Cały
trening nie mogłem się skupić. Po głowie ciągle chodziły mi
słowa Ignaczaka. Tak bardzo chciałem, żeby miał rację, żebyśmy
mogli mieć z Julką jeszcze jedno dziecko. W końcu trener ogłosił,
że możemy iść do szatni. Szybko się przebrałem, wziąłem Miśkę
i chciałem wyjść, ale zatrzymał mnie Krzysiek.
-Zaczekaj-
powiedział.
-Trochę
mi się śpieszy, więc się streszczaj.
-Chciałem
cię tylko o coś prosić.
-O
co?
-Powiedz
jak będziesz miał wyniki Juli.
-Jasne.
Cześć.
Wyszedłem
szybko i pojechałem do domu. Ledwo przekroczyłem próg usłyszałem
śmiech żony, Arka i radosne szczekanie Bajki. Stanąłem w progu
salonu, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Julka
siedziała razem z synem na podłodze. Grali w jakąś grę
planszową, a wokół nich biegała suczka.
-O
jesteś już- żona mnie zauważyła- Jak trening?
-Dobrze-
powiedziałem tylko i usiadłem obok niej, a Michalinkę wziąłem na
ręce.
-Daj
położę ją- Jula wyciągnęła ręce, ale nie podałem jej małej.
-Nie
trzeba. Zajmę się tym.
Pocałowałem
żonę i poszedłem uśpić córeczkę. Patrzyłem na nią i
uśmiechałem się. Wiedziałem, że nigdy nie pozwolę jej nikomu
skrzywdzić choćby nie wiem co. Była jedną z najważniejszych osób
w moim życiu razem z Arkiem i Julką. W końcu wyszedłem z sypialni
i wróciłem do salonu. Syn razem z Bajką był w swoim pokoju.
Objąłem żonę a potem pocałowałem. Zarzuciła mi ręce na szyję
i przyciągnęła do siebie.
-Kochanie-
szepnąłem- Musisz powtórzyć badania.
-Jakie
badania?- zdziwiła się.
-Chodź-
pociągnąłem ją na kanapę- Rozmawiałem dziś z Krzyśkiem i
powiedział coś co dało mi nadzieję.
-Co?
-Że
lekarze często się mylą. Chcę, żeby cię jeszcze raz zbadali.
Może w twoim przypadku też się pomylili.
-Może-
westchnęła- Michał- spuściła głowę- Czy jeśli nie będę
mogła go mieć to nadal będziesz ze mną?- spytał.
-Po
co o to pytasz? Julka kocham cię nad życie. Nigdy bym cię nie
zostawił rozumiesz? Jesteś dla mnie zbyt ważna.
Wtuliła
się we mnie, a ja gładziłem ją po ramieniu i pocałowałem w
czoło. Odsunęła się trochę ode mnie.
-Zrobię
te badania. Tylko chodźmy na nie jak najszybciej- poprosiła.
-Spróbuję
cię umówić na jutro- zapewniłem.
Po
chwili dzwoniłem już do szpitala. Długo prosiłem pielęgniarkę o
wciśnięcie na następny dzień aż w końcu się udało. Zadowolony
rozłączyłem się. Poinformowałem o wszystkim żonę, a potem
poszedłem pod prysznic.
Julka:
Po
słowach Michała zakiełkowała w moim sercu nadzieja. Może
naprawdę będę mogła zajść znów w ciążę, będę mogła mieć
kolejne dziecko. Położyłam się, a po chwili poczułam silne
ramiona męża oplatające się wokół mojej tali. Zasnęłam
wtulona w niego. Długo jednak nie pospałam, bo Miśka zaczęła
płakać i nie chciała przestać choć nosiłam ją bardzo długo. W
pewnym momencie Michał ją przejął ode mnie.
-Czemu
tak płacze?- spytał.
-Chyba
ząbkuje- powiedziałam i sprawdziłam.
-Czyli
cały czas będzie tak płakać?
-Musimy
to przeczekać.
Przez
całą noc na zmianę zajmowaliśmy się córeczką. Zasnęła
dopiero nad ranem. Padłam na łóżku ze zmęczenia.
-Z
Arkiem też tak było?- spytał mnie mąż.
-Nie.
Każde dziecko reaguje inaczej.
Pokiwał
tylko głową i po chwili zasnął. Mnie też zmorzył sen. Gdy się
obudziłam Misiek leżał obok. Spojrzałam na zegarek.
-Michał-
potrząsnęłam nim- Wstawaj.
-Jeszcze
chwilę- szepnął nie otwierając oczu.
-Za
10 minut masz trening.
To
go otrzeźwiło. Zerwał się jak oparzony i po dwóch minutach
wyleciał z mieszkania. Poszłam obudzić Arka jednak syn już nie
spał. Bawił się z Bajką i śmiał. Wzięłam go do kuchni. Sam
zaczął robić sobie kanapki. Gdy wziął nóż, żeby pokroić
rzodkiewkę szybko mu go zabrałam. Tego jeszcze nie powinien używać.
-Ja
to zrobię, a ty siadaj- położyłam mu rękę na głowie.
-Dobrze
mamo.
Po
śniadaniu przebrałam się i wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, ze
nie mam z kim zostawić dzieci podczas gdy będę u lekarza. Wtedy
usłyszałam dzwonek. Poszłam szybko otworzyć i zobaczyłam Olę.
-Cześć-
uśmiechnęła się.
-Cześć.
Spadłaś mi z nieba- powiedziałam.
-O
miła, a co się stało?
-Wchodź.
Usiadłyśmy
w salonie i wszystko jej wytłumaczyłam. Od razu zgodziła się
zostać z Miśką i Arkiem. Przytuliłam ją.
-Dziękuję.
-Nie
ma sprawy. Dla mnie to sama przyjemność. Poćwiczę trochę.
-Czekaj-
uśmiechnęłam się- Jesteś w ciąży?
-No
tak jakoś wyszło. Tylko nie mów nikomu. Nawet Piotrek jeszcze nie
wie.
-Nie
ma sprawy. Dobra ja muszę lecieć. A jeszcze jedno. Misia ząbkuje,
więc może dużo płakać, ale nie wpadaj w panikę.
Pożegnałam
się i wyszłam. Po pół godzinie byłam w szpitalu. Podeszłam do
pielęgniarki, bo nie wiedziałam gdzie mam iść.
-Pani
nazwisko?- spytała.
-Kubiak.
-Lekarz
czeka na panią w gabinecie. Proszę iść do końca korytarza i na
lewo.
-Oczywiście.
Dziękuję.
Udałam
się we wskazane miejsce. Najpierw doktor tłumaczył mi na czym będą
polegały badania, a potem poszliśmy, żeby je zrobić. Strasznie
się denerwowałam. Gdy w końcu było po wszystkim wróciłam z
lekarzem do gabinetu.
-Wyniki
będą najpóźniej za tydzień- powiedział tylko mężczyzna-
Proszę się po nie zgłosić w recepcji, a jak je pani odbierze może
pani przyjść do mnie, żeby je skonsultować.
-Oczywiście.
Do widzenia.
Wyszłam
ze szpitala i wzięłam głęboki oddech. Czemu to miała trwać aż
tydzień. Dla mnie była to wieczność.
„Myślę
na co ja
Tak
właściwie czekam
Kiedy czas
ucieka
Śmiejąc
się z nas”
Chciałam dodać rozdział wczoraj, ale po przeczytaniu jednego komentarzu uznałam, że muszę coś przemyśleć.
Wiem, że rozdział miał być w środę, ale jestem tylko człowiekiem i mam swoje priorytety, a najważniejsza dla mnie jest szkoła. Nagle wszyscy nauczyciele przypomnieli sobie, że przydałoby się jakiś sprawdzian zrobić. I tak w przyszłym tygodniu mam sprawdziany z: języka angielskiego, języka hiszpańskiego i podstaw przedsiębiorczości, a w następnym z: WOS-u, chemii i matematyki. Prócz tego zapowiedział nam pan z geografii jeszcze sprawdzian, więc po prostu nie wyrabiam.
Po przeczytaniu ostatniego komentarza pod poprzednim rozdziałem zaczęłam się poważnie zastanawiać nad zawieszeniem bloga. Gdy piszę, że rozdział pojawi się w środę jeśli będzie 10 komentarzy to staram się tego dotrzymać, ale są też w moim życiu inne rzeczy. Jeśli go nie dodam w środę to dzień później się ukazuje. Podanie dnia skłania mnie do pisania, bo wiem, że mam termin wyznaczony, ale teraz się to zmieni. Rozdziały będą dodawane rzadko, żeby nikt mi nie zarzucał, że podaję termin i go nie dotrzymuję. Od teraz nie podaję dnia. Jak znajdę czas i coś napiszę to pojawi się rozdział. Nadal nie jestem pewna czy prowadzić dalej tego bloga czy go zawiesić. Niedługo jednak ten problem też postaram się rozwiązać.
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale musiałam wszystko wyjaśnić.
Komentujcie co sądzicie.