegoś zastępce i tyle.
-Dziękuję
ci- przytuliłam go.
-Nie
ma sprawy.
Dni
mijały szybko. Każdego dnia starałam się przekonać Arka, że
Szymon nie jest jego ojcem tylko Misiek. Powoli zaczynał rozumieć
co się wokół niego dzieje. Nadal nazywał Szymka tatą, ale nie
mówił nic o naszym ślubie. W końcu wypisali go ze szpitala.
Mieliśmy już spakowane walizki i następnego dnia jechaliśmy do
Rzeszowa.
-Julka-
przyjaciel wziął mnie na kolana- Będzie tu cicho bez was.
-Na
razie nie musisz się z nami żegnać. Będziesz mieszkał w
Rzeszowie razem z nami przez jakiś czas.
-Nie
sądzę, by długo to trwało.
-Czemu?
-Ostatnio
Arek nazwał mnie wujkiem.
-Naprawdę?-
uśmiechnęłam się- Przepraszam- dodałam po chwili- Widzę, że to
dla ciebie ciężkie.
-Przez
rok miałem syna. Teraz pojawił się Michał i stara się go
odzyskać. Może to dziwne, ale dzięki tobie coś zrozumiałem.
-Co?
-Dowiesz
się niedługo- pocałował mnie w czoło.
Niewiele
z tego rozumiałam. Następnego dnia byliśmy w drodze do Rzeszowa.
Arek nie znosił jej za dobrze. Wiedziałam, że to długo zajmie,
ale nie sądziłam, że będzie się tak wiercił i marudził. Na
szczęście udało nam się dotrwać. Zjechaliśmy pod mieszkanie
Kubiaka. Przyjmujący już czekał pod blokiem. Na nasz widok
uśmiechnął się i podbiegł. Pocałował mnie, a potem wyciągnął
z samochodu Arka i wziął na ręce. Bałam się jego reakcji. Na
szczęście niepotrzebnie.
-Tata!-
przytulił Michała.
Widziałam,
że Kubiak był w szoku. Uśmiechnęłam się. Jednak mój syn dużo
rozumie. Wtedy przeniosłam wzrok na Szymona.
„Nie
wiem jak to zmienić by znaleźć radość w oczach twych
Tańczysz
tango z innym wiem, bezbronna
Jesteś
blisko obok mnie, tak daleko jednak, że
Nie
potrafię wyznać ci, że cię kocham”
Bardzo przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale kolega u mnie nocował i nie miałam czasu wejść na komputer. Mam nadzieję, że wam się podoba. Cóż są święta, więc spróbujmy zrobić tak: 10 komentarzy = nowy rozdział ;)
z radością stwierdzam, że uzależniłam się od twojego bloga :) jak zawsze świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMoje zdanie na temat swoich blogow znasz, wiec chyba duzo nie musze mowic. ;d swietny. / kol z klasy xd
OdpowiedzUsuńuff jak dobrze że z Arkiem już wszystko ok :P No i dobrze że zaakceptował Michała. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJak się ciesze ,że powoli wszystko wraca do normy ;)/N.
OdpowiedzUsuńCudowny!!!
OdpowiedzUsuńLudzie komentować bo nie moge sie doczekac nowego rozdzialu! :>
/P.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przeszczep się przyjął :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Michałowi, to musiało być dla niego naprawdę ciężkie... Jego własny syn go nie znał...
Arek to bardzo mądry dzieciak, mam nadzieję, że będzie traktował Kubiaka jak tatę ;]
Nie mogę się doczekać kolejnego ;)
Wesołych Świąt ;*
Cudowny :) Z niecierpliwością czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuuuper :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do siebie :D
http://pokochaj-znowu-siatkowke.blogspot.com/
Świetny rozdział, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuń