czwartek, 13 marca 2014

Rozdział LXXIV

         Siedziałem z synkiem przed salą żony i czekałem na jakiekolwiek informacje. Cholernie się o nią bałem. Nie mogła umrzeć. Musiała żyć dla mnie i dla naszych dzieci. Arek wtulił się we mnie. Objąłem go i przytuliłem mocno. W końcu z sali wyszedł lekarz. Zerwałem się z miejsca i podszedłem do niego.
-Co z moją żoną?- spytałem.
-Stan pani Kubiak znacznie się poprawił. Jakąś godzinę temu zaczęła się budzić. Musieliśmy przeprowadzić dodatkowe badania, ale teraz może już pan z synem do niej wejść. Tylko ostrzegam, że jest bardzo słaba i nie wolno jej przemęczać.
-Mama!- Arek pognał do sali.
-Dziękuję- powiedziałem do lekarza i poszedłem za małym.
Stanąłem w drzwiach, a po moich policzkach poleciały łzy. Arek przytulał się do Julki, a ona obejmowała go ręką. Powoli podszedłem bliżej i w końcu spojrzałem żonie w oczy. Też na mnie patrzyła i uśmiechnęła się. Pochyliłem się i złożyłem na jej ustach pocałunek. Tak dobrze było znów poczuć ich smak.
-Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało.
-Lekarz mówił, że byłam w śpiączce miesiąc- powiedziała prawie niesłyszalnie- Co się wydarzyło? Ostatnie co pamiętam to nasza rozmowa po moim postrzeleniu.
-Kacper nie żyje. Broń wystrzeliła dwa razu. Jedna kula trafiła ciebie, druga jego. Jego rana była śmiertelna.
-Mamo!- Arek domagał się uwagi.
-Kochanie- pogłaskała go po głowie- Nawet nie wiesz jak chcę móc już wrócić z wami do domu. Misiek kiedy będę mogła stąd wyjść?
-Nie wiem. Gdy dowiedziałem się, że się wybudziłaś od razu tu przyszedłem, ale zapytam się. Zostawię was na chwilę.
Poszedłem szukać lekarza. Gdy w końcu go znalazłem musiałem chwilkę zaczekać aż znajdzie dla mnie czas.
-O co chodzi?- spytał.
-Chciałem się zapytać kiedy moja żona będzie mogła opuścić szpital.
-Cóż- westchnął- Na razie nie mogę tego określić. Dopiero jutro gdy będą wyniki wszystkich badań będę mógł to ustalić. Na razie wszystko idzie dobrze. Jeśli badania nie wykryją żadnych przeciwwskazań myślę, że góra za tydzień powinniśmy ją wypisać. Proszę być dobrej myśli- powiedział i odszedł.
Być dobrej myśli. Teraz gdy Julka się obudziła czułem się o wiele lepiej. Mogłem przyprowadzić do szpitala Miśkę. Jula na pewno bardzo się ucieszy jak zobaczy córkę. Wróciłem do jej sali i uśmiechnąłem się. Arek siedział na łóżku i przytulał się do mamy, a ona gładziła go po głowie. Usiadłem obok.
-Kiedy będę mogła wrócić z wami?- spytała żona.
-Za tydzień jeśli wszystko dobrze pójdzie.
-Czemu mama nie może dziś z nami wrócić?- Arek się podniósł.
-Bo musi do końca wyzdrowieć. Chyba nie chcesz, żeby znów tu trafiła, bo za szybko wyszła co?- spojrzałem na niego.
-Nie- powiedział i znów przytulił się do Juli.
Siedzieliśmy u niej póki pielęgniarka nie kazała nam wyjść. Pojechaliśmy do Ignaczaka po Miśkę i Bajkę. Otworzyła nam Iwona.
-Przepraszam, że tak późno, ale dużo się działo.
-Nie ma sprawy- powiedziała- Chodźcie i opowiadajcie.
-Mama się obudziła!- pisnął Arek.
-Serio?- Igła nagle znalazł się obok nas z Miśką na rękach i Sebą przy boku.
-Tak.
-To cudownie- Iwona się uśmiechnęła.
Usiedliśmy razem w salonie. Ja z Iwoną i Krzyśkiem na kanapie, a Arek z Sebastianem na podłodze. Każdy z nas opowiadał swoją wersję. W końcu uznałem, że musimy już wracać do domu, bo córka wyglądała na zmęczoną. Pod blokiem wziąłem na ręce Miśkę, a syn szedł obok. Koło windy stała jakaś kobieta. Gdy weszliśmy wcisnęła guzik na to samo piętro co ja jechałem. Spojrzała na mnie.
-Dzień dobry. Nazywam się Alicja. Wczoraj wprowadziłam się tutaj.
-Michał. Miło mi- uśmiechnąłem się lekko.
-Mnie też. Cudowna córeczka- spojrzała na Michalinkę.
-Dziękuję.
Wtedy otworzyły się drzwi. Podszedłem pod swoje mieszkanie i wyciągnąłem z kieszeni klucze.
-Mieszkam naprzeciwko. Jakbyś czegoś potrzebował to zawsze chętnie pomogę- powiedziała zadowolona.
-Dziękuję.
Wszedł szybko do środka. Alicja wydawała się jakaś dziwna. W ogóle się nie znali a już chce mu pomagać. A może tylko mi się to wszystko wydaje? Byłem trochę zmęczony. Położyłem Arka i Miśkę, a potem sam zasnąłem. Rano obudził mnie płacz córki. Nakarmiłem ją, a potem zrobiłem sobie śniadanie i synowi. Postanowiłem, że dziś Misia pojedzie z nami do szpitala, do Julki. Miałem nadzieję, że sprawię tym żonie przyjemność. Szybko się ubrałem, przebrałem dzieci i po 15 minutach byłem w szpitalu.
-Cześć- uśmiechnąłem się na widok Juli.
-Cześć- też się uśmiechnęła- Daj mi córeczkę- usiadła i wyciągnęła ręce, by przejąć ode mnie Michalinę.
Podałem jej małą, posadziłem Arka na łóżku i poszedłem znaleźć lekarza. Miałem nadzieję, że powie mi w końcu czy Jula będzie mogła wrócić niedługo ze mną do domu. Dość szybko mnie przyjął.
-Panie doktorze ma pan wyniki badań?- spytałem.
-Tak- uśmiechnął się- Wszystko układa się bardzo dobrze. Nie widzę przeciwwskazań by pani Kubiak za tydzień opuściła szpital.
-To cudownie- spadł mi kamień z serca.
-Będzie musiała bardzo na siebie uważać przez długi czas. Zero stresu. Nie wolo jej w żadnym razie denerwować.
-Oczywiście rozumiem.
Przekazał mi wszystkie zalecenia. Zadowolony wróciłem do sali Julki. Usiadłem na jej łóżku i mocno ją do siebie przytuliłem.
-Kochanie mam dla ciebie dobrą wiadomość.
-Jaką?- spytała.
-Za tydzień wracasz z nami do domu- powiedziałem zadowolony.
-Tato naprawdę?- Arek się podniósł.
-Tak.
-Misiek nawet nie wiesz jak się cieszę.
Siedzieliśmy długo przy Juli. Niestety musieliśmy wyjść, bo musiałem położyć córkę spać. W mieszkaniu zastałem małe pobojowisko. Wyglądało na to, że zapomniałem zamknąć drzwi do łazienki, a Bajka to wykorzystała i rozciągnęła wszystkie rolki papieru toaletowego po całym mieszkaniu. Położyłem córkę i poszedłem sprzątać. Arek mi pomagał. Dziś postanowił spać już u siebie. Gdy się położyłem uśmiechnąłem się na myśl, że niedługo znów będę miał koło siebie żonę. Szybko zasnąłem.

Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie
Jeszcze jeden raz tonąć w niebie
Niech stanie czas nim świt jak ptaki spłoszy nastolatka
Jeszcze jeden raz plaża pusta
Jeszcze jeden raz niech zapłoną usta
Jak w tamten dzień i noc
Co nam zabrała sen”

Wiem, że nawaliłam, ale musiałam się wczoraj uczyć na dziś do szkoły i po prostu nie wyrobiłam. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie. 10 komentarzy = nowy rozdział w sobotę

10 komentarzy:

  1. Jak dobrze, ze Julka sie obudzila!
    Nie tylko Michalowi sie wydaje, ze Alicja jest dziwna.. wydaje mi sie, ze troszeczke tu namiesza..
    Nie gniewamy sie, przynajmniej ja ;) wiesz, sa rzeczy wazne i wazniejsze ;p
    Do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Julka się wybudziła jak fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie Julkaa się wybudziła:)
    Nic się nie stało, wiem co to jest dużo nauki.
    Ta Ala mi się dziwna wydaje.
    Pozdrawiam:*
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie :) Dobrze, że Julka już się obudziła i będzie dalej mogła być ze swoją rodziną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetny rozdział:D
    Pozdrawiam:*****

    OdpowiedzUsuń
  6. No i dobrze, że już jest dobrze, tylko niech już mają spokój i nikt im już nie miesza, należy się im bo już dużo przeżyli złego

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Kobieto piszesz suuuuper!!!! Julka się nareszcie wybudziła:) Jak dobrze. Czekam na kolejny, ale cos się chyba jeszcze wydarzy;)

    OdpowiedzUsuń