niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział XLII

-Przeszczep się przyjął i jego stan się poprawia- powiedział lekarz, a mi spadł kamień z serca.
-Kiedy będę mogła go zabrać ze szpitala?- spytała Julka.
-Jeszcze co najmniej tydzień musi tu zostać na obserwacji. Musimy mieć pewność, że nic mu już nie grozi.
-Oczywiście, a można do niego wejść?
-Tak. Pielęgniarka państwa wpuści. Ja muszę iść na obchód. Przepraszam.
Gdy lekarz wyszedł ukochana rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją mocno. Wyczułem, że płacze i odsunąłem ją od siebie.
-Co jest?- otarłem jej z policzka słoną ciecz.
-Nic. Po prostu tak się o niego bałam, że teraz nie mogę uwierzyć, że w końcu wyzdrowieje.
Położyłem jej dłonie na policzkach, a potem pocałowałem ją. Wzięliśmy się za ręce i poszliśmy do synka. Leżał taki bezbronny. Uśmiechnąłem się i usiadłem na krześle obok łóżka, a Julkę wziąłem na kolana.
-Cóż. Skoro Arkowi nic już nie grozi wracasz do Rzeszowa- szepnęła.
-Wolałbym poczekać i wrócić od razu z wami.
-Rozmawialiśmy już o tym. Dojedziemy, gdy wyjdzie ze szpitala. Obiecałam ci to.
-Wiem.
Siedzieliśmy u synka póki pielęgniarka nas nie wyrzuciła. Nie chciałem wyjeżdżać stąd bez Arka i Julki, ale wiedziałem, że ona nie odpuści. Dojechaliśmy do hotelu i pomagała mi się pakować. Gdy walizka leżała już gotowa usiedliśmy na łóżku. Przytuliłem narzeczoną i pocałowałem.
-Obiecaj, że wrócisz z Arkiem jak tylko wyjdzie ze szpitala.
-Obiecuję.
Położyliśmy się i zasnęliśmy wtuleni w siebie. Rano obudziła mnie Jula. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i przebrałem. Zniosłem walizkę do samochodu, a potem się wymeldowałem. Narzeczona czekała na mnie przy aucie.
-Nie chcę jechać- objąłem ją.
-Musisz. Dojedziemy z Arkiem jak najszybciej- pocałowała mnie.
Westchnąłem i otworzyłem jej drzwi. Po 5 minutach byliśmy w szpitalu. Weszliśmy do sali Arka. Pocałowałem go w główkę. Otworzył oczy.
-Cześć synku- pogłaskałem go po głowie.
-Mamo- spojrzał na Julkę.
-Jestem tu- podeszła.
-Kto to?- spytał.
Tego co poczułem nie życzę nikomu. Mój własny syn nie wiedział kim jestem. Spojrzałem na Julkę. Zmieszała się.
-Kochanie to twój tatuś.
-Szymon tata- powiedział.
-Nie. Szymon to wujek. Michał jest twoim tatą.
Spuściłem głowę i wyszedłem z sali. Zaraz koło mnie pojawiła się Julka. Przytuliłem ją.
-Misiek przepraszam- szepnęła.
-To nie twoja wina.
-Właśnie, że moja. To ja wywiozłam Arka z Rzeszowa. To przeze mnie cię nie zna.
-W takim razie pozna.
Pocałowałem narzeczoną i wyszedłem ze szpitala. Udałem się w stronę Rzeszowa.

Julka:

         Źle mi było z tym, że Arek nie poznaje Michała. Wiedziałem, że to moja, bo go zabrałam od niego, gdy był mały. Gdybym mogła cofnąć czas wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Wróciłam do synka i położyłam mu rękę na głowie. Wtedy ktoś zapukał. Okazało się, że był to Szymek.
-Tata!- ucieszył się synek.
-Cześć smyku- przyjaciel podszedł i go przytulił- No w końcu zaczynasz jakoś wyglądać. Niedługo cię wypiszą.
-A ty i mama weźmiecie ślub- uśmiechnął się.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Szymon też przestał się uśmiechać i spojrzał na mnie niepewnie. Przez ten rok był dla Arka jak ojciec, ale nie sądziłam, że aż tak się do niego przywiązał. Pokazałam Szymkowi, żebyśmy wyszli na chwilę.
-Słuchaj ja z mamą musimy na chwilę zniknąć, ale zaraz wrócimy- mrugną do Arka, a potem wyszliśmy na korytarz.
-Co teraz?- spytałam.
-Nie wiem. Wychowywałem go, więc nic dziwnego, że się do mnie przywiązał, ale to nie ja jestem jego ojcem.
-Będzie musiał się przyzwyczaić do Michała.
-Jula to może być dla niego szok. Zupełnie obcy mężczyzna nagle zacznie z nim mieszkać.
-To jego ojciec.
-Ale on go nie pamięta. Trzeba zrobić to jakoś delikatnie.
-Jak?- spytałam.
-Pojadę z tobą do Rzeszowa na jakiś czas.
-Słucham?- nie wierzyłam w to co słyszę.
-Gdy Arek przyzwyczai się do Kubiaka i już będzie wiedział, że to jego ojciec to wyjadę.
-A twoja praca?
-Tu nie ma problemu. Przecież to moja firma- uśmiechnął się- Wyznaczę jakiegoś zastępce i tyle.
-Dziękuję ci- przytuliłam go.
-Nie ma sprawy.
Dni mijały szybko. Każdego dnia starałam się przekonać Arka, że Szymon nie jest jego ojcem tylko Misiek. Powoli zaczynał rozumieć co się wokół niego dzieje. Nadal nazywał Szymka tatą, ale nie mówił nic o naszym ślubie. W końcu wypisali go ze szpitala. Mieliśmy już spakowane walizki i następnego dnia jechaliśmy do Rzeszowa.
-Julka- przyjaciel wziął mnie na kolana- Będzie tu cicho bez was.
-Na razie nie musisz się z nami żegnać. Będziesz mieszkał w Rzeszowie razem z nami przez jakiś czas.
-Nie sądzę, by długo to trwało.
-Czemu?
-Ostatnio Arek nazwał mnie wujkiem.
-Naprawdę?- uśmiechnęłam się- Przepraszam- dodałam po chwili- Widzę, że to dla ciebie ciężkie.
-Przez rok miałem syna. Teraz pojawił się Michał i stara się go odzyskać. Może to dziwne, ale dzięki tobie coś zrozumiałem.
-Co?
-Dowiesz się niedługo- pocałował mnie w czoło.
Niewiele z tego rozumiałam. Następnego dnia byliśmy w drodze do Rzeszowa. Arek nie znosił jej za dobrze. Wiedziałam, że to długo zajmie, ale nie sądziłam, że będzie się tak wiercił i marudził. Na szczęście udało nam się dotrwać. Zjechaliśmy pod mieszkanie Kubiaka. Przyjmujący już czekał pod blokiem. Na nasz widok uśmiechnął się i podbiegł. Pocałował mnie, a potem wyciągnął z samochodu Arka i wziął na ręce. Bałam się jego reakcji. Na szczęście niepotrzebnie.
-Tata!- przytulił Michała.
Widziałam, że Kubiak był w szoku. Uśmiechnęłam się. Jednak mój syn dużo rozumie. Wtedy przeniosłam wzrok na Szymona.

Nie wiem jak to zmienić by znaleźć radość w oczach twych
Tańczysz tango z innym wiem, bezbronna
Jesteś blisko obok mnie, tak daleko jednak, że
Nie potrafię wyznać ci, że cię kocham”

Bardzo przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale kolega u mnie nocował i nie miałam czasu wejść na komputer. Mam nadzieję, że wam się podoba. Cóż są święta, więc spróbujmy zrobić tak: 10 komentarzy = nowy rozdział ;)

11 komentarzy:

  1. z radością stwierdzam, że uzależniłam się od twojego bloga :) jak zawsze świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje zdanie na temat swoich blogow znasz, wiec chyba duzo nie musze mowic. ;d swietny. / kol z klasy xd

    OdpowiedzUsuń
  3. uff jak dobrze że z Arkiem już wszystko ok :P No i dobrze że zaakceptował Michała. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się ciesze ,że powoli wszystko wraca do normy ;)/N.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!!!
    Ludzie komentować bo nie moge sie doczekac nowego rozdzialu! :>
    /P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przeszczep się przyjął :)
    Współczuję Michałowi, to musiało być dla niego naprawdę ciężkie... Jego własny syn go nie znał...
    Arek to bardzo mądry dzieciak, mam nadzieję, że będzie traktował Kubiaka jak tatę ;]
    Nie mogę się doczekać kolejnego ;)
    Wesołych Świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny :) Z niecierpliwością czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Suuuper :D
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie :D
    http://pokochaj-znowu-siatkowke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń