czwartek, 20 marca 2014

Rozdział LXXVI

          Stałam przed pięknym, dużym domem. Nie wiedziałam co się tam działo. Przeszłam przez bramkę, a do moich nóg po chwili przytuliła się Miśka. Położyłam jej rękę na głowie, a po policzku spłynęły mi łzy.
-Mamo nie płacz- powiedziała córeczka.
-Nie płaczę- otarłam łzy- Gdzie Arek?
-W domu u Seby.
-A tata?- głos mi się łamał.
-W środku- powiedziała smutna.
Michalina dużo rozmawiała. Bałam się, że to wszystko co się wydarzyło źle na nią wpłynie. Córeczka wzięła mnie za rękę i starała zaciągnąć do środka. Nie uśmiechał mi się za bardzo ten pomysł.
-Nie powinnam wchodzić- od razu zaczęłam się bronić przed wejściem do domu, bo bałam się, że pęknie mi serce jak zobaczę co tam się dzieje.
Mojej córeczce stanęły w oczach łzy. Westchnęłam, wzięłam ją na ręce i mocno do siebie przytuliłam.
-Musisz być silna- szepnęłam.
-Tęsknię za tobą- ledwo było ją słychać.
-Ja też. Za tobą i Arkiem. Nawet nie wiesz co bym dała, żeby być cały czas z wami.
-Bądź.
-Nie mogę.
-Chodź do domu- poprosiła.
Nie umiałam jej odmówić gdy patrzyła na mnie tymi cudownymi oczami. Oczami swojego ojca. Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg. Powoli z Miśką na rękach weszła do salonu. Wystarczyła chwila, a po moich pliczkach poleciały łzy. Na kanapie siedział Michał i obejmował ramieniem Alicję w zaawansowanej ciąży. Kubiak spojrzał na mnie i pokręcił tylko głową. Pocałował ciężarną, a potem podszedł do mnie i prawie wyrwał córkę z ramion.
-Po co tu przyszłaś?- spytał szorstko.
-Mam prawo widywać swoje dzieci.
-Przy rozwodzie to ja otrzymałem prawo do opieki nad nimi. Nie możesz tu przychodzić kiedy tylko ci się to podoba.
-To są moje dzieci- nie dawałam za wygraną- Nie mogę ich nie widywać.
-Bierzesz je do siebie co drugi weekend. Jak na mój gust to już i tak za dużo, ale cóż decyzji sądu nie zmienię.
-Czemu ty mnie tak nienawidzisz?- miałam płaczliwy głos- Jakim cudem kiedyś zapewniałeś mnie o swojej miłości, mówiłeś, że chcesz dzielić ze mną życie, a teraz każda moja wizyta to dla ciebie męczarnia?
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kiedyś kochałem, ale zniszczyłaś tą miłość swoim kłamstwem- warknął.
-Nie umiałam ci tego powiedzieć! Wiesz jak mi było ciężko?- nie wytrzymałam już.
-Zwodziłaś mnie. Wiedziałaś jak bardzo pragnę tego dziecka.
-Bałam się, że jak ci powiem to mnie zostawisz. Jak widać słusznie.
-Ty naprawdę nie rozumiesz? Nie zostawiłem cię dlatego, że nie możesz mieć dzieci. Zostawiłem cię, bo mi o tym nie powiedziałaś. Cały czas miałem nadzieję, że po raz kolejny zostanę ojcem, a ty wiedziałaś, że tak się nie stanie i nie pisnęłaś ani słowem. To bolało najbardziej.
-Szybko znalazłeś pocieszenie.
-Alicja mnie rozumie, będziemy mieli dziecko.
-Ze mną masz dwójkę- przypomniałam mu.
Wtedy podeszła do nas Alicja i przytuliła się do Michała. Kiedyś ja to robiłam i żadna inna dziewczyna nie mogła się do niego zbliżyć. Teraz rzadko zdarzało mi się przebywać z nim w tym samym pomieszczeniu.
-Słyszałaś już?- spytała mnie dziewczyna.
-O czym?
-Pobieramy się z Michałem zaraz po porodzie- położyła sobie dłoń na brzuchu- Będziemy mieli synka.
Tego nie wytrzymałam. Wybiegłam z domu. Nie patrzyłam gdzie biegnę. Chciałam się znaleźć jak najdalej od tego domu, od siatkarza. Znalazłam się na moście. Popatrzyłam w dół i zdałam sobie sprawę, że nie wytrzymam tego dłużej, że to wszystko jest ponad moje siły. Wyszłam za barierkę i ostatni raz spojrzałam w dół. Skoczyłam. Słyszałam krzyki ludzi dookoła. Wzywali pomocy. Nie czułam nic. Obudziłam się na sal szpitalnej, ale nie leżałam na łóżku. Stałam obok i przyglądałam się wszystkiemu z boku.
-Tracimy ją- powiedział jeden z lekarzy.
Wiedziałam już, że im się nie uda mnie uratować. A przynajmniej miałam taką nadzieję. Ciągnęło mnie z powrotem do ciała, ale nie chciałam wracać. Wolałam w końcu odejść i już więcej nie cierpieć. Wtedy jednak przypomniałam sobie o dzieciach. Miałam tylko je, Arka i Miśkę, a oni byli dla mnie najważniejsi na świecie. Po chwili znów byłam w swoim ciele. Lekarze trochę się uspokoili. Sama nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam. Przecież mieli ojca, który się nimi zajmie, a niedługo będą mieli też macochę i brata.
-Co z nią?- spytał jeden z lekarzy.
-Stan ciężki, ale stabilny. Nie powinno już się nic złego wydarzyć.
-Trzeba powiadomić jej rodzinę- dalej rozmawiali o mnie.
-Zajmę się tym. Ty przeprowadź wszystkie potrzebne badania.
Słuchałam ich uważnie. W końcu wszyscy opuścili moją salę. Zostałam sama czyli nie zmieniło się za wiele. Po jakimś czasie przyszła pielęgniarka z doktorem. Przeprowadzili wszystkie potrzebne badania, a potem wyszli. Zastanawiałam się czy Michał będzie cierpiał przez to, że mało nie umarłam. Miałam co do tego duże wątpliwości. Nie sądziłam, że mnie zostawi jak się dowie, że nie mogę mieć dzieci. Miałam nadzieję, że nasza miłość przetrwa wszystko, ale widać się pomyliłam i to bardzo. To nie była moja wina. Też chciałam kolejnego dziecka, ale niestety przez Kacpra nie dane mi było trzeci raz zostać matką. Lekarz przyszedł do mnie wieczorem i zaczął wpisywać coś w kartę.
-Panie doktorze- pojawiła się pielęgniarka.
-Tak?
-Czy pacjentka może przyjmować gości?- spytała.
-Nie widzę przeciwwskazań, ale na krótko. Nadal jest w ciężkim stanie i potrzebuje dużo spokoju, żeby wyzdrowieć.
-Oczywiście.
Zastanawiałam się kto to może być. Po głowie chodził mi tylko Michał. Wciąż go kochałam mimo że się rozwiedliśmy. Miałam nadzieję, że nie jest za późno i kiedyś jeszcze będziemy razem choć on na każdym kroku pokazywał mi, że tak nie będzie. Usłyszałam jak drzwi sali otworzyły się, a potem zamknęły. Ktoś usiadł obok mojego łóżka i wziął mnie za rękę. Nie był to jednak Kubiak. Jego dotyk bym poznała.
-Kochanie dasz radę- powiedział mężczyzna.
Ten głos pamiętałam aż za dobrze i po głowie chodziła mi tylko jedna myśl: jak on się tu znalazł? Nie wiedziałam jak, ale otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Siedział obok i uśmiechał się cwaniacko.
-Kacper- szepnęłam.

Nie ma już w nas słowa my
daremne łzy
odchodzę, odchodzę, odchodzę
znaleźć znów swoje sny
nie mów już nic
odchodzę, odchodzę, odchodzę.”

Od czego tu zacząć. To tak:
Po pierwsze mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie za ten rozdział.
Po drugie mam nadzieję, że nikt nie przestanie czytać bloga, tylko każdy jakoś dotrwa ze mną do końca.
Po trzecie chcę podziękować mojej kochanej Natusi. Kotek bez ciebie bym tego nie napisała :)
Ten rozdział to taki mój prezent dla was na pierwszy dzień wiosny(wiem, że jest jutro, ale jutro nie dałabym rady dodać). Mam nadzieję, że się podoba. 10 komentarzy = nowy rozdział w sobotę.

15 komentarzy:

  1. Nie wierze... prosze, powiedz, ze to nie prawda! ;o ale jak...? Dlaczego..? Kurwa no! Przepraszam, ponioslo mnie..
    Siedze i rycze.. boze, dlaczego ?! Nawet nie wiem, co napisac.. ja pierdole nooo ;x
    Jako jednej z niewielu, udalo Ci sie mnie zgasic.. ;o
    Jasne, ze zostane z Toba do konca, szczegilnieze bardzo jestem ciekawa, co wydarzy sie dalej..
    Ugh, dalej nie jestem w stanie uwierzyc i ogarnac..
    Przepraszam za ten komentarz..

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieję, że to tylko koszmar, a nie prawdziwe życie

    OdpowiedzUsuń
  3. No to zaskoczyłaś mnie tym nie powiem. Przecież oni się tak kochali i co to wszystko minęło za jednym pstryknięciem palcami? Oby tylko okazało się koszmarem złym snem. Oby nic się nie stało złego i oni dalej będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam nadzieję że to tylko jakiś zły sen, zaraz sie obudzi i będzie tulona przez Kubiaka. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale jak to Kacper żyje, jak on umarł?? I jeszcze ten rozwód;( Wzięłaś i załamałaś mnie tym rozdziałem, ale czekam na kolejny;) Z wielką chęcią czytam twojego bloogaa:D
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja od samego początku myślałam że to sen... i mam nadzięje że to się okaże złym snem c:.. jak to może być prawda skoro Kacper nie żyje ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie jedna rzecz. Przecież Kacper nie żyje to jakim cudem był u Julki?? I ten rozwód :c Przecież Michał mógł jakoś to znieść, a nie od razu rozwód, nowa kobieta i do tego jescze spodziewają sie dziecka Kubiaka; c. Też bym popełniła samobójstwo po czymś takim. Pozdrawiam:*** Czekam na kolejny;)

      Usuń
  7. KURWA to ma być sen i no nie ! tak nie może być, oni tak się kochają, no proszę cie, jeśli się okaże, że to nie sen to przestaje czytać tego bloga ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +to musi być sen bo Michał na 10000000000000000000000000000000% by się tak nie zachował ! ;__;

      Usuń
  8. świetny rozdział i zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział :D
    ale to nie może być prawda że Kubiak ją zostawi. to jest jest sen. i jeszcze ta końcówka, przecież Kacper nie żyje. Przecież by nie ożył.
    czekam na kolejny i mam nadzieję że się wszystko wyjaśni i to bd tylko wymysł Julki albo zły sen.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiedz,że to tylko jakiś długi, nienormalny sen niemający żadnego związku z rzeczywistością...
    Kacper... On przecież nie żyje...
    A Michał nie mógłby tego zrobić Julce...
    Nie wierzę...

    OdpowiedzUsuń
  11. To sen prawda?! Serce mi się kraja. Biedne dzieciaki. I nie wierzę w to, że Misiek by się tak zachował. No a poza tym...Kacper! Przecież on nie żyje!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cooooo? Jak możesz? Liczyłam na to, że akurat to opowiadanie zakończy się happy endem i nadal mam taką cholerną nadzieję. Nie każ nam czekać, aż tygodnia. Co tu robi Kacper do cholery? On miał nie żyć! A Misiek.. No brak słów :( Popłakałam się... :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem przekonana w 100%, że to tylko sen. Michał nie mógłby zostawić jej jedynie ze względu na to, że nie może mieć więcej dzieci. Pewnie jak się obudzi to powie Kubiakowi a ten będzie ją wspierał i nadal kochał.
    Ps.
    Jednak nie każde opowiadanie kończy się szczęśliwym zakończeniem... Może to prawda? ( choć wątpię )
    Jak dla mnie rozdział rewelacyjny. Taki wyciskacz łez, chociaż ja ich nie uroniłam. ( ciężko mnie wzruszyć)
    Powodzenia i zapraszam do siebie na bloga :D

    OdpowiedzUsuń