sobota, 8 marca 2014

Rozdział LXXIII

       W drodze do szpitala Arek wypytywał mnie co chwilę o Julkę. Jak się czuje, czy będzie mógł z nią porozmawiać, kiedy wróci do domu. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Lekarze nie wiedzieli czy ona w ogóle się obudzi, ale tego nie mogłem przekazać synowi. Załamałby się. W końcu dotarliśmy na miejsce wziąłem Miśkę na ręce, a Arka za rączkę i wszedłem do środka. Przed salą stała Ola.
-Cześć- powiedziałem.
-O Michał. Cześć. Myślałam, że dziś już zostaniesz w domu z dziećmi- zdziwiła się.
-Arek chciał zobaczyć mamę.
-Rozumiem. Daj Michalinkę. Popilnuję jej jak będziesz w sali.
-Dzięki.
Podałem córeczkę Oli i wziąłem Arka na ręce. Weszliśmy do sali. Julka leżała przypięta do różnych urządzeń. Spojrzałem na syna. Miał łzy w oczach. Wtedy już wiedziałem, że źle zrobiłem zabierając go tu. Zaczął mi się wyrywać.
-Mama!
Postawiłem go na ziemi, a on podbiegł do łóżka i przytulił się do ręki Juli. Cały czas płakał. Podszedłem i starałem się go odciągnąć od żony.
-Nie! Ja chcę do mamy!- krzyczał.
Westchnąłem ciężko i usiadłem obok. Patrzyłem jak syn płacze i przytula się do bezwładnego ciała mamy. Najgorsze było to, że nie mogłem nic zrobić. Musiałem patrzeć jak cierpi. Po co ja go tu zabierałem?
-Tato! Poruszyła dłonią!- powiedział Arek.
-Co?!- podniosłem się szybko.
-Poruszyła palcami!- cieszył się- Budzi się?- dopytywał.
-Nie wiem. Zawołam lekarza.
Po chwili doktor był już w sali, a nas wyprosił na korytarz. Nie łatwo było odciągnąć Arka od Julki, ale w końcu niechętnie wyszedł. Usiadłem, wziąłem go na kolana i zacząłem mówić Oli co się stało. Po chwili wyszedł lekarz.
-I co z moją żoną?- postawiłem syna i wstałem.
-Przykro mi, ale stan pacjentki się nie zmienił.
-A co z tym, że poruszyła dłonią?
-To mógł być mimowolny skurcz mięśni, lub tylko wyobraźnia dziecka.; W każdym razie niestety nic się nie zmieniło.
-Nie!- Arek wbiegł do sali.
-Przepraszam- poszedłem za nim.
Znów przytulał się do Juli. Podszedłem i przytuliłem go. Miałem nadzieję, że żona niedługo się obudzi. Potrzebowałem jej, Arek i Miśka jej potrzebowali. Wziąłem syna na ręce. Zarzucił mi ręce na szyję. Płakał.
-Spokojnie. Zobaczysz, że mama niedługo się wybudzi. Musimy już iść, ale jutro znów przyjdziemy zgoda?
Kiwnął lekko głową nie odrywając jej od mojego ramienia. Wyszliśmy na korytarz. Ola poszła za mną z Miśką na rękach. Gdy dzieci siedziały już w samochodzie mogłem na spokojnie z nią porozmawiać.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy. Bardzo źle to przyjął- to nie było pytanie.
-Tak- westchnąłem- Boję się jak to na niego wpłynie.
-Miejmy nadzieję, że da sobie z tym radę.
-Słuchaj mam do ciebie prośbę. Trochę mi głupio, bo tyle już dla nas robisz.
-Robię to, bo chcę pomóc. Mów o co chodzi?
-Zostaniesz jutro z dziećmi? Mam spotkanie na mieście.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęła się lekko.
-Dzięki.
Pożegnaliśmy się, a potem wróciłem do domu. Gdy uśpiłem córkę położyłem się z Arkiem. Nie chciał być sam. Rozumiałem to. Domyślałem się, że przez długi czas będzie spał razem ze mną. Rano wstałem dość wcześnie. Zjadłem śniadanie, nakarmiłem Julkę, a gdy Arek wstał jemu też dałem jedzenia. Ubrałem się i po chwili usłyszałem dzwonek. Poszedłem otworzyć. Była to Aleksandra.
-Cześć- pocałowała mnie w policzek na przywitanie.
-Cześć. Dzięki, że przyszłaś.
-Nie ma sprawy.
-To ja wychodzę.
Po chwili jechałem już na umówione spotkanie z architektem. Zupełnie zapomniałem o tym, że mieliśmy z Julką wybrać projekt domu. Uznałem, że sam go wybiorę. Wcześniej oglądaliśmy już kilka, więc wiedziałem mniej więcej czego chce Jula. W końcu dojechałem do biura. Zapukałem do drzwi.
-Proszę- usłyszałem męski głos.
-Dzień dobry- wszedłem- Byłem umówiony.
-Pan Kubiak. Oczywiście, proszę siadać.
Widziałem mnóstwo projektów domów. W pewnym momencie każdy wydawał mi się taki sam. Jadąc tu myślałem, że o wiele łatwiej pójdzie, ale myliłem się. W końcu jednak znalazłem to czego szukałem.
-Ten- powiedziałem.
-To dość duży dom.
-Wiem.
-Jest pan pewny?
-Tak. W stu procentach.
-W takim razie zbiorę ekipę i będziemy mogli zacząć budowie kiedy będzie pan chciał.
-Jak najszybciej.
-Oczywiście.
Omówiliśmy jeszcze szczegóły i podpisaliśmy umowę. Poprosiłem, żeby postarali się wybudować dom jak szybko się da. Chciałem szybko się do niego przenieść po tym jak Julka się wybudzi ze śpiączki.

Miesiąc później:

        Julka nadal się nie wybudziła, a ja byłem załamany. Nie dawałem sobie ze wszystkim rady. Ola bardzo mi pomagała, ale nie mogłem tak jej wykorzystywać. Arek też nie radził sobie dobrze. Zawsze gdy zabierałem go do mamy płakał. Tego dnia też do niej pojechaliśmy. Z Miśką został Igła. Trochę się tego obawiałem, ale Iwona zapewniała mnie, że mu pomoże. Podrzuciłem im też Bajkę, którą zachwycał się Seba. Krzysiek tylko narzekał, że teraz będzie musiał kupić psa. Weszliśmy do szpitala. Od razu udałem się pod salę żony.
-Panie doktorze szybko!- zawołała pielęgniarka z sali Julki.
-Co się dzieje?- spytałem, ale nikt nie udzielił mi odpowiedzi.
Chciałem dostać się do środka. Jedna z pielęgniarek wyszła i zagrodziła mi drogę.
-Nie może pan tam wejść- powiedziała.
-Co się dzieje z moją żoną?
-Nie jestem upoważniona to udzielania takich informacji. Musi pan cierpliwie czekać.
Cierpliwie czekać? Łatwo jej mówić. Siedziałem jak na szpilkach. Arek zaczął płakać. Przytuliłem go mocno do siebie. Wiedziałem, że obawia się najgorszego tak samo jak ja.

Czuję się tak, jakbym upadał, lecz nie mam
szans zatrzymać się. Spadam jak łza, ale
ostatnia, poza mną świat i życia zgiełk.”

O matko kochana jak mi ten rozdział nie wyszedł. Ale już trudno dodaje co jest mam nadzieję, że się komuś spodoba. Ktoś prosił bym zrobiła tak, żeby można było czytać rozdziały na komórkach. Od zawsze mam to uruchomione i cały czas działa.
10 komentarzy = nowy rozdział w środę
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet!

11 komentarzy:

  1. O Boże! Tylko mi jej teraz nie uśmierć! Błagam!
    Mam nadzieję, że się wybudza...
    Tak bardzo szkoda mi Arka ;( Michała oczywiście też... A Misia? Przecież musi poznać mamę!
    Nie możesz im tego zrobić!
    Siedzę i płaczę przez Ciebie ;(
    Niech już będzie ta środa, bo ta niepewność rozsadzi mnie od środka...
    Rozdział genialny, ale strasznie smutny :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytałam miałam łzy w oczach;( Biedny Arek;( Co on wtedy musiał przeżywa:( Oby Julka się wybudziła:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. O moj Boze.. mam nadzieje ze nie umiera.. przeciez to nie moze sie tak skonczyc! ;c
    Rozdzial jest swietny, o czym Ty wgl mowisz ;p? Czekam na nastepny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;) jesteś boska :) mam nadzieję że Julka się obudzi :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie oby Julka w końcu się obudziła. Wszyscy jej potrzebują ale najbardziej Arek, Misia i oczywiście Misiek :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że będzie dobrze :) Julka się wybudzi. Oczywiście czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno rozdział super:) Z resztą tak jak każdy. Niech Julka się już wybudzi, ale żeby przerywać w takim momencie.
    Czekam na kolejny;)
    Pozdro...:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wchodzę dzisiaj n laptopa, patrzę a tu kolejny rozdział:) Nie no jak zawsze super!! Oby tą wiadomością na ostatek było, że Julka się wybudzi.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na kolejny dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kurcze prosze niech sie obudzi, dzieci i misiek jej potrzebują

    OdpowiedzUsuń