poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział LXXXI

            Siedziałam w domu z dziećmi. Jeszcze tego samego dnia miałam odebrać wyniki badań. Strasznie się denerwowałam. Wzięłam Miśkę na ręce, żeby ją nakarmić. Gdy córeczka zasnęła poszłam zobaczyć co robi Arek. Oglądał kreskówki, a Bajka leżała obok niego. Wtedy usłyszałam, że Michał wrócił z treningu.
-Cześć- podszedł i pocałował mnie.
-Cześć- przytuliłam się do niego- Obiad jest w kuchni, Misia śpi, a Arek z Bajką są w salonie- zaczęłam wyliczać.
-O której będziesz wychodziła?- spytał.
-Za chwilę. Chcę jak najszybciej wiedzieć czy będziemy mogli mieć dziecko.
Mąż kiwnął głową. Poszedł do syna, a ja musiałam się przebrać. Gdy byłam gotowa pożegnałam się z przyjmującym i udałam do szpitala. Na miejscu podeszłam do recepcji.
-Przepraszam, chciałam odebrać wyniki badań.
-Nazwisko?- spytała pielęgniarka.
-Kubiak.
Po chwili trzymałam w rękach kopertę, która miała o wszystkim zadecydować. Chciałam już udać się do wyjścia, ale kobieta mnie zatrzymała.
-Lekarz prosił, żeby pani przyszła do niego, gdy odbierze wyniki.
-Oczywiście.
Nie otwierając koperty poszłam do gabinetu. Od razu mogłam wejść do środka. Usiadłam naprzeciwko mężczyzny.
-Czemu kazał mi pan przyjść?- nie rozumiałam.
-Pani Julio- westchnął- Nie czytała pani jeszcze wyników?
-Nie- pokręciłam głową.
-Chciałem wszystko pani wytłumaczyć. Te wyniki nie oznaczają jednoznacznie, że nie zostanie już pani mamą. Niewielkie prawdopodobieństwo, że pani zajdzie w ciążę jednak jest i trzeba się tego trzymać.
Jego słowa była dla mnie jak najmocniejszy cios. Szybko rozerwałam kopertę i zaczęłam czytać co jest tam napisane. W pewnym momencie nie wytrzymałam i najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Ja miałam to przekazać Michałowi? Przecież tak bardzo chciał mieć trzecie dziecko, ja zresztą też.
-Pani Julio jest jeszcze szansa- starał się pocieszyć mnie lekarz.
-Ale jaka?!- nie wytrzymałam- Prawie żadne!
Po tych słowach wybiegłam z gabinetu. Przed szpitalem rozglądnęłam się i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Pobiegłam przed siebie. Zatrzymałam się dopiero jak brakowało mi już sił. Wyciągnęłam z torebki komórkę i wybrałam numer do Asi. Potrzebowałam się teraz wyżalić przyjaciółce.
-Halo?- odebrała po chwili.
-Asia?
-Julka- ucieszyła się- Właśnie miałam do ciebie dzwonić. Nie uwierzysz jak ci powiem- była cała w skowronkach- Jestem w ciąży!
Poczuła ukłucie w okolicy serca, a ja jej policzkach poleciały łzy. Starał się opanować, żeby nie psuć humoru przyjaciółce.
-Zamurowało cię nie?- ciągnęła uradowana Joanna- Właśnie się dowiedziałam i jeszcze nic nie mówiłam Zbyszkowi. Mam nadzieję, że się ucieszy. Jak myślisz?
-Na pewno- odpowiedziałam łamiącym się głosem.
-Masz dziwny głos- zauważyła- Płaczesz?
-Nie. Muszę kończyć. Pa.
Nie pozwoliła odpowiedzieć Joasi tylko od razu się rozłączyła i wybuchnęła płaczem. Nie umiała sobie z tym wszystkim poradzić. W jej otoczeniu przybywało kobiet w ciąży: Ola, teraz Asia, a ona miała już nigdy nie być w ciąży. Mimo że lekarz mówił, że jest jakaś nadzieja uważała, że to puste słowa. Pewnie każdej kobiecie w takiej sytuacji mówił to samo, żeby podnieść ją na duchu, ale ja wiedziałam swoje.

Michał:

         Julka wyszła do szpitala, a ja zostałem z dziećmi. Bardzo chciałem znać jej wyniki badać. Miałem nadzieję, że będą dobre. Po obiedzie bawiłem się z synem, a Bajka leżała i nam się przyglądała. Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć.
-Cześć Michał- powiedział Nowakowski.
-Siema Pit. Wchodź.
Zaprosiłem go do środka i nalałem mu wody. Usiedliśmy w salonie. Środkowy rozglądał się jakby czegoś szukał.
-Gdzie Julka?- spytał w końcu.
-U lekarza. Ma odebrać dziś wyniki badań.
-A no tak. Mam nadzieję, że wszystko będzie po waszej myśli.
-Ja też- westchnąłem- Ale pewnie nie po to przyszedłeś, żeby mi to powiedzieć.
-Nie- uśmiechnął się- W sobotę u mnie. Robię imprezę.
-To już w sobotę zamierzasz to zrobić?- zdziwiłem się.
-Nie ma na co czekać. W końcu muszę się pochwalić, że zostanę ojcem.
-No dobra. Będziemy.
-No i o to mi chodziło. Dobra będę się zbierał, bo muszę wszystko przygotować- zatarł ręce.
-Wariat- zaśmiałem się.
Wtedy usłyszałem, że dzwoni mi komórka, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Okazało się, że Arek się nią bawi. Szybko odebrałem nie patrząc na wyświetlacz.
-Halo?
-Michał?
-Cześć Asia. Czemu dzwonisz?- spytałem.
-Martwię się o Julkę. Dzwonił do mnie przed chwilą i była jakaś dziwna. Miałam wrażenie, że płacze, ale nie chciała nic powiedzieć.
Nie umiałem wydusić z siebie ani słowa. Chodziła mi po głowie tylko jedna rzecz: odebrała wyniki badań i nie są one dobre. Bałem się o żonę. Skoro już wszystko wie powinna wrócić do domu, powinni przejść przez to razem.
-Co mówiła?- spytałem.
-W sumie nic, bo nie dałam jej dojść do słowa- zmieszała się- Byłam taka szczęśliwa z powodu swojej ciąży, że musiałam się nią pochwalić.
-O Boże- szepnąłem.
-Co się stało?- przestraszyła się Joanna.
-Nie ważne. Posłuchaj ja muszę znaleźć Julkę. Jak coś będę wiedział to zadzwonię. Cześć.
Rozłączyłem się, usiadłem na kanapie i schowałem głowę w kolana. Nawet nie wyobrażałem sobie jak musiała się poczuć Julka gdy dowiedziała się o ciąży przyjaciółki podczas gdy ona nie będzie mogła kolejny raz zostać mamą. Wybrałem do niej numer, ale odrzuciła połączenie. Znów spróbowałem, ale tym razem wyłączyła komórkę.
-Boże kochany co się z nią dzieje.
-Michał mogę jakoś pomóc?- spytał Pit.
-Nie. Sam muszę ją znaleźć.

Zwykły, pochmurny, szary dzień
i między nami ciszy cień
patrzyłaś na mnie spoza łez, tak pięknie.
Ciągle pamiętam kilka słów,
świecił księżyca blady nów,
serce tak ciężko bije znów, nim pęknie.”

Wracam i mam nadzieję, że już na stałe. Ciężko mi było wrócić do pisania po długiej przerwie, ale jakoś się udało i mam nadzieję, że pozostanie już tak do końca. Mogę was tylko przeprosić za długą nieobecność.
Jak wam mija dzień matki? Mnie cudownie, bo mimo że nie jestem mamą wszyscy dookoła składają mi życzenia. Fajnie mieć urodzinki w dzień mamy :D
Serdecznie zapraszam na bloga mojej przyjaciółki http://wszystko-dzieje-sie-po-cos.blogspot.com/ 
Proszę wejdźcie tam i poczytajcie, ona dopiero zaczyna ;)
Jakby ktoś chciał wiedzieć kiedy dodaję nowe posty na blogach zapraszam na stronę na facebooku  https://www.facebook.com/bloggerkamoni2824
Nie zanudzam was więcej. Komentujcie ;)

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział LXXX

           Chłopaki patrzyli na Piotrka wyczekująco. Środkowy uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Zrozumiałem wtedy, że nie zamierza wyjawiać jeszcze kolegom, że zostanie ojcem. Zaśmiałem się cicho.
-Ej no mów!- niecierpliwił się Ignaczak.
-Chłopaki na salę!- pojawił się trener.
Nowakowski opuścił szatnię jako pierwszy, a za nim pognała reszta. Ja szedłem na samym końcu. Spojrzałem na trybuny i zobaczyłem Arka jak bawi się z Sebą. Uśmiechnąłem się i udałem na parkiet. Miałem nie zły ubaw gdy patrzyłem jak każdy stara się od niego wydobyć informację. Libero spojrzał na mnie i uśmiechnął się jak głupi do sera. Wtedy nie było mi do śmiechu, bo czułem, że mam przechlapane i niestety nie myliłem się.
-Dziku!- Krzysiek już biegł w moją stronę cały w skowronkach- Mów mi tu jak na spowiedzi! Czemu Pit zachowuje się jak na haju?
-Ja nic nie wiem- podniosłem ręce do góry.
-Jasne, jasne. W szatni odczułem coś innego.
-Ok wiem, ale nie mam prawa nic mówić.
-Ale ...- zaczął Igła, na szczęście przerwał mu trener.
-Dziesięć okrążeń!- zarządził i tym samym wyratował mnie.
Po bieganiu wykonywaliśmy ataki i zagrywki. Piotrkowi szło dziś jak nigdy. Nie byłem tym zaskoczony. Gdybym dowiedział się, że Julka spodziewa się dziecka oszalałbym ze szczęścia. Do tej pory nie było mi dane cieszyć się od początku z ciąży żony, bo zawsze było jakieś zmartwienie: strach o jej życie, niepewność czy to moje dziecko. Wtedy podszedł do mnie Krzysiek.
-Dziku- zaczął słodko.
-Nawet nie próbuj- powiedziałem tylko i poszedłem się napić.
-Ale z ciebie kumpel- usłyszałem tylko.
Pokręciłem głową. Do końca treningu Ignaczak jeszcze wiele razy starał się wydobyć ze mnie informacje o Piotrku, ale milczałem jak grób. Nie miałem prawa mówić im o ciąży Oli skoro Pit tego nie chciał. Środkowy złapał mnie przed halą.
-Michał dzięki, że nic nie powiedziałeś.
-Nie ma sprawy. Sam powinieneś to zrobić- uśmiechnąłem się- No powiedz jak chcesz to przekazać chłopakom?
-Długo się nad tym zastanawiałem, ale chyba mam pomysł tylko będziesz mi do tego potrzebny.
-Z chęcią pomogę- zatarłem ręce- Mów co mam robić.
Nowakowski wytłumaczył mi swój plan. Zacząłem się śmiać. Nie wierzyłem, że Pit coś takiego wymyślił.
-No jestem ciekaw reakcji chłopaków. Myślę, że mały szok przeżyją.
-Tata jedziemy?- Arek pociągnął mnie za rękę.
-Już synku- uśmiechnąłem się.
-To do jutra- powiedział Nowakowski.
-Do jutra.
Wsiadłem z synem do samochodu i pojechałem do mieszkania. Po drodze zadzwoniła mi komórka. Szybko odebrałem.
-Halo?
-Pan Kubiak?
-Tak.
-Pana dom jest gotowy. Może pan się do mnie zgłosić jeszcze dziś po odbiór kluczy.
-Na prawdę?- ucieszyłem się- W takim razie zaraz będę.
-To czekam u siebie, w biurze. Do zobaczenia.

Julka:

           Gdy Michał pojechał na trening Miśka się rozpłakała. Od razu do niej poszłam i starałam uspokoić, ale okazało się nie być to takie łatwe. Cały czas ją nosiłam, śpiewałam jej, ale to nic nie dawało. Wtedy usłyszałam dzwonek. Okazało się, że jest to Ola.
-Cześć, wchodź.
-Co jej jest?- zaniepokoiła się Miśką.
-Ząbkuje.
-Nie sądziłam, że przez to aż tak marudzi.
-Niestety. Potrafi przepłakać całą noc. Mam nadzieję, że niedługo to się skończy.
-A z Arkiem też tak było?- dopytywała.
-Nie u niego to przeszło niezauważone. Boisz się, że u twojego dziecka będzie tak jak u Miśki?- zgadłam.
-Tak. Ja nie mam doświadczenia z małymi dziećmi. Co jeśli nie będę wiedziała czemu płacze, jeśli nie dam sobie rady?
-Dasz na pewno. Z moimi sobie radzisz doskonale- zaśmiałam się.
-Obyś miała rację.
-Na pewno mam.
Na szczęście Michalinka w końcu zasnęła i mogłam w spokoju porozmawiać z Olą. Siedziałyśmy w salonie przy kawie. Wtedy wrócił Michał z Arkiem. Synek od razu do mnie podbiegł i rzucił mi się szczęśliwy na szyję.
-Mamo! Tata mówił, że wyprowadzamy się.
-Co?- zdziwiłam się i popatrzyłam na męża.
-Skończyli budować nasz dom- tłumaczył uśmiechnięty- Trzeba jeszcze urządzić w środku i możemy się wprowadzać.
-To cudownie- ucieszyłam się.
-To kiedy urządzicie parapetówkę?- włączyła się Aleksandra.
-Oj jeszcze daleko do niej- westchnął przyjmujący- musimy pomalować ściany, kupić meble, przewieźć rzeczy- wyliczał.
-Jak tylko się wprowadzimy- przerwałam mu.
-Dobra to ja wam już nie przeszkadzam. Pa- pożegnała się i wyszła.
-Pa.
Zamknęłam drzwi za przyjaciółką i wróciłam do salonu. Michał siedział z Arkiem na kanapie i trzymał na kolanach Bajkę. Usiadłam obok męża.
-Kochanie to kiedy rozpoczynamy urządzanie domu?- uśmiechnęłam się.
-Jeśli tylko chcesz może być i jutro.
-Chcę.
-Proszę- wyjął z kieszeni klucze i mi podał- Jutro pojedziemy tam i wszystko ustalimy. Arek wybierze sobie pokój, my wybierzemy sobie sypialnię- poruszył zabawnie brwiami.
-Oj coś czuje, że wiem jaki chcesz pokój urządzać.
-Na pewno wiesz- zaśmiał się- Idę do Miśki- zakomunikował.
-Nie idź. Niedawno zasnęła.
-Znów miałaś koncert?
-Tak.
-No to lepiej jej nie budzić. Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę- uśmiechnął się.
-Jaką?- byłam ciekawa.
-Po sezonie będę miał tydzień wolnego i już zaplanowałem wyjazd do Barcelony!

Tam może znajdę Cię
w duszny letni dzień
Barcelona ocknie się
z siwych mgieł
zetrze z naszych dusz
krwisto-złoty kurz”

Wróciłam! W końcu mi się szlaban skończył i mogę wrzucić jakiś rozdział chociaż nie jestem z niego zadowolona. Mam jednak nadzieję, że się podoba. Tak długiej przerwy już nie będzie no chyba, że znów karę dostanę, ale mam nadzieję, że się to nie wydarzy. Komentujcie proszę :)