Wcześnie
rano pojechałem z Arkiem do szpitala. Nie mogłem się doczekać aż
w końcu wypiszą Julkę. Pomogłem jej spakować wszystkie rzeczy. W
końcu przyszedł lekarz z wypisem.
-Proszę
o siebie dbać, nie przemęczać się, nie dźwigać- wyliczał-
Przede wszystkim dużo odpoczywać.
-Ja
się wszystkim zajmę- uśmiechnąłem się.
W
końcu mogliśmy opuścić szpital. Otworzyłem żonie drzwi,
posadziłem synka w foteli i wrzuciłem torbę do bagażnika. Po 15
minutach byliśmy w domu. Latałem koło Julki i starałem się jej
pomagać co trochę ją irytowało.
-Misiek
proszę cię- popatrzyła na mnie.
-Dobra
opanuję się. Po prostu martwię się o ciebie i nasze dziecko.
-Rozumiem-
położyła mi ręce na policzkach i pocałowała mnie.
Gdy
Jula bawiła się z Arkiem ja zrobiłem obiad. Zjedliśmy razem, a
potem dołączyłem do żony i syna. Zaczęliśmy się bawić w
chowanego. Ja szukałem. Policzyłem do dziesięciu i zacząłem
rozglądać się po mieszkaniu. Julę znalazłem za drzwiami w
sypialni, ale nie miałem pojęcia gdzie może być Arek.
-Szukaj
dalej- powiedziała uśmiechnięta żona, gdy po raz dziesiąty
szukałem go pod łóżkiem.
-Wiesz
gdzie jest?
-Tak,
ale sam masz go znaleźć.
Byłem
pewny, że sprawdziłem już wszystkie kryjówki.
-To
co? Poddajesz się?- spytała zadowolona Julka.
-Ja
miałbym się poddać? Zawsze walczę do końca.
-No
to powodzenia życzę.
Wzięła
gazetę i zaczęła czytać. Przeszukałem jeszcze raz całe
mieszkanie. Miałem już dość. Wróciłem do salonu.
-Dobra
gdzie on jest?
-Czyli
się poddajesz- uśmiechnęła się.
Wzięła
mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni. Otworzyła szafkę pod
zlewem. Leżał tam Arek i spał.
-Widzisz
zdążył już zasnąć.
Pokręciłem
głową, wziąłem go na ręce i zaniosłem do łóżeczka. Cieszyłem
się na myśl, że niedługo będę miał drugie dziecko. Nie było
mi dane wychowywać Arka. Odzyskałem z nim kontakt, gdy już chodził
i mówił. Wróciłem do żony. Uśmiechnęła się i usiadła mi na
kolanach. Włączyliśmy jakąś komedię. Nie skupiłem się na
filmie tylko patrzyłem na żonę. Wszystkie siniaki i zadrapania
nadal były widoczne. Gdy film się skończył zdałem sobie sprawę,
że Julka zasnęła. Zaniosłem ją do sypialni, a sam poszedłem pod
prysznic. Następnego dnia gdy się obudziłem zony już nie było
obok. Zastałem ją w kuchni. Podszedłem i położyłem jej ręce na
biodrach.
-Już
wstałeś.
-Tak-
pocałowałem ją w kark- Co robisz?
-Naleśniki.
Mam już serdecznie dość tego szpitalnego jedzenia.
-Nie
dziwię się.
Zjedliśmy
razem, a potem poszedłem się ubrać. Po mnie łazienkę zajęła
Julka. Wtedy usłyszałem dzwonek.
-Dzień
dobry- była to policja.
-Dzień
dobry- zdziwiłem się trochę- W czym mogę pomóc?
-Pan
Michał Kubiak?
-Tak.
-Pójdzie
pan z nami.
-Co?-
usłyszałem głos żony- Misiek co się dzieje?
-Nie
wiem. Można wiedzieć czemu?
-Wszystkiego
dowie się pan na komisariacie.
Julka:
Nie
wiedziałam co robić. Policja zabrała Michała. Szybko złapałam
za telefon i wybrałam numer do Ignaczaka.
-Julka!-
usłyszałam jego głos- Miło, że dzwonisz.
-Dzięki.
Igła możesz do mnie przyjechać.
-Pewnie,
a coś się stało?
-Policja
zabrała Michała.
-Co?!
Zaraz będę.
Odłożyłam
telefon i poszłam do Arka. Obudziłam go, ubrałam i dałam
śniadanie. Wtedy zadzwonił dzwonek. Wpuściłam Krzyśka.
-Julka
co się dzieje?!
-Nie
wiem. Policjanci przyszli i go zabrali nie mówiąc o co chodzi.
Zabierzesz mnie na komisariat?- poprosiłam.
-Jasne.
Ubieraj się, a ja ubiorę Arka.
-Dzięki.
Po
chwili byliśmy już w samochodzie. Wiedziałam, że nie powinnam się
denerwować, ale nie umiałam inaczej. W końcu aresztowali mi męża.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
-Chcę
wiedzieć czemu zabraliście to mojego męża- od razu przeszłam do
rzeczy.
-Nazwisko.
-Kubiak
Policjant
zaczął wklepywać coś w komputer. Matko kochana czy naprawdę mają
tak dużo roboty, że nie pamiętają nic.
-Pan
Kubiak został zatrzymany za pobicie.
-Słucham?
Kto go zaskarżył?
-Pan
Kacper Wojciechowski.
Zrobiło
mi się zimno. Po co ja opowiadałam o wszystkim Michałowi? Gdyby
nie ja nie pojechałby do niego, nie pobiłby go. Wiedziałam, że
nie będzie łatwo się z tego wywinąć.
-Mogę
go zobaczyć?
-Pan
Kubiak jest nadal przesłuchiwany.
-Ja
chcę zobaczyć się z Kacprem.
Policjant
był zdziwiony, ale zezwolił na widzenie. Ignaczak podszedł do mnie
z Arkiem. Złapał mnie za nadgarstek.
-Nie
spotykaj się z nim.
-Muszę.
-Julka
nie możesz. Nie wolno ci się denerwować.
-Bo
teraz się nie denerwuje.
Westchnął
i puścił mnie. Policjant zaprowadził mnie do pokoju. Serce biło
mi jak szalone. Nie chciałam oglądać Kacpra, ale musiałam z nim
pogadać.
-Proszę,
proszę. Kogo ja widzę- usiadł naprzeciwko mnie.
-Daruj
sobie- warknęłam.
-Zaskoczyłaś
mnie. Nie sądziłem, że mnie odwiedzisz. Stęskniłaś się-
uśmiechnął się.
Powstrzymywałam
się, żeby się nie popłakać i nie dać mu w twarz. Wzięłam
kilka głębokich oddechów.
-Co
muszę zrobić, żebyś wycofał oskarżenie?
-Wycofaj
swoje.
„Czuję
się tak, jakbym upadał, lecz nie mam
szans
zatrzymać się. Spadam jak łza, ale
ostatnia,
poza mną świat i życia zgiełk.”
Znów przepraszam za późną porę, ale dziś dla odmiany grała Macerata z Piacenzą. Jak widzicie nie jest kolorowo. 10 komentarzy = nowy rozdział
Swietny :)
OdpowiedzUsuńNo nie :) Ten Kacper jest chory oby tylko Julka nie zrobiła czegoś głupiegoo :) Szkoda Mi Miśka :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ten Kacper to świr. Mam nadzieję, że Julka nie odwoła swoich zeznań.
OdpowiedzUsuńKacper to chuj, gnój i ... aż szkoda słów na takiego palanta
OdpowiedzUsuń:OO
OdpowiedzUsuńsię dzieje
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga! Tak wiele się tutaj dzieje. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://wierze-ze-bedzie-dobrze.blogspot.com/
Jej ale.mnie pn denerwuje
OdpowiedzUsuńAle mnie ten Kacper denerwuje
OdpowiedzUsuńdzieje się...
OdpowiedzUsuńNiech ona nie wycofuje oskarżenia! On tylko na to liczy!
OdpowiedzUsuńManipuluje nią, a Julka przecież nie ma żadnej gwarancji, że on też to zrobi...
Dobry adwokat i Michał jakoś da radę...
Genialne opowiadanie ;)
Pozdrawiam ;*