Leżałam w sypialni i czytałam książkę. Michał był
na treningu Dziecko bardzo się dziś wierciło. Co chwilę
dostawałam kolejnego kopniaka. Musiałam iść do toalety i wtedy
wody mi odeszły. Przeraziłam się. Byłam sama w domu, a Kubiak
miał wrócić dopiero za pół godziny. Złapałam za telefon i
wybrałam numer do Dzika. Skrzynka. Wtedy poczułam skurcz i
krzyknęłam. Spróbowałam jeszcze raz, ale przyjmujący nadal nie
odbierał. Nie miałam pojęcia co robić. Wtedy przypomniałam sobie
o Asi. Miała samochód. Szybko zadzwoniłam.
-Co tam Jula?
-Błagam przyjedz do mnie- wtedy znów krzyknęłam.
-Może Julka co się dzieje?- przeraziła się.
-Rodzę, a Misiek nie odbiera.
-Będę za chwilę.
Rozłączyła się, a ja starałam się nie panikować.
Wzięłam torbę i włożyłam do niej jeszcze kilka rzeczy. Wtedy
usłyszałam dzwonek. Bez pytania otworzyłam. Po chwili do
mieszkania wleciała spanikowana Joanna.
-Masz wszystko?- spytała.
-Tak.
-To jedziemy.
Po 15 minutach byłyśmy w szpitalu. Miałam częste
skurcze. Lekarze od razu zawieźli mnie na porodówkę. Zdążyłam
tylko krzyknąć Asi, żeby poinformowała o tym Michała. Pokiwała
głową, ale widziałam, że coś kombinuje. Krzyczałam wniebogłosy.
Czułam jakby trwało to wieczność. W pewnym momencie na salę
wleciał Michał. Widziałam jaki był zdenerwowany. Złapał mnie za
rękę i pogładził po niej.
-Juleczka jestem z tobą. Kochanie dasz radę- cały
czas mówił.
Zaczął mnie tym irytować.
-Proszę przeć- powiedział lekarz.
Ścisnęłam mocno dłoń Kubiaka i wykonałam polecenie
doktora. Nie wiem ile to trwało, ale w końcu usłyszałam płacz
dziecka, a po moich policzkach poleciały łzy.
-Mają państwo synka- powiedział lekarz.
Spojrzałam na przyjmującego. Wzruszył się, ale nie
chciał dać tego po sobie poznać i odwrócił się. Wtedy poczułam
się słabo. Powieki mi opadały.
-Misiek- szepnęłam tylko i odpłynęłam.
Michał:
Gdy Asia zadzwoniła do mnie byłem w szoku. Prosto z
hali pojechałem do szpitala. Pielęgniarka na początku nie chciała
mnie wpuścić na porodówkę, ale w końcu udało mi się ją
przekonać. Julka strasznie krzyczała. Serce mi się krajało, gdy
widziałem jak cierpi. Trzymałem ją za rękę i czułem jak mocno
ją ściska. W końcu usłyszałem płacz dziecka. Wzruszyłem się i
odwróciłem.
-Misiek.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na ukochaną, ale ona
już na mnie nie patrzyła. Aparatura zaczęła wariować. Nie
wiedziałem co się dzieje. Lekarze wyprosili mnie z sali. Chodziłem
po korytarzu i strasznie się bałem. Wtedy podbiegła do mnie Asia.
-Michał co się dzieje?
-Nie wiem. Julka straciła przytomność.
-O Boże- zakryła sobie usta dłonią- A dziecko?
-Urodziła syna.
-Do kogo jest podobny?- zasypywała mnie pytaniami.
-Nie widziałem go. Wygonili mnie z sali.
-Kurde.
-Co się stało?
-Bo ja … zadzwoniłam do Patryka i powiedziałam mu,
że Julka rodzi.
-Co?!
-Ma prawo wiedzieć. To może być jego syn.
-To nie jest jego syn. Jest mój i Julki.
-Jesteś pewny?
-Tak. I nie potrzebuje żadnych badań, żeby to
stwierdzić.
Wtedy z sali wyszedł lekarz. Od razu do niego
podbiegłem. Bałem się odpowiedzi na moje pytanie, ale musiałem
wiedzieć.
-Co z Julką?
-Pani Solecka jest bardzo osłabiona i straciła
przytomność. Czasem się tak dzieje po porodzie. Będzie musiała
zostać do jutra na obserwacji, ale jej życiu nic nie zagraża.
-Dzięki Bogu, a mogę do niej wejść?
-Jak tylko przewieziemy ją do zwykłej sali.
-Dziękuję.
-Tylko- spojrzał na mnie i Asię- Proszę wchodzić
pojedynczo.
-Oczywiście.
Kamień spadł mi z serca. Bardzo się bałem, że Juli
stało się coś poważnego. Usiadłem na krzesełku i odetchnąłem.
Miejsce koło mnie zajęła Joasia.
-Ty naprawdę ją kochasz- szepnęła.
-No pewnie. Miałaś jakieś wątpliwości?
-Szczerze? Tak. Zacząłeś się nią z powrotem
interesować, gdy była poza twoim zasięgiem, gdy była z Patrykiem.
Myślałam, że to jakiś twój kaprys.
-Zawsze kochałem Julkę.
-Teraz to wiem.
Po chwili zawołała mnie pielęgniarka i mogłem
zobaczyć ukochaną. Leżała wykończona i patrzyła w bok. Na mój
widok uśmiechnęła się lekko.
-Misiek- szepnęła.
-Wiesz jak mnie wystraszyłaś? Bałem się, że cię
stracę.
Wtedy do sali weszła pielęgniarka z niemowlakiem na
rękach. Jula usiadła na łóżku i wzięła dziecko. Podszedłem
do niej, a kobieta wyszła.
-Trzeba zrobić testy- westchnęła.
-Nie trzeba.
-Ale Michał- już chciała protestować.
-Nie widzisz jaki jest do mnie podobny?
Przysiadłem na brzegu łózka i objąłem ukochaną.
Odchyliła kocyk i ukazała się główka maluszka. Spojrzała na
mnie, a potem na niego.
-Rzeczywiście- na jej twarzy zagościł piękny
uśmiech.
-Mój syn- szepnąłem.
-Nasz syn- poprawiła mnie.
-Tak. Nasz syn Arek.
„Zatrzymać
czas, uwiecznić móc piękny kadr
Zapomnieć
że, gdzieś kończy się ten świat
Oddychać
tak, by zapach skóry swej czuć
Odrzucić
wstyd, na morze zepchnąć łódź”
No jest kolejny rozdział. Włosi kocham was! Bułgarzy nie zagrają w finale! Jakby tak mieli czwarte miejsce to skakałabym pod sufit! 10 komentarzy = nowy rozdział