sobota, 1 marca 2014

Rozdział LXXI

         Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Cały czas przytulałem Julkę do piersi i płakałem. Ona musiała żyć! Nie poradziłbym sobie bez niej. A dzieci? Jak miałbym to powiedzieć Arkowi? A z Miśką byłoby jeszcze gorzej. Teraz przecież najbardziej potrzebuje matki. W końcu przyjechała karetka.
-Proszę się od niej odsunąć- powiedział lekarz.
Wykonałem jego polecenie, ale stałem obok i patrzyłem na wszystko co robią. Zerknąłem na Kacpra. Inny lekarz przy nim uklękną i sprawdził puls.
-Nie żyje- powiedział.
Cieszyłem się z tego. Wiedziałem, że dla niektórych mogło się to wydawać podłe, ale wyrządził mojej rodzinie tyle krzywd, że nie umiałem inaczej. Wróciłem wzrokiem do żony. Leżała na noszach.
-Co z nią?- łamał mi się głos.
-Stan ciężki. Zabieramy ją do szpitala i od razu operujemy.
-Do jakiego szpitala?
-Na Szopena.
Chciałem wyjść za lekarzami, ale wtedy weszła policja, rozejrzała się i mnie zatrzymała. Próbowałem ich wyminąć, jednak bezskutecznie.
-Musimy spisać zeznania.
-Musi to być teraz?- miałem błagalny głos- Właśnie zabrano moją żonę do szpitala i będą ją operować- miałem nadzieję, że zrozumieją.
-Przykro mi. Takie są procedury.
Zanim mnie przesłuchali zabezpieczyli ślady, oglądnęli miejsce zbrodni co strasznie długo trwało. Chciałem już pojechać do szpitala, do Julki. Zadzwonił mi telefon.
-Halo?- nawet nie spojrzałem na wyświetlacz.
-Michał- to była Ola- Wiesz coś o Juli?
-Jest w szpitalu. Będzie miała operację.
-Co?! Co jej się stało?!- spytała zaskoczona i przestraszona.
-To długa historia. Ola jedź proszę do szpitala na ulicy Szopena i informuj mnie co się dzieje z Julką- poprosiłem.
-Okej. Zadzwonię jak się czegoś dowiem.
Rozłączyłem się i dalej czekałem na policjantów. W końcu raczyli zwrócić na mnie uwagę i podeszli.
-Proszę powiedzieć co się tu stało- poprosił jeden.
Zacząłem od początku, czyli ucieczki Kacpra z więzienia, telefonie do mojej żony, porwaniu. Policjant uważnie słuchał i coś notował. W końcu przeszedłem do bójki w piwnicy i dalszego potoku zdarzeń. Gdy skończyłem opowiadać patrzyłem wyczekująco na policjanta. Przez chwilę nic nie mówił.
-Może to ktoś potwierdzić?- spytał w końcu.
-Moja żona jeśli przeżyje. Mogę już jechać do szpitala?
-Tak. Proszę tylko zostawić swój numer telefonu. Jeśli będziemy potrzebować znów pana przesłuchać to zadzwonimy.
Szybko podałem ciąg cyfr i wybiegłem jak oparzony. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala. Po drodze zadzwoniłem do Oli.
-Halo?
-Co z Julką?
-Michał- miała jakiś dziwny głos- Operują ją. Lekarze boją się, że wystąpią jakieś komplikacje, ale nic więcej nie chcą mi powiedzieć, bo nie jestem z rodziny.
-Zaraz będę- powiedziałem tylko i przyśpieszyłem.

Ola:

           Po rozmowie z Michałem szybko się ubrałam i chciałam wybiec z mieszkania, ale Piotrek mnie zatrzymał.
-Co się dzieje?- dopytywał.
-Julka jest w szpitalu.
-Co?!
-Jadę tam, a ty zajmij się Arkiem i Michaliną. Zadzwonię jak czegoś się dowiem.
-Dobra.
Pocałowałam go i wyszłam. Po 15 minutach byłam w szpitalu. Podeszłam do recepcjonistki. Spojrzała na mnie.
-W czym mogę pomóc?
-Szukam Julii Kubiak. Została tu przed chwilą przywieziona.
Wstukała coś w komputer.
-Jest przygotowywana do operacji. Sala 103.
-Dziękuję.
Zaczęłam szukać odpowiedniego pomieszczenia. Gdy w końcu je znalazłam wyszedł z niego jakiś lekarz. Zatrzymałam go.
-Przepraszam co z Julką?- spytałam.
-Jest pani kimś z rodziny?
-Nie. Jestem przyjaciółką.
-Przykro mi, ale nie mogę pani udzielić żadnych informacji- chciał odejść, ale mu nie pozwoliłam.
-Proszę posłuchać. Jula to moja przyjaciółka, jej mąż już tu jedzie. Obiecałam mu, że dowiem się czegoś i zadzwonię. Proszę mi powiedzieć co z nią.
-No dobrze- westchnął- Jest w ciężkim stanie. Boimy się, że kula uszkodziła ważne organy przez co mogą wystąpić komplikacje przy operacji. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Boże jak ja to powiem Michałowi?

Michał:

           Dojechałem do szpitala i wbiegłem do środka. Rozglądnąłem się. Widziałem, że ktoś chce do mnie podejść po autograf, ale nie byłem w stanie teraz ich rozdawać. Podszedłem do recepcjonistki.
-Szukam żony Julii Kubiak.
-Jest operowana.
Wytłumaczyła mi gdzie jest sala operacyjna. Pobiegłem tam jak najszybciej. Na krzesełku siedziała Ola. Miała schowaną głowę w kolanach.
-Co się dzieje?- spytałem- Dlaczego mogą wystąpić komplikacje?
-Lekarz powiedział mi, że kula mogła uszkodzić ważne organy. Jeśli się to potwierdzi to będzie ciężko.
Usiadłem i znów zacząłem płakać. Nie mogłem jej stracić. Tyle walczyłem, żebyśmy byli razem. W końcu byliśmy szczęśliwą rodziną i musiała się to znów zepsuć.
-Przepraszam. Miałam jej pilnować. Nie powinnam była pozwolić jej wyjść- obwiniała się.
-To nie twoja wina.
Siedzieliśmy tak w milczeniu kilka godzin. W pewnym momencie Ola wstała i po chwili wróciła z kawą. Podziękowałem jej i wypiłem zawartość kubka. Wtedy z sali wyszedł lekarz.
-Panie doktorze co z moją żoną?
-Cóż- westchnął- Podczas operacji tak jak się spodziewaliśmy wystąpiły poważne komplikacje. Kula spowodowała uszkodzenia narządów wewnętrznych. Przykro mi, ale …
-Ale co?- nie wytrzymałem.

Pójdę gdzie nie widać cienia
Gdzie nic nigdy się nie zmienia
Tam czy odnajdę ciebie
Nie, nie jestem pewien”

To co kończymy opowiadanie? Tak się nad tym zastanawiam. :D 10 komentarzy = nowy rozdział

17 komentarzy:

  1. Czekam na następny! Choć myślę, że się śmiercią nie skończy.

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie?! Jak moglas!

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny :) ale jak to konczymy? :(((((

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie zwrot akcji za zwrotem czekam co dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty chyba sobie żartujesz? I jeszcze przerwać w takim momencie, czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mogłaś przerwać w takim momencie???

    OdpowiedzUsuń
  7. Julka musi przeżyć, przecież Michał się załamie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i ani mi się waż kończyć pisać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super piszesz:) Masz talent. Nie przeatawaj pisać;)
    Pozdrowionka:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu ...Niech Julce nie bedzie :c/K.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to kończymy?!
    Nie zgadzam się!!!
    Ona ma z tego wyjść cało! Nie zgadzam się na inny scenariusz!
    I jak możesz przerywać w takim momencie! Normalnie tortura...
    Trzymam kciuki, żeby Julka z tego wyszła!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak przestaniesz pisać to nie wiem co ci zrobię. Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  13. jak mogłaś w takim momencie skończyć?!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie kończ jeszcze opowiadania.... Ono jest super, ty jestes super i nadodatek super piszesz.. ;* Rozdział jak zawsze super, wyczekiwany z niecierpliwością jak każdy ;) Mam nadzieje, że Julce nic nie będzie <3 Czekam na następny i Pozdrawiam. ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak mogłaś skończyć w takim momencie.... normalnie zabije ;p Teraz będę się jeszcze bardziej niecierpliwić i czekać na nastepny ... Mam nadzieje, że z Julką będzie wszystko dobrze. ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  16. No nie oby Julka przeżyła bo Misiek się załamie :) Wszystkim będzie jej brakować.

    OdpowiedzUsuń